logo

FicSpire

Kontraktowa Żona Prezesa

Kontraktowa Żona Prezesa

Autor: Gregory Ellington

Rozdział 3
Autor: Gregory Ellington
25 lis 2025
Perspektywa Olivii Moja pięść pulsowała bólem po kontakcie z głową tego typa, ale to nie wystarczyło. Emilia cicho skomlała, gdy on mocniej szarpał ją za włosy, odginając jej głowę do tyłu pod nienaturalnym kątem. – Puść ją, ty gnoju! – wysyczałam, a strach i wściekłość zderzyły się w mojej piersi. – Bo co? – zaśmiał się, a od jego oddechu śmierdziało whisky. – Znowu mnie walniesz tą swoją torebeczką? Pozostali mężczyźni z samochodu zaczęli wysiadać, ich ruchy były drapieżne, gdy okrążali nas. Kierowca ze złotym zębem, który łapał słabe światło ulicznej latarni, podszedł do mnie. – No chodź, mała, chcemy się tylko trochę zabawić. – Jego wzrok nie opuszczał mojego biustu. – Jesteś ubrana tak, jakbyś chciała zwrócić na siebie uwagę. Po prostu dajemy ci to, czego pragniesz. – Chcę, żebyś puścił moją przyjaciółkę i spieprzał z powrotem do tego kanału, z którego wylazłeś – wyplułam, cofając się, aż poczułam drzewo za sobą. – Ooo, ona też ma ostry język – powiedział inny, niższy, ale szeroki w barach facet w czapce z daszkiem. – To mi się podoba. Więcej zabawy, kiedy trochę walczą. Kierowca wyciągnął rękę w moją stronę, jego palce musnęły moje ramię. Odepchnęłam jego rękę. – Nie dotykaj mnie! – Udajesz niedostępną? – Przysunął się bliżej, przyciskając mnie do drzewa. – To słodkie. Emilia wciąż szarpała się w uścisku Tatuażysty. – Liv, uciekaj! Po prostu uciekaj! – Nie zostawię cię – powiedziałam, rozpaczliwie rozglądając się za czymkolwiek, czego mogłabym użyć jako broni. Kierowca przycisnął swoje ciało do mojego; jedną rękę oparł o drzewo obok mojej głowy. – Twoja przyjaciółka nigdzie się nie wybiera, a ty też nie. – Jego druga ręka sięgnęła do mojego biustu. – Zobaczymy, czy w dotyku są tak samo fajne, jak wyglądają. Uniosłam kolano wysoko, celując w jego krocze, ale w ostatniej chwili się odkręcił. Moje kolano musnęło jego udo. – Zadziorna suka! – Złapał mnie za nadgarstek, ściskając, aż jęknęłam z bólu. Nagle reflektory oświetliły scenę, gdy obok nas z piskiem opon zatrzymał się inny samochód. Silnik zgasł i otworzyły się drzwi kierowcy. – Czy jest tu jakiś problem? – Głęboki głos przeciął noc. Z cienia wyłoniła się wysoka postać wpadająca w światło odległej latarni. Szeroki w ramionach i imponujący w czymś, co wyglądało na drogi garnitur, poruszał się z cichą pewnością siebie, która przyciągała uwagę. – Pilnuj swojego nosa, koleś – warknął Złoty Ząb, ale zauważyłam, że poluzował uścisk na moim nadgarstku. Nowo przybyły podszedł bliżej i wstrzymałam oddech. Nawet w słabym świetle rozpoznałam go od razu. Aleksander Carter. Szef mojego szefa. Prezes Carter Enterprises, gdzie pracowałam jako młodszy specjalista ds. marketingu od ostatnich ośmiu miesięcy. – Wydaje mi się, że te panie prosiły was, żebyście je zostawili w spokoju – powiedział, jego głos był spokojny, ale zabarwiony stalą. – Sugeruję, żebyście posłuchali. Złoty Ząb zadrwił. – Co nam zrobisz? Jest nas czterech, a ty jesteś sam. Aleksander nawet nie mrugnął. – Prawda. Ale już wezwałem policję i są w drodze. Jestem pewien, że byliby zainteresowani, gdyby dowiedzieli się o czterech pijanych mężczyznach napadających na dwie kobiety na publicznej ulicy. Tatuażysta w końcu puścił włosy Emilii, popychając ją do przodu. – Nieważne, stary. Te suki nie są warte kłopotów. Emilia zatoczyła się w moją stronę, a ja ją złapałam, przyciągając do siebie. – Wszystko w porządku? – szepnęłam. Kiwnęła głową, masując skórę głowy. – Skurwiel prawie wyrwał mi włosy. Złoty Ząb zrobił krok w stronę Cartera, wypinając pierś. – Myślisz, że jesteś jakimś bohaterem? Bogaty chłopczyk w swoim wypasionym samochodzie? Aleksander po prostu wpatrywał się w niego, nie poruszając się ani o cal. – Myślę, że jestem kimś, kto nie chce widzieć, jak dwóch pijanych idiotów napastuje dwie kobiety. Teraz możecie odejść sami, albo poczekać na policję. Wybór należy do was. Przez napiętą chwilę myślałam, że Złoty Ząb wyprowadzi cios. Zamiast tego splunął na ziemię w pobliżu wypolerowanych butów Aleksandra. – Chodźmy – mruknął do swoich kumpli. – Te szmaty nie są warte odsiadki. Wskoczyli z powrotem do swojego kabrioletu, silnik ryknął do życia. Złoty Ząb agresywnie go przegazował, po czym odjechał z piskiem opon. Aleksander odwrócił się do nas. – Wszystko z wami w porządku? Z bliska był jeszcze bardziej onieśmielający niż na imprezach firmowych. Wysoki, o ostrych rysach i przeszywających szarych oczach, miał twarz, która pasowała do magazynów biznesowych, gdzie często się pojawiała. Pomimo późnej pory, jego ciemne włosy były starannie ułożone, ani jeden kosmyk nie wystawał. – Jesteśmy w porządku – wykrztusiłam, nagle świadoma swojego wyglądu: potargane włosy, makijaż prawdopodobnie rozmazany od wcześniejszego płaczu i ta śmieszna sukienka, która teraz wydawała się strasznym błędem. – Dziękuję, że się zatrzymałeś. – Potrzebujecie gdzieś podwieźć? – zapytał, jego wzrok na krótko opadł na mój biust, po czym wrócił na moją twarz. – Nasza taksówka odwołała – powiedziała Emilia, wciąż masując skórę głowy. – A mój chłopak nie odbiera telefonu. Aleksander wskazał na swój samochód, elegancki czarny samochód. – Z przyjemnością was odwiozę do domu. Zawahałam się. To był Aleksander Carter, człowiek, który podpisywał moje wypłaty i którego nazwisko widniało na budynku, w którym pracowałam. Człowiek znany z bezwzględnej taktyki biznesowej i chłodnego usposobienia. Ostatnią rzeczą, której potrzebowałam, było to, żeby zdał sobie sprawę, że jestem jedną z jego pracownic, zwłaszcza wyglądającą w ten sposób. – To bardzo miło – powiedziałam ostrożnie – ale nie chcemy się narzucać. – To żaden kłopot – odparł. – Wolałbym was tu nie zostawiać po tym, co się właśnie wydarzyło. Emilia spojrzała na mnie z uniesionymi brwiami, komunikując w milczeniu: "Zwariowałaś? Darmowa przejażdżka w eleganckim samochodzie z gorącym, bogatym facetem? Mów tak!" – Jeśli jest pan pewien, że to nie kłopot – ustąpiłam. – Wcale nie. – Otworzył drzwi na tylnym siedzeniu. – Proszę. Wnętrze samochodu było całe z czarnej skóry i lśniących powierzchni. Pachniało drogimi perfumami i nowym samochodem, upajająca kombinacja, która przyprawiła mnie o zawrót głowy – a może to był spadek adrenaliny. – Jestem Aleksander Carter – powiedział, wsuwając się za kierownicę. – Olivia – odpowiedziałam, celowo pomijając moje nazwisko. – A to jest Emilia. – Miło mi was poznać, pomimo okoliczności. – Uruchomił silnik, który zamruczał do życia. – Gdzie was zawieźć? Emilia podała mu swój adres jako pierwsza, a potem ja podałam swój. – Ciężka noc? – zapytał, gdy odjeżdżaliśmy od krawężnika. Emilia parsknęła. – Można tak powiedzieć. Byłyśmy na przyjęciu urodzinowym, gdzie Liv przyłapała swojego chłopaka na pieprzeniu solenizantki. – Emilio! – syknęłam, upokorzona. Oczy Aleksandra skierowały się na mnie w lusterku wstecznym. – Rozumiem. Przykro mi to słyszeć. – W porządku – wymamrotałam, żałując, że nie mogę zniknąć w skórzanym siedzeniu. – Wcale nie jest w porządku – upierała się Emilia. – Ryan to zdradziecki szmaciarz, któremu zasługuje na to, żeby odpadł mu kutas. Mały uśmiech zadrgał w kąciku ust Aleksandra. – Rozumiem, że Ryan to były chłopak? – Od jakichś kilku minut temu, tak – potwierdziłam, zastanawiając się, dlaczego omawiam swoje życie miłosne z moim dyrektorem generalnym. – Cóż, jeśli to coś warte – powiedział, jego oczy spotkały się z moimi na krótko w lusterku – brzmi jak idiota.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 3 – Kontraktowa Żona Prezesa | Czytaj powieści online na FicSpire