SHANNON ~ PERSPEKTYWA
______________
"Shannon jest twoją przyszywaną siostrą i jako taka, musicie jej chronić za wszelką cenę," mówił dalej Robin, a Jules i Cole patrzyli na mnie z ledwo skrywaną nienawiścią.
Skuliłam się, próbując zniknąć za plecami matki. Czułam ich gniew i zaczęłam drżeć.
W ich oczach tkwiła głęboka wrogość, mroczny gniew, który sprawiał, że czułam się jak ofiara schwytana w szczęki drapieżnika. Widziałam, jak ich oczy błyszczą oburzeniem, jak ich oddech przyspiesza, gdy ojciec nakazywał im mnie chronić.
"Waszej matki już nie ma," powiedział Alfa Robin, jego głos był niski i stanowczy.
Ramiona Jules'a i Cole'a usztywniły się na te słowa, ich oczy pociemniały.
"A Myra jest teraz dla mnie wszystkim. Oczekuję, że będziecie to szanować i ją szanować. Jeśli nie możecie tego zrobić, będziecie musieli ustąpić ze stanowiska Alf. Wyraziłem się jasno?"
Jules i Cole wpatrywali się w ojca z niedowierzaniem. Nigdy wcześniej nie proszono ich o wybór między watahą a rodziną. To była granica, której nigdy nie wyobrażali sobie przekroczyć.
Obaj bliźniacy nie byli zadowoleni z tego obrotu spraw. Nigdy nie pogodzili się ze śmiercią swojej zmarłej matki, a myśl o tym, że moja matka zajmie jej miejsce w watasze, była jak policzek.
Z gniewem patrzyli na mnie, ich nienawiść była namacalna. Czułam się jak na linii ognia naładowanej broni.
Napięcie wisiało w powietrzu jak burzowa chmura i wszystko skończyło się, gdy bliźniacy wybiegli z rezydencji.
Odetchnęłam z ulgą, gdy w końcu zaprowadzono mnie do mojego pokoju. Opadłam na łóżko, wyczerpana emocjonalnym napięciem dnia.
Mój pokój był piękny, z różowo-białym wystrojem, który najwyraźniej miał przypaść do gustu młodej kobiecie, takiej jak ja. Było jasne, że Alfa Robin dołożył wszelkich starań przy wyborze mebli i kolorów, i poczułam ukłucie wdzięczności za jego troskliwość.
Ale nie mogłam pozbyć się poczucia strachu. Wiedziałam, że Jules i Cole będą mieszkać w tej samej rezydencji co ja i już czułam ich wrogość. Zastanawiałam się, jak kiedykolwiek będę mogła czuć się komfortowo w tak wrogim środowisku z nimi w pobliżu.
Później wieczorem zostałam wezwana do jadalni na kolację, a Alfa Robin nalegał, abym usiadła obok niego.
"Kochanie, wszystko w porządku?" Szepnęła do mnie zaniepokojona mama z drugiego końca stołu.
Wymusiłam uśmiech, kiwając głową.
Podczas kolacji Alfa Robin starał się złagodzić napięcie.
"Jakie jest twoje ulubione hobby?" Zapytał mnie Alfa Robin, na moment mnie zaskakując.
"Uwielbiam piec," powiedziałam, a uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy pomyślałam o mojej ulubionej rozrywce.
"A ty, Cole?" Zapytał go Alfa Robin, wiedząc, co robi.
Twarz Cole'a nadal była zimna i nieprzyjazna. "Nie mam żadnych hobby," powiedział krótko. Ale wyraźnie można było wyczuć, że kłamie.
Alfa Robin odchrząknął, zwracając się do Jules'a, "A ty, synu?"
"Żadnych," odpowiedział obojętnie Jules, zagłębiając się w posiłku przed sobą.
Poczułam czyjś przeszywający wzrok, odkryłam, że to Cole i kiedy nasze oczy się spotkały, szybko odwróciłam wzrok z niepokojem.
Podczas gdy Alfa Robin, mój ojczym, prowadził przesadnie długą rozmowę, zaczęłam się rozluźniać i w jadalni zapanował lekki spokój.
Wtedy Alfa Robin wspomniał o czymś, co mnie oszołomiło, byłam zdumiona.
"Mam trzech synów - właściwie trojaczki, nie tylko tych dwóch, których poznałaś," powiedział Alfa Robin, z czułym uśmiechem na ustach. "Mój najstarszy syn, Ricky, jest teraz w podróży. Uwielbia zwiedzać świat."
Zaniemówiłam. Nie miałam pojęcia, że Jules i Cole to tylko dwóch z trzech braci.
Szczerze mówiąc, byłam nieco zaskoczona odkryciem, że jest trzeci brat, którego nie poznałam, ale starałam się odsunąć na bok moje obawy.
Alfa Robin był dla mnie miłym ojczymem, odkąd tu przybyłam i wierzyłam, że utrzyma pokój. Mimo to nie mogłam powstrzymać się od poczucia niepokoju, zastanawiając się, czy mój przyszywany brat jest serdeczny, czy też jest o wiele gorszy niż Jules i Cole.
Pomimo moich obaw, postanowiłam pozostać optymistką. W końcu dopiero co przyjechałam i nie było powodu do wyciągania pochopnych wniosków. Wzięłam głęboki oddech i uśmiechnęłam się, kontynuując posiłek.
Jednak moja nadzieja nie trwała długo, gdy Alfa Robin nagle przemówił.
"Zanim zapomnę; wyjeżdżam na spotkanie z Alfą z Watahy Oceanicznego Wycia, a Myra będzie mi towarzyszyć wczesnym rankiem następnego dnia." Poinformował mnie, a mój żołądek ścisnął się. "Synowie, mam nadzieję, że zaopiekujecie się Shannon, podczas gdy nas nie będzie."
Z trudem powstrzymywałam lęk na myśl o zostaniu sam na sam z Julesem i Colem, wiedząc, jak mnie do tej pory traktowali. Moje serce waliło w piersi, i czułam, że zaraz zemdleję.
"Nie... Nie mogę pojechać z wami?" Zapytałam go, a moje słowa, drżące, wypadły w pośpiechu.
Jules zaśmiał się głośno, wyraźnie ze mnie szydząc. Wiedziałam, że uważa to za interesujące i nie może się doczekać, aby uprzykrzyć mi życie.
"O nie, kochanie. A co ze szkołą? Posłuchaj mnie, nie masz się czym martwić, dobrze?" Wtrąciła się mama.
'Wątpię w to,' mruknęłam w myślach z niepokojem, spoglądając na Julesa i Cole'a.
Ich spojrzenia się spotkały i zobaczyłam spojrzenie, które sprawiło, że przeszedł mnie dreszcz. To było spojrzenie okrutnego zamiaru i sprawiło, że moje serce opadło.
Alfa Robin dodał, z uspokajającym uśmiechem na twarzy: "Twoja mama ma rację, Shannon. Moi synowie dobrze się tobą zaopiekują, podczas gdy nas nie będzie."
Prawie się rozpłakałam słysząc to.
"Będziesz tu bezpieczna, prawda chłopcy?" Alfa Robin zwrócił się do swoich diabolicznych synów.
Cole prychnął i przewrócił oczami.
"Będziemy doskonale uprzejmi, ojcze," Jules uśmiechnął się ironicznie w moją stronę, jego głos ociekał sarkazmem. Wymienił psotne spojrzenie z Colem. "Nie martw się, Shannon jest w dobrych rękach." Uśmiechnął się chłodno.
















