Olivia
Obudziłam się z nagłym szarpnięciem o 5:43, siedemnaście minut przed budzikiem. Czułam w ustach jakbym miała papier ścierny, a w głowie pulsował początek kaca.
– Kawa – wychrypiałam, zwlekając się z łóżka. – Potrzebuję kawy.
Lustro w łazience ukazało pełny obraz moich kiepskich wyborów życiowych: rozmazany tusz pod oczami, włosy splątane w gniazdo, którego pozazdrościłyby ptaki, i odciśnięt
















