Z perspektywy Aurory
Otarłam wilgotne czoło serwetką, krzywiąc się na absurdalną ilość mąki, którą zdołałam nanieść na ubranie. Uniform wyglądał niemal jak wnętrze piekarni: różowo-biały. Nawet Jake musiał go nosić, paradując w różowo-białym fartuchu, jakby to był najnowszy krzyk mody. Ze wszystkich rzeczy, na które Jake narzekał, uniform nie był jedną z nich.
Biała koszula z haftowanymi złotym
















