Nastrój Shandie znacznie się poprawił, gdy dowiedziała się, że wygrała konkurs "Kawa dla elit". Uporządkowawszy swój wygląd, zeszła znowu na dół z Cindy.
Gdy tylko znalazły się na dole, Shandie zaczęła rozglądać się za Vinsonem, ale nigdzie nie mogła go dostrzec.
Wtedy zobaczyła inną bywalczynię salonów, z którą była w przyjacielskich stosunkach, i zapytała: "Widziałaś może pana Nightshire'a?"
"Pan Nightshire już dawno wyszedł."
"Czy powiedział coś przed wyjściem?" - dopytywała Shandie.
Kobieta zamyśliła się na chwilę i odpowiedziała: "Cały czas rozmawiał z twoją siostrą. Byli wokół niego ochroniarze i nie mogłam usłyszeć ich rozmowy, ale nie wyglądali na zbyt zadowolonych."
"Nie wyglądali na zadowolonych?" - twarz Shandie rozjaśniła się i kontynuowała pytania: "Co masz na myśli?"
"Nie jestem pewna. W końcu pan Nightshire po prostu odszedł po tym, jak coś powiedział. Twoja siostra pobiegła za nim, chcąc kontynuować rozmowę, ale zatrzymali ją jego ochroniarze."
"To znaczy, że ona i pan Nightshire nie są jednak tak blisko" - analizowała Shandie.
Kobieta skinęła głową i odpowiedziała: "No cóż, oczywiście, że tak jest. Nieważne, jak ładna jest twoja siostra, wciąż jest wieśniaczką. Biorąc pod uwagę status rodziny Nightshire, jak to możliwe, żeby dziewczyna ze wsi miała z nimi jakiekolwiek powiązania? Shannie, nie zniechęcaj się, dobrze? Jesteś zdecydowanie jedyną osobą w całym Jadeborough, która jest wystarczająco dobra dla pana Nightshire'a!"
Szczęśliwa, słysząc to, Shandie uniosła brwi i powiedziała: "Bardzo cię lubię! Powiem tacie, żeby dał twojej rodzinie więcej interesów."
"To wspaniale! Dzięki, Shannie..."
Podczas gdy obie kobiety gawędziły, Shandie nagle usłyszała kilka innych bywalczyń salonów, które szydziły z niej z oddali. "Nie mogę uwierzyć, że Shandie ma tupet, żeby w ogóle schodzić na dół! Zemdlała nawet, widząc, jak olśniewająca jest jej siostra..."
"Dokładnie! Na jej miejscu ukrywałabym się w domu przez co najmniej trzy lata i wyszła dopiero wtedy, gdy wszyscy zapomną o tym incydencie!"
Wściekła Shandie już miała zacząć się kłócić z tą grupą kobiet, ale nagle zatrzymała się w miejscu.
*Nie! Nie powinnam tego robić.*
Wiedziała, że ci ludzie to oportuniści, którzy skłaniają się ku tej stronie, która przyniesie im korzyści. Nie byli warci jej energii.
Gdyby się z nimi pokłóciła, zaszkodziłoby to tylko jej wizerunkowi jako bywalczyni salonów.
W Jadeborough wkrótce odbędzie się sesja oceniająca dla wszystkich bywalczyń salonów w mieście i każde ich działanie zostanie wzięte pod uwagę.
Obecnie priorytetem Shandie było zajęcie się Arielle.
Dopóki pozbędzie się Arielle z drogi, nie będzie absolutnie nikogo innego, kto mógłby ukraść jej blask.
Ci ludzie również naturalnie przestaną ją obgadywać.
Wtedy w umyśle Shandie zaczął formować się plan.
Musiała pozbyć się Arielle tak szybko, jak to możliwe. Nie powinna słuchać matki i dłużej czekać.
Kto wie, co Arielle mogłaby wymyślić, gdyby to opóźniła?
W nocy, po tym, jak wszyscy goście wyszli, gospodynie posprzątały salę i poszły spać.
Pokój Arielle był już dla niej przygotowany. Henrick przydzielił jej pokój z dołączonym balkonem. Takie traktowanie pokazywało również, jak bardzo ją cenił.
Oczywiście Arielle zdawała sobie sprawę, że nie to Henrick cenił, ale raczej korzyści, które mogła mu potencjalnie przynieść.
Jednocześnie Arielle zauważyła również, że jedna z gospodyń szpieguje ją od drugiej połowy przyjęcia.
W związku z tym, mimo że Arielle umyła się już i przygotowywała się do snu, zamierzała pozostać w pogotowiu.
W końcu istniała możliwość, że ktoś w rezydencji knuje coś przeciwko niej.
Tymczasem Shandie wierciła się niespokojnie, próbując wymyślić sposób na pozbycie się Arielle.
Nagle wpadła na pomysł.
"Janet, proszę, przyjdź na chwilę do mojego pokoju."
Janet dotarła do pokoju Shandie wkrótce po otrzymaniu jej wezwania.
"Panno Shandie, w czym mogę pomóc?" - zapytała niania po wejściu do pokoju.
Po otrzymaniu od Cindy bransoletki wartej milion, Janet przysięgła lojalność parze matka-córka. Dla niej Shandie była jedyną spadkobierczynią domu, której miała służyć.
"Czy zauważyłaś jakieś nietypowe zachowanie tej suki?" - zapytała Shandie.
Janet potrząsnęła głową i odpowiedziała: "Po bankiecie panna Moore i pan Southall weszli razem do gabinetu, żeby porozmawiać. Kiedy wyszła, trzymała kartę bankomatową. To powinno być kieszonkowe, które dał jej pan Southall. Wróciła do swojego pokoju, żeby odpocząć zaraz po tym. Poza prośbą o szklankę wody, wszystko inne wydaje się normalne."
Shandie zalała fala zazdrości po usłyszeniu słów niani.
Tylko jej matka dawała jej kieszonkowe przez cały czas. Wiedziała, że Henrick jest z natury bardzo skąpy i była zszokowana, że dał Arielle kartę bankomatową już pierwszego dnia po jej powrocie!
To tylko wzmocniło decyzję Shandie, żeby pozbyć się Arielle tak szybko, jak to możliwe.
"Janet, jest coś, co musisz dla mnie zdobyć. Umieść to w jej pokoju po zdobyciu."
"Co to jest?"
"Jadowity wąż!"
Shandie wszystko już przemyślała. Ich dwór znajdował się na szczycie wzgórza. Nawet jeśli wąż wpełznie do pokoju Arielle w środku nocy i ukąsi ją na śmierć, incydent najprawdopodobniej zostanie sklasyfikowany jako wypadek. Nie ma możliwości, żeby inni dowiedzieli się, że to ona to zrobiła!
"J-jadowity wąż? Chcesz, żeby umarła od ukąszenia węża?"
Ręce Janet drżały ze strachu, gdy o to pytała. Mimo że aktywnie uczestniczyła w niektórych nikczemnych czynach pary matka-córka, nigdy wcześniej nie spowodowała niczyjej śmierci.
"Jest jakiś problem? Nie chcesz tego zrobić?"
"Nie, nie. Będę postępować zgodnie z twoimi instrukcjami... Jestem absolutnie lojalna tobie i pani Southall" - wyjaśniła niania i kontynuowała: "Jednak pamiętam, że pani Southall kazała nam na razie siedzieć cicho..."
"Dosyć! Nie będę tego wszystkiego słuchać. Moja mama jest tchórzem. Nie wie, że im dłużej zwlekamy z zajęciem się nią, tym więcej kłopotów nam przysporzy. Właściwym sposobem jest uderzenie jako pierwszy! Jeśli nie chcesz tego zrobić, znajdą się inni, którzy to zrobią. Jednak, Janet, jeśli się nie mylę, twój najmłodszy syn jest uzależniony od hazardu i żeby pokryć jego straty, wzięłaś całkiem sporo przedmiotów z tego domu, czy mam rację?"
Janet wydała zduszony okrzyk i spojrzała na Shandie, gdy to usłyszała.
Z trudem mogła uwierzyć, że Shandie posuwa się nawet do szantażu w tak młodym wieku!
Janet zdawała sobie sprawę, że przedmioty, które wzięła z dworu, były bardzo wartościowe. Jeśli zostanie złapana, na pewno zostanie skazana na długi czas więzienia...
Wtedy Shandie odezwała się ponownie: "Ale oczywiście, Janet, ponieważ patrzyłaś, jak dorastam, nie będę taka bezwzględna. Dopóki będziesz robić to, co ci każę, dopilnuję, żeby nikt inny nie poznał twojego sekretu. Poza tym, jeśli będziesz potrzebować pieniędzy następnym razem, możesz po prostu poprosić mnie bezpośrednio. Więc, Janet, jaki jest twój wybór? Robisz to?"
Janet powoli zamknęła oczy.
*Czy naprawdę mam wybór?*
Arielle zasnęła w końcu późno w nocy. Jednak pozostała ostrożna, żeby móc być zaalarmowana o możliwym niebezpieczeństwie i obudzić się natychmiast w razie potrzeby.
W środku snu nagle usłyszała hałasy dochodzące z okna.
Arielle obudziła się od razu, ale pozostała nieruchoma i leżała dalej w łóżku.
Słyszała kroki na swoim balkonie. Jednak po kilku sekundach kroki stopniowo oddalały się i w końcu nie było ich już słychać.
Wiedziała, że ktoś był na jej balkonie!
Jednak intruz nie wszedł do jej pokoju, a Arielle nie była pewna, co zrobili.
Po pozostaniu w łóżku przez chwilę dłużej i upewnieniu się, że intruz nie wraca, Arielle włączyła telefon, który dał jej Henrick, i użyła światła z ekranu, żeby oświetlić swoje otoczenie.
Rzeczywiście, intruz już wyszedł.
Jednak zastanawiała się, co mogli zrobić przez tak krótki czas. *Żeby mnie szpiegować?*
*Nie, to nie może być takie proste!*
















