– Panno York, pan Quigley ma żonę. Czym się pani różni od utrzymanki?
Tamara roześmiała się, a jej głos rozległ się echem w stołówce.
– Tamaro, przestań… – Holly wyszła z tłumu i wymamrotała.
– Panno York, może po prostu przeprosi pani żonę pana Quigleya i wyjaśni, że to nieporozumienie. Wierzę, że żona pana Quigleya nie weźmie tego sobie do serca…
– Nie zrobiłam nic złego. Dlaczego mam przeprasza
















