logo

FicSpire

Piękność o wielu twarzach

Piękność o wielu twarzach

Autor: Serena Blackwood

Rozdział 13: Jak Być Porządnym Człowiekiem
Autor: Serena Blackwood
1 gru 2025
*Ta mała suka jest tak podła. Tata na pewno się jej pozbędzie. Ja będę jedyną i niepowtarzalną panną Southall.* "Szybciej! Chcę natychmiast wrócić do domu!" – ponaglała kierowcę Shandie. Wkrótce dotarli do rezydencji Southallów. Gdy tylko wysiadła z samochodu, zauważyła, że w rezydencji paliły się światła. Wyglądało to tak, jakby nikt nie spał. *Wszyscy się o mnie martwią. Dlatego wszyscy jeszcze nie śpią.* *Wciąż jestem ukochaną księżniczką Southallów.* Z tymi myślami Shandie radośnie ruszyła w stronę drzwi. Wyobrażała sobie, jak Henrick i Cindy będą ją pytać o samopoczucie, gdy tylko wejdzie do domu. Wtedy wskaże im, że to Arielle najprawdopodobniej sprowadziła węża, żeby ją skrzywdził. W ten sposób Arielle będzie musiała spakować swoje rzeczy i natychmiast odejść. *Czekaj. Arielle nawet nic ze sobą nie przyniosła. Może po prostu od razu odejść!* Im więcej o tym myślała, tym bardziej była podekscytowana i tym szybciej szła. Sama myśl o tym, że Arielle zostanie wygnana, wprawiała ją w zawrót głowy. W tym momencie prawie zapomniała o bólu i dyskomforcie, jakie odczuwała po zatruciu i zranieniu. "Mamo!" Wreszcie Shandie weszła do salonu. Wszystkie światła w salonie były włączone, a gosposie stały w milczeniu. Atmosfera w pokoju była napięta, jakby stało się coś złego. To nie była scena, jaką sobie wyobrażała. "Mamo, co się stało?" – zapytała Cindy, która milczała jak reszta. Cindy podeszła do niej, z gniewem płonącym w oczach. Nie mogła jednak zmusić się do zbesztania Shandie po zobaczeniu jej córki w śmiertelnej bladości. Zamiast tego zapytała: "Co się stało? Dlaczego tak się spieszysz, żeby wyjść ze szpitala?" Wtedy Shandie przypomniała sobie, co chciała im powiedzieć. Ignorując dziwne napięcie, powiedziała: "Mamo, nic mi nie jest. Wróciłam, bo mam coś ważnego do powiedzenia tacie". Przerażające przeczucie wkradło się do serca Cindy i szybko ją powstrzymała. "Porozmawiamy następnego ranka. To był pełen wydarzeń dzień. Porozmawiamy, kiedy dojdziesz do siebie". "Nie, mamo, muszę mu to powiedzieć teraz!" *Kto wie, czy będę miała następnym razem taką okazję, żeby pozbyć się Arielle?* *Nie mogę dłużej czekać!* Shandie uważała, że jej matka jest zbyt niezdecydowana. *W takim momencie powinna być stanowcza.* Odepchnęła więc Cindy i ruszyła w stronę Henricka. "Tato, mam ci coś do powiedzenia". Mówiąc to, spojrzała na Arielle aroganckim, triumfalnym wzrokiem. Widząc to spojrzenie w oczach Shandie, Arielle przekrzywiła głowę, zaciekawiona. "Co to jest?" – zapytał Henrick lodowatym tonem. *Jeśli Shandie przyzna się do błędu, mogę jej tym razem wybaczyć.* Jednak... Shandie powiedziała: "Tato, to Arielle wpuściła tego jadowitego węża do mojego pokoju! Ona mnie nie lubi, więc próbuje mnie zabić. Jest podłą kobietą. Tato, nie wolno ci jej trzymać w pobliżu!" Henrick zamarł. Nie spodziewał się, że Shandie obwini o to Arielle, mimo że to ona była winna. *Jak mogłem wychować tak okrutną i głupią córkę?* Słysząc jego milczenie, Shandie pomyślała, że nie chce pozbyć się Arielle. Dodała więc: "Tato, nie możesz teraz ustąpić. Nie udało jej się mnie zabić tym razem, więc na pewno spróbuje znowu. Jeśli ma odwagę mnie skrzywdzić, będzie miała odwagę skrzywdzić i ciebie!" Na te słowa Henrick zmrużył oczy. Wtedy, nie mogąc się dłużej powstrzymać, podniósł rękę i spoliczkował Shandie. *Plask!* Głośny dźwięk odbił się echem w salonie. Było to o wiele mocniejsze niż to, co Cindy zrobiła Shandie. Niemal natychmiast Shandie wypluła krew. Wraz z krwią wypadł jej biały ząb. Uderzenie Henricka spowodowało, że straciła ząb. W tym momencie Shandie była oszołomiona. *Co... się dzieje?* *Czy tata nie powinien bić Arielle? Dlaczego bije mnie?* Shandie zakryła policzek z niedowierzaniem. Gdy tylko miała zapytać, dlaczego Henrick ją uderzył, Cindy podbiegła i złapała Shandie. "Nic nie mów. Chodźmy najpierw na górę". "Nie! Dlaczego mam iść na górę?" Shandie była sfrustrowana. Wyrwawszy się z uścisku Cindy, odwróciła się i zapytała: "Tato, dlaczego mnie bijesz? To przecież Arielle jest winna. Dlaczego stajesz po jej stronie i bijesz mnie, ofiarę?" "Ofiara? Tak o sobie myślisz?" Wściekłość zawrzała, reszta słów Henricka zamarła mu w gardle; mógł tylko dyszeć ze złości. "Czyż nie? Byłam w szpitalu. Lekarz powiedział, że gdybym była tam kilka minut później, to bym już nie oddychała!" Wspomnienie tego wciąż wywoływało dreszcze na jej ciele. Usta Arielle wykrzywiły się w uśmiechu, który jednak szybko zniknął. Robiąc krok naprzód, wymamrotała: "Shandie, dlaczego wciąż nie chcesz mówić prawdy, nawet w takiej chwili? Czy musisz złościć naszego ojca i doprowadzić go do zawału serca?" Shandie zmarszczyła brwi z pogardą. "Kiedy dostałaś prawo do wypowiadania się w tym domu?" Na to Arielle uniosła brew. "Shandie, wygląda na to, że nie masz pojęcia, że wszyscy wiedzą, jak jesteś zdeprawowana". Odrobina poczucia winy wkradła się do jej serca, Shandie zacisnęła pięści i zająknęła się: "C-Co masz na myśli?" Arielle uśmiechnęła się. "Naprawdę nic nie wiesz, prawda? Janet powiedziała nam wszystko. Poprosiłaś ją o kupno jadowitego węża, żeby mnie zamordować, ale wąż wślizgnął się do twojego pokoju z balkonu. Shandie, czas położyć się w łóżku, które sobie pościeliłaś". Na te słowa oczy Shandie rozszerzyły się komicznie. *Janet... zdradziła mnie?* Nagle przypomniała sobie dziwne napięcie w powietrzu i to, jak Cindy próbowała powstrzymać ją od mówienia, gdy weszła do domu. *Więc wszyscy znają już prawdę?* *Nic dziwnego. Nic dziwnego, że w oczach Arielle było szydercze spojrzenie.* *Nic dziwnego, że tata mnie spoliczkował.* Shandie wpadła w panikę. Pociągnęła Cindy za rękaw i wymamrotała: "Mamo..." Ostatecznie Shandie wciąż była córką Cindy i nie mogła powstrzymać się od smutku z powodu tej sytuacji. Przyciągnęła młodszą kobietę do siebie i wyszeptała: "Bądź cicho i chodź za mną na górę". Shandie w końcu usłuchała jej słów. Nie wydała już żadnego dźwięku, idąc za matką po schodach. "Stój tam!" – zażądał Henrick. "Od teraz jesteś uziemiona. Nie wolno ci opuszczać swojego pokoju przez miesiąc. Zatrudnię nauczyciela ze szkoły savoir-vivre, który nauczy cię, jak być przyzwoitym człowiekiem". Shandie cofnęła się w szoku. Henrick Southall był tym, który decydował o wszystkim w rodzinie. Bez jego miłości i zaufania to Shandie mogła zostać wyrzucona z rodziny. Z tą myślą kolory odpłynęły z i tak już bladej twarzy Shandie. Wtedy pożałowała tego, co zrobiła, ale nie było sensu płakać nad rozlanym mlekiem.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 13: Jak Być Porządnym Człowiekiem – Piękność o wielu twarzach | Czytaj powieści online na FicSpire