Bryan usilnie starał się ukryć wrogość w swoim wyrazie twarzy. Uśmiechnął się, wychodząc z samochodu i otwierając drzwi Annie.
– Anno, pozwól, że cię odwiozę do domu – zaproponował łagodnym tonem.
Anna tylko na niego spojrzała spode łba. – Nie, dziękuję. Zostanę tutaj i zaopiekuję się babcią.
Powiedziawszy to, rzuciła okiem na Amelię, a następnie wróciła do szpitala.
Bryan subtelnie zacisnął z
















