„Czy na pewno nie masz nic przeciwko?” – westchnęłam, patrząc na Tori z poczuciem winy.
Tori prychnęła i przewróciła oczami. „Jasne, że nie. I tak pracujemy w te same dni, musiałabym tylko przyjść pół godziny wcześniej”. Tori wzruszyła ramionami.
Kiedy Tori dowiedziała się, że planuję chodzić trzydzieści minut do i z pracy, nalegała, żebym codziennie jeździła z nią. Nie byłam przyzwyczajona do tego, że ktoś chce mi pomóc, więc ten gest sprawił, że poczułam się fatalnie.
„Pozwól, że chociaż dam ci co tydzień pieniądze na benzynę” – zmarszczyłam brwi, bawiąc się ciasnym uniformie, w który byliśmy zmuszeni się ubierać.
Podczas gdy moją sobotę spędziłam na dokańczaniu projektu, którego Alec i Kade odmówili się podjąć, dziś była niedziela i mój pierwszy dzień pracy.
Pierwsza połowa dnia była dość spokojna, ale ludzie w tym miasteczku wydawali się dobrze dawać napiwki. Radziłam sobie całkiem nieźle, jedynie rozlewając rzeczy na siebie, a nie na innych.
Byłam wdzięczna, że uniform składał się z czarnego t-shirtu z logo restauracji i czarnych, ciasnych spodni. Wszystkie moje plamy były niewidoczne na czarnej koszulce. Moje czekoladowe włosy kaskadowo opadały mi na plecy.
Tori i ja weszłyśmy z powrotem do restauracji, nasza trzydziestominutowa przerwa właśnie się skończyła.
Wyjrzałam zza drzwi kuchni i rozejrzałam się po restauracji. Była około 17:00 i dużo więcej ludzi wchodziło przez główne drzwi. Moja zmiana kończyła się za dwie godziny i liczyłam minuty, aż w końcu będę mogła wpaść do łóżka.
Moje serce prawie stanęło, kiedy Kade i Alec weszli przez drzwi z Grace i inną piękną dziewczyną. Poczułam dziwny, ostry ból, na ich widok z dwoma dziewczynami, ale głęboko to w sobie stłumiłam. Teraz nie był czas na moje głupie, sprzeczne uczucia. Podszedł do hostessy, a ja jęknęłam, gdy posadziła ich w mojej sekcji.
Kade i Alec wyglądałi jeszcze bardziej apetycznie poza szkołą. Kade miał na sobie czarny sweter podwinięty do łokci, ciemne dżinsy i czarne buty. Alec był ubrany prawie tak samo, ale miał nałożoną skórzaną kurtkę. Złapałam się na tym, że na nich gapie i zbeształam się w myślach. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowałam, było gapienie się na nich jak zakochana i wpadanie w ich grę.
Patrzyłam z dezorientacją, jak wzrok Kadego przeskanował pomieszczenie, zatrzymując się, gdy zauważył moją głowę wyglądającą zza drzwi kuchni. Uśmiech pojawił się na jego idealnie wyrzeźbionej twarzy, gdy nasze spojrzenia się spotkały.
„Co się stało?” – zmarszczyła brwi Tori, wychylając się za drzwi.
Westchnęłam. „Kade i Alec, oczywiście”.
„Nie wiem, co zrobiłaś, żeby zwrócić ich uwagę, ale współczuję” – Tori potrząsnęła głową z smutnym śmiechem.
Zmarszczyłam się, patrząc na dłonie. „Nic nie zrobiłam. Przypadkowo wpadłam na nich raz i postanowili uczynić moje życie piekłem”.
„Powiedziałabym ci, żebyś poszła do dyrektora, ale wydaje się, że mają wszystkich owiniętych wokół palca” – zmarszczyła brwi Tori.
Westchnęłam i przestałam narzekać. Chcieli reakcji, a ja odmówiłam im jej. Nie byłam zainteresowana grą w ich gierki. Potrzebowałam tylko wytrzymać do lutego, do moich osiemnastych urodzin, a wtedy wyjadę z tego małego miasteczka.
„Chcesz, żebym ich obsłużyła?” – spytała Tori.
Pokręciłam głową. „Nie, nigdy mi tego nie odpuszczą”.
Westchnęłam jeszcze raz i zaśmiałam się, kiedy Tori pokazała mi dwa kciuki w górę i zachęcający uśmiech.
„No to zaczynamy” – mruknęłam do siebie.
Czułam na sobie wzrok wszystkich czterech, gdy podchodziłam do stolika, przy którym siedzieli.
Nałożyłam na twarz sztuczny uśmiech i skupiłam wzrok na dziewczynach. Chciałam patrzeć na bliźniaków jak najmniej. Grace siedziała obok Kadego, a Alec miał obok siebie piękną dziewczynę z kruczymi włosami.
„Cześć, jestem Aurora i będę waszą kelnerką dzisiaj” – prawie skrzywiłam się, gdy Grace rzuciła mi szyderczym spojrzeniem. „Mogę wam coś przynieść do picia wieczorem?”
„Aurora. Jakie to dziwne imię” – zaśmiała się dziewczyna z kruczymi włosami, powodując, że Grace wydała z siebie nosowy śmiech.
Utrzymałam uśmiech na twarzy i patrzyłam na obie.
„Poproszę wodę” – westchnęła Grace. „Ale będę potrzebować czegoś znacznie mocniejszego, jeśli będę musiała patrzeć na twoje dziwaczne oczy za długo”.
Nie mogłam pojąć, co było takiego „dziwacznego” w moim stanie. Czy naprawdę było takie dziwne mieć dwa różnokolorowe oczy? Rzadkie, tak, dziwaczne, nie. Posiadanie jednego brązowego oka i jednego niebieskiego utrudniało znalezienie koloru, który idealnie mi pasował. Niepraktyczne? Zdecydowanie.
Nie mogłam się powstrzymać od zerknięcia na Kadego i Aleca, prawie krzywiąc się na głupie uśmieszki, które malowały się na ich twarzach.
Bliźniacy zamówili napoje gazowane, a dziewczyny wodę. Praktycznie uciekłam od stolika i pomogłam dwóm innym osobom w mojej sekcji. W końcu pobiegłam do tyłu, żeby przynieść im napoje.
Zanim zdążyłam wybiec, zatrzymała mnie Tori i jeden z kucharzy, Kyle.
„Jak idzie z bliźniakami?” – spytała Tori, marszcząc brwi, zerkając w stronę sali.
Przekręciłam oczami. „Zawsze miło, gdy się z nimi obcuje”.
„Kto zawsze jest miły?” – Kyle pojawił się obok mnie i zarzucił mi rękę na ramię. Poczułam, jak się sztywnieję. Kyle był jednym z tych facetów, którzy flirtują z każdą dziewczyną, którą widzą i absolutnie nie rozumieją pojęcia przestrzeni osobistej.
Śmiałam się z tego, ile razy Tori musiała mu powiedzieć, żeby się od niej odczepił w ciągu jednego popołudnia. Nigdy nie myślałam, że będę po drugiej stronie jego uwagi.
Kyle był zdecydowanie przystojny. Miał włosy pocałowane przez słońce, które opadały mu na czoło w stylu Supermana. Miał ostry nos i posypany piegami. Wyglądał jak surfer z Kalifornii, a nie kucharz z Georgii.
„Dlaczego czujesz potrzebę obmacywania każdego?” – sapnęła Tori, kładąc ręce na biodrach i patrząc na Kyle'a oskarżycielsko.
Kyle uśmiechnął się i mocniej objął mnie ramieniem, a ja poczułam, jak robi mi się czerwono na twarzy.
„Dobrze, dobrze” – odepchnęłam go, czując się w tej chwili zbyt gorąco.
Kyle uśmiechnął się i wrócił do kuchni. „Zazdrość ci nie pasuje, Tori”.
„Robak” – syknęła na niego Tori, potrząsając głową. Jej rude, puszyste włosy poruszyły się nagle i przypominały płonący płomień.
Nigdy wcześniej nie miałam czasu interesować się chłopcami. Byłam za młoda, żeby ich zauważać, kiedy mieszkałam z babcią, a kiedy wprowadziłam się do Melissy, byłam zbyt zajęta dbaniem o siebie.
„Grace naprawdę ma cię na oku, co?” – pokręciła głową Tori.
Zmarszczyłam się. „Wydaje się, że tak”.
Złapałam ich napoje, póki jeszcze miałam okazję i starałam się uspokoić oddech, gdy podchodziłam do ich stolika. Niemal wiwatowałam, gdy udało mi się dotrzeć tam bez rozlania niczego.
Postawiłam ich napoje przed nimi. Kiedy podnosiłam napój Kadego, jego ręka wysunęła się w tym samym momencie. Szklanka coli przewróciła się, rozlewając się na stole.
Głos zaciął mi się w gardle, gdy uśmiech pojawił się na jego pełnych ustach. Jego ciemne oczy błyszczały psotnie, gdy wpatrywały się w moją twarz.
„Przepraszam za to” – utrzymałam głos tak grzecznie, jak to możliwe. „Zaraz to posprzątam i przyniosę ci inny”.
Zmarszczyłam usta, wyciągając szmatkę i wycierając colę. Nie mogłam się powstrzymać, gdy moje oczy przesunęły się po stole.
Będę musiała zbliżyć się do Kadego, żeby to posprzątać. Znacznie bliżej, niż chciałabym.
„Nie bądź nieśmiała, kochanie. Ty zrobiłaś ten bałagan” – Kade dał mi przebiegły uśmiech i obserwował, jak rumieniec pojawia się na moich policzkach.
Mogłam poczuć, jak motyle roiły się w moim żołądku, a moje serce prawie wyskoczyło mi z piersi, gdy nachyliłam się nad stołem.
Twarz Kadego znajdowała się kilka centymetrów od mojej i mogłam poczuć zapach jego męskiego zapachu. Nigdy wcześniej nie czułam niczego tak upojnego. Był ziemisty i męski, z odrobiną słodyczy. Zastanawiałam się, jak pachnie Alec.
„Dlaczego pachniesz perfumami?” – zażądał Kade niskim głosem, powodując, że moje oczy błyskawicznie wbiły się w jego. Oczy Kadego błysnęły w kierunku Aleca i oboje patrzyli na mnie z tym samym żądającym wyrazem twarzy.
Zmieszanie i niedowierzanie pojawiły się na mojej twarzy, gdy przetwarzałam to, co powiedział.
Poczułam, jak jąkam się, szukając odpowiedzi, niepewna, dlaczego w ogóle chciałabym im ją dać.
„Nie widzę, dlaczego to ma znaczenie” – mruknęłam, psując prawie połowę słów, gdy ich oczy wpatrywały się we mnie z dziwną intensywnością.
Chcąc uciec od intensywnych i graniczących z gniewem spojrzeń Aleca i Kadego, pobiegłam z powrotem do kuchni po zastępczy napój.
„W porządku, Aurora?” – zatrzymał mnie Kyle, unosząc piaskową brew.
Westchnęłam. „Tak, Kyle. Jestem w porządku”.
Złapałam kolejny napój i szybko wyszłam z kuchni, desperacko pragnąc znaleźć się gdziekolwiek indziej.
Postawiłam napój przed Kadim i poczułam ulgę, gdy nie został przewrócony.
„Czy wszyscy są gotowi do złożenia zamówienia?” – spytałam, mój uśmiech był tym razem znacznie bardziej wymuszony.
Nastrój Kadego i Aleca zdawał się drastycznie zmienić. Żaden z nich nie patrzył na mnie ze swoimi opatentowanymi uśmiechami, a szczerze mówiąc, obaj wyglądali na wściekłych. Słyszałam nosowy śmiech Grace z drugiej strony jadalni, a także spojrzenia bliźniaków rzucone w moim kierunku.
Reszta mojej zmiany przebiegła zgodnie z oczekiwaniami. Grace miała co najmniej sześćdziesiąt rzeczy nie tak ze swoją sałatką, które trzeba było wymienić, podczas gdy Kade i Alec rzucali we mnie małe obelgi.
Uśmiechałam się przez każdą obelgę i gryzłam policzek, udając, że nic nie słyszę.
Wydobyłam z siebie słyszalne westchnienie ulgi, gdy wszyscy czworo wstawali, żeby wyjść.
Pobiegłam do ich stolika i wzięłam rachunek, zanim cofnęłam się do tyłu, aby wybić się z pracy.
Moje oczy rozszerzyły się, gdy spojrzałam na rachunek. Ci bliźniacy zdecydowanie grali w jakąś grę, a z jakiegoś powodu byłam ich celem.
Ich rachunek wyniósł prawie 70 dolarów, a zostawili mi 60 dolarów napiwku.
Musieli być bogaci lub jakoś udało im się znaleźć dobrze płatną pracę. Sądząc po ich niesamowitym wyglądzie i zadziornym zachowaniu, obstawiałabym, że są bogaci.
Napiwek nie był najbardziej niepokojącą częścią rachunku. Bardziej niepokoiło mnie, a raczej wywoływało motyle i mdłości, mała notatka na dole paragonu.
„Do zobaczenia wkrótce, laleczko”.
A&K
















