Przy bramie osiedla, pod drzewem kamforowym.
Przyćmiona, żółta latarnia uliczna świeciła jasno, oświetlając twarz Winony.
Już była bardzo piękna, a miała na sobie lekki makijaż. W takim zamglonym świetle stała się prawdziwą pięknością.
Matthew objął ją w talii, rozkoszując się zapachem i miękkością w jej ramionach. Nie mógł powstrzymać się od przełknięcia śliny.
Jego ciemne oczy spoczęły na ustach
















