Oczy Winony rozszerzyły się.
– On ma złe zamiary, a ja nie potrafię znaleźć sposobu, żeby mu się odgryźć.
– Ugh, dobra! Niech mnie odwiezie do domu.
– I tak nie dam się sobą pomiatać.
– Palenie mostów jest w porządku. Będę miała o jedną rzecz mniej do zmartwień każdego dnia – zdecydowała.
Winona obdarzyła go promiennym uśmiechem i zgodziła się:
– Proszę mnie odwieźć do domu, panie Shaw. Mieszkam w
















