Przewracając się w łóżku, natrafiłam na ciepłe prześcieradło, ale nie na ciepłe ciało. Jęknęłam, podniosłam głowę i rozejrzałam się za Wyattem. Stał w aneksie kuchennym, nalewając kawę do kubka. Miał już na sobie dżinsy i T-shirt.
– Która godzina? – zapytałam, ziewając.
– 7:30. Muszę iść do biura Reeda i sfinalizować plany ataków na jutro. Musimy być na tej samej stronie w całych Stanach. Nie spie
















