Kiedy wróciliśmy do miasta, Alec wynajął samochód, żeby dojechać resztę drogi. Po pół godzinie budynki zaczęły wyglądać znajomo. Nerwowość ściskała mnie w żołądku, im bliżej byliśmy. Zgryzłam wargę – gest, który często powtarzałam, kiedy byłam zestresowana.
„Nie ma się czym martwić” – zapewnił mnie Alec, błyskając jednym ze swoich uśmiechów z dołeczkami, zanim ponownie skupił się na drodze. – „G
















