Coś mnie uwierało w plecy. Kiedy podniosłam rękę, żeby się podrapać, nagle zerwałam się, omal nie wypadając z drzewa. No tak, utknęłam na tym cholernym drzewie. Wsłuchałam się w otaczający mnie las. Słyszałam ich chrapanie, śpiew ptaków i wiewiórki biegające po drzewach. Słońce dopiero zaczynało wschodzić, a delikatna czerwona poświata zaczynała wypierać czerń nocy.
Bardzo chciałam wrócić do mojeg
















