Dimitri:
– Co masz na myśli, mówiąc, że Charlotte nie przyszła? – zapytałem, marszcząc brwi w zakłopotaniu.
– Czekam tu od godziny i nikt się nie pojawił. Próbowałem pochodzić dookoła, myśląc, że może ją znajdę, ale nic, nie ma jej tutaj. – Powiedział, a ja dwukrotnie zastukałem palcami w biurko, wiedząc, że chyba że coś się stało, nie odpuściłaby tak po prostu.
– Idź do domu, jeśli coś się stanie
















