logo

FicSpire

Kontraktowa Żona Prezesa

Kontraktowa Żona Prezesa

Autor: Gregory Ellington

Rozdział 5
Autor: Gregory Ellington
25 lis 2025
Perspektywa Alexandra Zaparkowałem samochód na okrągłym podjeździe posiadłości moich rodziców, poświęcając chwilę, by przygotować się na nieuniknione rodzinne dramaty Carterów. Niedzielny obiad w rezydencji Carterów, tradycja tak stara jak dęby rosnące wzdłuż granicy posesji, był czymś, czego jednocześnie się obawiałem i na co czekałem. Rezydencja stała jak pomnik starych pieniędzy, z kamiennymi fasadami i wypielęgnowanymi ogrodami, które krzyczały: "Mamy bogactwo od pokoleń". Mój telefon zawibrował z powodu e-maila z pracy, ale zignorowałem go. Praca mogła poczekać, ale rodzinne obowiązki nie, zwłaszcza gdy w grę wchodził dziadek Harold. Poprawiłem krawat i ruszyłem do środka, gdzie Martha, nasza wieloletnia gospodyni, powitała mnie ciepłym uśmiechem. "Panie Alexandrze, wszyscy czekają w salonie. Pana dziadek przyjechał wcześniej". To nigdy nie był dobry znak. Wcześniejszy przyjazd dziadka oznaczał, że miał jakiś plan. "Czy Victoria już jest?" - zapytałem, podając Marcie płaszcz. "Tak, proszę pana. Z mężem. Przyjechali około godziny temu". Idealnie. Moja kuzynka Victoria i jej mąż Thomas, bankier inwestycyjny, ta idealna para, która nigdy nie pozwalała nikomu zapomnieć, jak perfekcyjne jest ich życie. W salonie rozbrzmiewały rozmowy, które ustały, gdy wszedłem. Mama wstała z miejsca, elegancka jak zawsze w swoim sznurze pereł i dopasowanej sukience. "Alexanderze, kochanie. Zaczynaliśmy się martwić". Pocałowałem ją w policzek. "Korki były straszne. Przepraszam za spóźnienie". Ojciec skinął głową z fotela, z whisky w dłoni. "Synu". Taki był ojciec, człowiek małomówny, chyba że rozmawiał o interesach lub golfie. Victoria siedziała na antycznej sofie, a ramię jej męża spoczywało wokół jej ramienia w ten zaborczy sposób, który mnie irytował. Moja siostra Valentina też tam była, przewijając coś na swoim telefonie. Ale to dziadek Harold dowodził w pokoju ze swojego wózka inwalidzkiego. W wieku siedemdziesięciu ośmiu lat mógł stracić nieco mobilności, ale nie stracił nic ze swojej bystrości umysłu ani smykałki do interesów. "Alexanderze" - warknął. "Usiądź. Musimy porozmawiać". Usiadłem naprzeciwko niego. "Miło cię też widzieć, dziadku". "Nie bądź taki mądry, chłopcze. Czekałem". Victoria uśmiechnęła się złośliwie. "Niektórym z nas udaje się przybyć na czas, drogi kuzynie". Zignorowałem ją. "O co chodzi? Myślałem, że to tylko obiad". Dziadek Harold machnął lekceważąco ręką. "Obiad może poczekać. Chodzi o przyszłość Carter Enterprises". W pokoju zapadła cisza. Kiedy dziadek mówił o przyszłości firmy, wszyscy słuchali uważnie. Zbudował Carter Enterprises z małej firmy rodzinnej w korporacyjne imperium i w wieku siedemdziesięciu ośmiu lat nadal posiadał pakiet kontrolny. "Aktualizowałem swój testament" - ogłosił. Mama cicho westchnęła. Ojciec odłożył whisky. "Och, uspokójcie się, jeszcze nie umieram" - warknął dziadek. "Po prostu porządkuję swoje sprawy. I podjąłem kilka decyzji dotyczących akcji firmy". Pochyliłem się do przodu. Jako dyrektor generalny miałem znaczący udział w firmie, ale pakiet kontrolny dziadka ostatecznie zadecyduje, kto naprawdę będzie rządził Carter Enterprises. "Alexanderze" - utwierdził na mnie swoje stalowe spojrzenie. "Dobrze sobie radzisz jako dyrektor generalny. Zyski rosną. Zarząd jest zadowolony. Ale czegoś brakuje". "Brakuje?" - zmarszczyłem brwi. "Nasz ostatni kwartał był najlepszy od pięciu lat". "Nie mówię o biznesie". Uderzył laską o podłogę. "Mówię o rodzinie. Stabilności. Dziedzictwie". Mąż Victorii dyskretnie zakaszlał. Uśmiech Victorii poszerzył się. "Co dokładnie masz na myśli, dziadku?" Harold Carter pochylił się do przodu na swoim wózku inwalidzkim. "Mówię, że aby odziedziczyć mój pakiet kontrolny w Carter Enterprises, musisz się ożenić w ciągu sześciu miesięcy". W pokoju wybuchła lawina reakcji. Mama znowu westchnęła. Ojciec rzeczywiście odłożył drinka. Valentina oderwała wzrok od telefonu. Victoria wybuchnęła radosnym śmiechem. "Ożenić?" - wpatrywałem się w niego. "Nie możesz mówić poważnie". "Śmiertelnie poważnie". Wyraz twarzy dziadka się nie zmienił. "Carter Enterprises zawsze było firmą rodzinną. Rodzina oznacza stabilność. Zaangażowanie". "Jestem zaangażowany w firmę!" "Ale nie w nic ani nikogo innego". Dziadek pokręcił głową. "Masz trzydzieści trzy lata, Alexanderze. Twoje związki trwają krócej niż niektóre z naszych kwartalnych raportów". Victoria nie mogła się powstrzymać. "Och, to jest bezcenne. Alexander się żeni? On nie potrafi utrzymać dziewczyny dłużej niż trzy miesiące". "Dziękuję za tę bystrą obserwację, Victorio" - powiedziałem, wymuszając uśmiech. "Zawsze miło mieć twoje wsparcie". Wujek Richard, ojciec Victorii, zaśmiał się z kąta pokoju. "Chłopak ma na swoim koncie kilka wpadek". "Wpadek?" Mój ojciec postawił szklankę z większą siłą niż to było konieczne. "W zeszłym roku wybraliśmy dla niego idealną kobietę. Zaręczyny zostały ogłoszone w 'The Times', na litość boską. A potem co się stało, Alexanderze?" Poluzowałem lekko krawat. "Tato—" "Odwołał to dwa tygodnie przed ślubem" - kontynuował ojciec, zwracając się do reszty, jakby mnie tam nie było. "Z tego powodu fuzja prawie się rozpadła". Ciotka Patricia dramatycznie westchnęła. "Penelope Langford? Taka urocza dziewczyna i z dobrej rodziny. Jaka szkoda". "Ona nie była dla mnie odpowiednia" - powiedziałem stanowczo. Valentina w końcu oderwała wzrok od telefonu. "Nie podobała mu się. Powiedział, że przypomina mu korporacyjny arkusz kalkulacyjny - technicznie idealny, ale całkowicie nudny". "Dziękuję za podzielenie się tym, Val" - wymamrotałem. Moja siostra wzruszyła ramionami i wróciła do swojego telefonu. "Po prostu mówię, jak jest". Dziadek Harold ponownie uderzył laską. "Dość! Warunki są proste. Alexander żeni się w ciągu sześciu miesięcy, albo Victoria otrzymuje mój pakiet kontrolny w firmie". Victoria prawie wylała szampana z podekscytowania. "Naprawdę, dziadku? Dałbyś mi kontrolę?" Jej mąż Thomas wyprostował postawę, w jego oczach praktycznie widać było znaki dolara. "Nie budowałem tej firmy przez czterdzieści lat, żeby patrzeć, jak jest demontowana przez firmę inwestycyjną twojego męża" - warknął dziadek na Victorię. "Ale przynajmniej ty rozumiesz, co to znaczy zaangażowanie". Wstałem, chodząc po perskim dywanie. "To absurdalne. Sprowadzacie przyszłość naszej rodzinnej firmy do tego, czy się ożenię? Który to wiek?" "Wiek, w którym czyny mają konsekwencje" - odpowiedział dziadek. "Victoria może być nieznośna—" "Hej!" - zaprotestowała Victoria. "—ale jest stabilna. Zamężna. Zaangażowana". Uśmiech Victorii powrócił. "Spójrzmy prawdzie w oczy, Alexanderze. Nie potrafiłbyś się zaangażować w związek z kobietą, nawet gdyby od tego zależało twoje życie. Teraz zależy od tego twoja kariera i wszyscy wiemy, jak to się skończy". Coś we mnie pękło. Tolerowałem uszczypliwości Victorii od lat, ale to było coś innego. Stawką była praca mojego życia. "Wiesz co, Victorio? Mylisz się". "Naprawdę?" Zakręciła szampanem. "Wymień jeden związek, który trwał dłużej niż kwartalny raport korporacyjny". Mój kuzyn Matthew, który po cichu obserwował rozwój dramatu, gwizdnął cicho. "Trafiła w czuły punkt, Alex". Wyprostowałem ramiona. "Zrobię to. Ożenię się w ciągu sześciu miesięcy". W pokoju znowu zapadła cisza. "Z kim?" - zapytał sceptycznie ojciec. "To już wymyślę". Victoria wybuchnęła śmiechem. "Och, to jest zbyt dobre! Alexander Carter, dyrektor generalny i atrakcyjny kawaler, desperacko poszukuje żony. Powinniśmy dać ogłoszenie w prasie?" Jej mąż dołączył się. "Może powinniśmy zacząć przesłuchiwać kandydatki. Stworzyć krótką listę". "Nie potrzebuję pomocy w znalezieniu kogoś" - powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Ciotka Elizabeth, która po cichu robiła na drutach w kącie, podniosła wzrok. "A co z tą miłą dyrektorką PR w twojej firmie? Jennifer, coś tam?" "Ona jest zamężna, mamo" - powiedziała Victoria. "Och. No dobrze, a co z twoją asystentką?" "Nie ożenię się z moją asystentką, ciociu Elizabeth". Dziadek Harold podniósł rękę, prosząc o ciszę. "Warunki zostały ustalone. Sześć miesięcy od dzisiaj". Wujek Richard podniósł kieliszek. "Za zbliżające się zaślubiny Alexandra! Oby znalazł pannę młodą, zanim Victoria zajmie jego biuro". Victoria stuknęła się kieliszkami z ojcem. "Już planuję, gdzie postawię swoje nowe biurko". Zacisnąłem szczękę. "Ciesz się fantazją, póki trwa, kuzynko. Nie stracę firmy". "Sześć miesięcy, Alexanderze" - przypomniał mi dziadek. "Zegar tyka".

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 5 – Kontraktowa Żona Prezesa | Czytaj powieści online na FicSpire