SHANNON ~ PERSPEKTYWA
Po lekcji angielskiego byłam tak wygłodniała, że pospiesznie wyszłam i udałam się do stołówki. Stołówka była wypełniona studentami po brzegi, ale tym razem mi to nie przeszkadzało, gdy kupowałam lunch.
Następnie zauważyłam mój zwykły pusty stolik i ruszyłam w jego stronę z tacą w ręku.
Nagle mój wzrok spoczął na grupie chłopców siedzących przy stoliku w pobliżu, a przewodził im nikt inny jak Eric, i moje serce opadło.
Sama myśl o tym, jak okrutnie mnie odrzucił na oczach wszystkich, odtworzyła się w mojej głowie i energicznie potrząsnęłam głową, by ją odgonić.
Eric mnie zauważył i na jego ustach pojawił się uśmieszek, gdy zaczął ze mnie drwić.
- Co tu robi taki Omega jak ty? - zadrwił. - Nie powinnaś być w slumsach, czy coś w tym stylu?
Jego przyjaciele zachichotali na jego okrutny żart, a ja poczułam, jak moje policzki płoną ze wstydu. Próbowałam ich zignorować i skierować się do pustego stolika, ale Eric nie chciał odpuścić.
- Spójrzcie na nią, udaje prawdziwego wilka - zadrwił Eric. - Jakby Omega mogła być czymś więcej niż przegraną.
- Ciekawe, jak taki Omega jak ona zdobyła takie zdolności lecznicze? - zapytał ze śmiechem jeden z jego przyjaciół. - Czy to nie powinno być zarezerwowane dla prawdziwych wilków?
- Została odrzucona przez Alfę Erica, a mimo to ma czelność pokazywać tu swoją twarz, jest taka bezwstydna! - dodał kolejny przyjaciel.
Ich słowa zabolały, a ja spuściłam głowę, siadając na krześle z lunchem postawionym na stole. Nagle podeszła do mnie grupa dziewcząt, z twarzami pełnymi obrzydzenia i pogardy.
- Hej, przegrywie! Nie wstyd ci tu przychodzić, nie pasujesz tu, dziewczyno. Nikt cię nigdy nie zaakceptuje! - warknęła pierwsza dziewczyna, która wydawała się ich przywódczynią.
- I jesteś taka słaba! Taki słabeusz jak ty to katastrofa dla naszej watahy - dodała inna dziewczyna, uśmiechając się szyderczo.
- Co…? - Zanim zdążyłam odpowiedzieć, jedna z dziewcząt wyrwała mi makaron z ręki i wylała go na moją głowę.
Zadrżałam i zerwałam się na nogi, z twarzą i sukienką poplamioną makaronem. Cała stołówka wybuchła śmiechem, a ja poczułam, jak gorące łzy cisną mi się do oczu. Szybko zamrugałam, próbując powstrzymać łzy, ale i tak się pojawiły.
Kącikiem oka zobaczyłam Erica uśmiechającego się z satysfakcją do mnie. Mogłam stwierdzić, że wszystko zaplanował i upewnił się, że zostanę ponownie publicznie upokorzona. Czy nie wystarczyło mu, że byłam już prześladowana za jego odrzucenie?
Wtedy pojawili się Cole i Jules, a uwaga dziewcząt, które ze mnie drwiły, przeniosła się na nich. Byli bardziej popularni i silniejsi niż Eric, dlatego też wymagali większego szacunku wśród studentów.
- Co tu się dzieje? - zapytał Cole, jego oczy błysnęły gniewem.
- Nic - odpowiedział Eric. - Po prostu rozmawiałem sobie z tym Omegą. Co cię to obchodzi?
Głos Julesa zabrzmiał irytująco: - Przeszkadzasz jej w lunchu.
- Nie sądzę, żebyś miał z nią coś wspólnego - odpowiedział Eric, a niektóre dziewczyny zachichotały obok niego. - Jest moim małym zwierzakiem i mogę z nią robić, co chcę. - Zwrócił głowę w moją stronę. - Shannon, prawda?
Pojedyncza kropla łzy spłynęła po moim policzku, gdy pokiwałam głową.
Eric wzruszył ramionami. - Widzicie? Jak mówiłem, mogę z nią robić, co chcę.
- Nigdy więcej jej nie dotykaj - rozkazał Cole, a jego lodowaty głos rozbrzmiał po całej stołówce. Wszyscy wpatrywali się we mnie z szokiem, zastanawiając się, dlaczego bracia mnie bronią.
- Dlaczego? - zapytał Eric, wstając i patrząc na Cole'a z pogardą. To nie było niczym niezwykłym, że Alfy walczą w szkole, ale było dość niezwykłe, że przyczyną kłótni był Omega.
Odpowiedział Jules. - Nie jesteśmy ci nic winni. Nigdy więcej jej nie dotykaj, albo będziesz miał do czynienia z nami.
Oczy Erica płonęły gniewem, a jego dłoń zacisnęła się w pięść. Widziałam, że powstrzymuje się przed konfrontacją z Julesem i Cole'em.
Ale każdy, kto odważył się wejść w drogę Braciom Alfa, był w niebezpieczeństwie. Byli jednymi z najsilniejszych wojowników i trzymali się razem, co utrudniało ich pokonanie.
- Shannon, chodźmy - powiedział do mnie Cole i poczułam, jak wszystkie oczy w stołówce kierują się w moją stronę. Widziałam szok na ich twarzach, że bracia w ogóle ze mną rozmawiają. Wiele dziewcząt marzyło tylko o zdobyciu ich uwagi, a co dopiero Omega jak ja.
Pokiwałam głową i pospiesznie chwyciłam torebkę, a następnie podążyłam za braćmi ze stołówki. Czułam na sobie chłodne spojrzenie Erica, gdy wychodziłam ze stołówki.
Cole i Jules zawieźli mnie do domu, nie mówiąc do mnie ani słowa. Byłam zaskoczona, że bronili mnie w szkole, mimo że w domu traktowali mnie jak śmiecia. Czy to mogło oznaczać, że im na mnie zależy?
Kiedy dotarliśmy do domu, zaczęłam się czuć dziwnie. Moja skóra była gorąca, a moje ciało zaczęło drżeć. Nagle usłyszałam głośne wycie mojego wewnętrznego wilka.
O nie!
Zadrżałam, a moje oczy rozszerzyły się ze świadomością tego, co się dzieje.
Zapomniałam wziąć leki! Próbowałam pędzić do swojego pokoju, by wziąć leki, ale Cole mocno mnie odciągnął.
- Wracaj tu - wymamrotał leniwie.
Próbowałam mówić, ale słowa nie chciały wyjść. Poczułam piekące uczucie w całym ciele, a mój umysł szalał. Słyszałam agresywne wycie mojego wewnętrznego wilka i było już za późno. Ale Cole i Jules uniemożliwiali mi odejście.
- Proszę - udało mi się powiedzieć. - Puść mnie. Muszę… Muszę coś wziąć w swoim pokoju.
Cole mocno chwycił mnie za ramię, a Jules dominująco chwycił mnie za drugie ramię.
- Próbujesz uciec, hm? - Uśmiechnął się złośliwie Jules, drażniąc mnie.
- Pro-proszę, pu-puść mnie - zadrżałam, a moje usta drżały.
- Nie ma mowy, droga przyrodnia siostro - uśmiechnął się złośliwie Cole, bawiąc się szyderczo moimi włosami.
W środku mojego niepokoju nagle poczułam dziwny… a zarazem kuszący i odurzający zapach. Zalał moje zmysły i poczułam, jak mój wilk się porusza.
Jules pachniał mieszanką dojrzałych wiśni i piżmowej skóry. To było kuszące, podczas gdy Cole wydzielał pyszny zapach ciasta ananasowego i mokrego drewna.
Wzięłam głęboki, drżący oddech i wokół moich oczu pojawiły się ciemne żyłki. - Partner. - Byłam tak oszołomiona, że nie mogłam mówić. Patrzyłam z rozdziawioną buzią na dwóch braci, z szeroko otwartymi oczami.
Właśnie, gdy zaczynałam przetwarzać to oszałamiające objawienie, Cole przycisnął mnie do ściany i pochylił się nad karkiem mojej szyi.
Zanim zdążyłam zareagować, pochylił głowę, by mnie naznaczyć, a jego wilcze instynkty wzięły górę.
- Cole! - Krzyknęłam, a on gwałtownie się zatrzymał, a jego oczy zrobiły się czarne. Całkowicie stracił kontrolę i jego wilk Alfa przejmował kontrolę.
Wyraźnie się trzęsłam. Nagle do salonu wpadła inna postać.
Był wysoki i muskularny. I poczułam woń jego odurzającego zapachu: wanilii zmieszanej z drewnem, który od niego emanował.
- Ricky! - warknął Jules, ale oczy Ricky'ego Mayerta nigdy nie opuściły moich, gdy szedł w moją stronę.
- Partnerka! - warknął do mnie, jego głos był niski i stalowy.
















