Wkrótce Janina została brutalnie przyprowadzona do Henryka.
Gdy tylko go zobaczyła, zaczęła krzyczeć w panice: "Panie Southall, jestem niewinna! Wyszłam tylko dlatego, że mój bezużyteczny syn znowu wpakował się w kłopoty! Nie mam nic wspólnego z tym wężem! Proszę, zawsze byłam lojalna wobec Southallów!"
Błagania Janiny trafiły w próżnię, Henryk rozkazał ją związać.
Bez wahania gosposie wykonały polecenie.
Wciąż ignorując krzyki Janiny, Henryk obszedł hol i znalazł skórzany pasek, który zostawił jakiś gość.
"Chłostajcie ją!" - rozkazał, wręczając pasek gosposi.
Pomimo początkowego wahania, gosposia w końcu wykonała rozkaz Henryka.
*Trzask!* Już po jednym uderzeniu skóra Janiny natychmiast pękła. Ból był tak nieznośny, że zaczęła krzyczeć i wić się po podłodze.
Ariadna obserwowała to wszystko w milczeniu z boku, jej spojrzenie było chłodne i pozbawione uczuć.
*Wygląda na to, że osobą, która zakradła się na mój balkon, aby wypuścić węża, jest ta stara wiedźma.*
Ariadna była wściekła i nie odczuwała litości dla Janiny. *Słusznie zapłaci za to.*
Po dziesięciu uderzeniach Janina była zlany zimnym potem, niezdolna do wydania z siebie dźwięku.
Pomimo bólu, wciąż odmawiała wyjawienia prawdy. Zostałaby oskarżona o morderstwo, a nie mogła do tego dopuścić.
Gosposia, która chłostała Janinę, nie mogła już tego znieść i odezwała się: "Panie Southall, nie możemy jej już bić. W jej wieku, jeśli będziemy to kontynuować, może tego nie wytrzymać."
Henryk rozumiał obawy i sam nie chciał żadnych wypadków, zanim dotrze do sedna sprawy.
Zanim zdążył wydać rozkaz zaprzestania bicia Janiny, wróciła inna gosposia ze swojego dochodzenia.
"Panie Southall, popytałem na targach w południowej dzielnicy. Jeden ze sprzedawców powiedział, że sprzedał komuś jadowitego węża o północy."
Janina zamarła, gdy to usłyszała, a subtelna zmiana w jej zachowaniu nie uszła uwadze bystrej Ariadny. "Czy to Janina kupiła węża?" - zapytała Ariadna.
Gosposia pokręciła głową. "Nie pytałem, ale przyprowadziłem sprzedawcę. On również będzie mógł potwierdzić, czy wąż pochodził od niego."
"Bardzo dobrze" - odpowiedział Henryk. "Przyprowadźcie go!"
Wkrótce sprzedawca węży wszedł ostrożnie i przywitał się z Henrykiem.
Po tym, jak ktoś przyniósł odciętą głowę węża, Henryk zapytał: "Czy to jest wąż, którego pan sprzedał?"
Wystarczyło jedno spojrzenie, aby sprzedawca skinął głową. "Tak, proszę pana, to ten. Niektóre łuski na jego ogonie odpadły podczas transakcji. Dlatego od razu go rozpoznałem."
Henryk prychnął i podszedł do Janiny, która nie odważyła się podnieść wzroku od momentu wspomnienia o sprzedawcy węży. Zaprowadził ją do sprzedawcy i jeszcze raz zapytał: "Czy ta stara kobieta kupiła od pana węża?"
Sprzedawca węży nie miał pojęcia, co się dzieje, wiedział tylko, że nie powinien kłamać takiemu człowiekowi jak Henryk. Przyjrzał się dobrze Janinie i skinął głową. "Tak, to ona. Powiedziała, że chce spróbować zrobić jakieś egzotyczne wino wężowe, więc poleciłem jej najbardziej jadowitego węża, jakiego mam."
Z zeznaniem świadka i dowodami, prawda w końcu wyszła na jaw.
Henryk odepchnął Janinę ze złością i zapytał chłodno: "No i co masz teraz do powiedzenia?"
Janina siedziała na podłodze trzęsąc się jak osika. Mimo to milczała.
"Janino, zobacz, do czego to doszło" - wtrąciła się Ariadna. "Czas wyznać wszystko. Zanim przyjedzie policja, powiedz nam, dlaczego chcesz skrzywdzić Szandę! Patrzyłaś, jak dorasta, a mimo to chcesz, żeby umarła? Nie uważasz, że to zbyt okrutne z twojej strony?"
"Nie, nie chciałam. Dlaczego miałabym chcieć skrzywdzić pannę Szandę? Jest dla mnie jak córka!"
"To kogo właściwie chciałaś skrzywdzić? Czy to mojego ojca?" - kontynuowała Ariadna. "Czy ktoś cię do tego namówił, żeby mnie wrobić? A może powiesz, że to ja kazałam ci kupić węża?"
Ostatnie zdanie zaskoczyło Janinę.
Chciała upierać się, że Ariadna była mózgiem tego wszystkiego. Jednak teraz, gdy Ariadna sama o tym wspomniała, głupotą byłoby ją oskarżać.
W momencie, gdy Janina wahała się, czy powiedzieć prawdę, Ariadna zwróciła się do ojca: "Tato, zadzwoń na policję. Ktoś tak okrutny jak ona zasługuje na spędzenie reszty życia za kratkami!"
Janina natychmiast spojrzała na Ariadnę i błagała: "Nie! Proszę, nie! Moi synowie wciąż mnie potrzebują."
"To powiedz nam prawdę. Jeśli to zrobisz, tata może ci jeszcze odpuścić ze względu na twoją długoletnią służbę."
Janina całkowicie się poddała. Wiedziała, co musi zrobić.
Jeśli powie prawdę, wciąż istnieje możliwość, że jej się upiecze. Jeśli nie, spędzi czas w więzieniu za Szandę.
Bez względu na to, co Cyntia i Szanda dla niej zrobiły, Janina nie zamierzała się tak poświęcać.
"Powiem wam wszystko..." - wykrzyknęła Janina. "To panna Szanda kazała mi to zrobić! Rozkazała mi kupić węża i wypuścić go do pokoju panny Ariadny. Ale nie wiem, jak wąż znalazł się w pokoju panny Szandy..."
Ariadna natychmiast się odezwała: "Mój pokój jest bardzo blisko pokoju Szandy, więc wąż mógł przeczołgać się z balkonu. Nigdy nie spodziewałam się, że Szanda tak bardzo mnie nienawidzi. Myślałam, że zawsze dobrze mnie traktowała..."
Głos Ariadny ucichł, gdy w szoku i niedowierzaniu wpatrywała się w dal.
"Ty stara szmato! I ta mała suka! Co zasiejesz, to zbierzesz!" - ryknął Henryk.
Wypuścił głębokie westchnienie i wziął kilka głębokich oddechów, aby się uspokoić. "Sprowadźcie Cyntię na dół. Niech sama zobaczy, jak jej dobra córka się obróciła!"
Henryk wydał tyle pieniędzy i wysiłku na Szandę, a ona okazała się tak zimna i okrutna. *Czym zasłużyłem na to?*
"Tato, nie denerwuj się tak bardzo" - pocieszyła Ariadna. "Pojawiłam się tak nagle, że Szanda prawdopodobnie nie mogła tego zaakceptować. Ale wierzę, że z czasem mnie zaakceptuje..."
"Nadal się za nią wstawiasz, nawet po tym wszystkim? Twoja dobroć cię zgubi! Gdyby wszystko poszło po jej myśli, to ty zostałabyś ugryziona przez węża!"
Ariadna pokręciła smutno głową. "Każdy popełnia błędy. Szanda jest jeszcze młoda. Wiele musi się nauczyć..."
Zanim Ariadna zdążyła kontynuować, Cyntia została sprowadzona z jej pokoju.
Po tym, jak Janina ponownie opowiedziała całe zdarzenie, twarz Cyntii natychmiast zbladła.
*Jak mogłam urodzić tak głupią córkę?*
Cyntia przypominała Szandzie raz po raz, że nie nadszedł jeszcze czas na uderzenie w Ariadnę. Nie tylko jej słowa trafiły w próżnię, ale Szanda posunęła się do ekstremalnych środków za jej plecami.
"Przepraszam, kochanie. Nie udało mi się dobrze wychować naszej córki. Kiedy wróci, dam jej dobrą lekcję! Ariadno, bardzo mi przykro. Zawiodłam cię, a nawet cię oskarżyłam. Ale proszę, wybacz swojej siostrze. Postaram się, żeby była dla ciebie dobrą siostrą."
Widząc, jak Cyntia sama przeprasza Ariadnę, Henryk trochę się uspokoił.
"Dobrze. Nie chcę prać brudów publicznie, więc na tym sprawa się kończy" - powiedział Henryk, po czym spojrzał na Janinę. "Co do tej starej wiedźmy, ona musi odejść. Niech ktoś ją wywiezie na farmę i upewni się, że nie będzie miała z nikim kontaktu!"
W ten sposób Janina została zabrana, aby nigdy więcej nie postawić stopy w rezydencji Southallów.
Niedługo potem Henryk otrzymał telefon ze szpitala.
"Panie Southall, panna Szanda się obudziła, ale nie chce zostać w szpitalu. Chce jak najszybciej wrócić do domu."
"Niech robi, co chce!" - odpowiedział szorstko Henryk.
*Wciąż nie mogę uwierzyć, że Szanda może być tak okrutna. Jeśli ma czelność skrzywdzić teraz Ariadnę, może zrobić to samo mnie w przyszłości! Jak moja córka stała się takim potworem?*
Szanda podpisała wypis ze szpitala i nie mogła się doczekać powrotu do Southallów.
Mimo że jej pierwotny plan się nie powiódł, zamierzała wykorzystać go na swoją korzyść, mówiąc Henrykowi, że wąż został umieszczony w jej pokoju przez Ariadnę.
Zamierzała powiedzieć wszystkim, że Ariadna chce jej śmierci!
















