Nasz relaksujący weekend zakończył się gwałtownie zaledwie kilka godzin później. Wstaliśmy o świcie, przygotowując się do podróży. Bliźniacy wszystko zaplanowali i mieli już spakowane walizki dla każdego z nas.
Alec miał niezwykłą zdolność do wyskakiwania z łóżka i pędu pod prysznic. Kade powłóczył się za mną do kuchni, podążając za zapachem kofeiny. Po dwóch filiżankach kawy przestałam czuć się
















