Perspektywa Shannon
Atmosfera w rezydencji zmieniła się, gdy wróciliśmy do watahy, w powietrzu wisiało dziwne napięcie. Znajome otoczenie wydawało się skażone przez niespodziewaną burzę, która nas czekała.
Gdy weszliśmy do środka, w salonie stał obcy mężczyzna, którego rysy zaskakująco przypominały moje. Wyciągnął w moją stronę rękę z półuśmiechem, przedstawiając się jako mój prawdziwy ojciec.
















