logo

FicSpire

Połączona z bliźniakami Alfa.

Połączona z bliźniakami Alfa.

Autor: Katarzyna Kowalski

Chapter 5
Autor: Katarzyna Kowalski
28 mar 2025
Moja następna lekcja była z Alem, Tori i Grace. Zaczynałam mieć skomplikowany, pełen sprzecznych uczuć stosunek do tych zajęć. Nie było aż tak źle, bo siedziałam obok Tori, co skutecznie powstrzymywało Aleca przed dręczeniem mnie. Złą stroną medalu były Grace i jej koleżanki, które nieustannie rzucały we mnie obelgami. Jak na kogoś, kto udaje, że jest niewrażliwy na nic, jej wyzwiska naprawdę mocno bolały. Cały dzień bałam się lekcji WF-u. Na najbliższy miesiąc zostaliśmy podzieleni na dwie grupy: siatkówka i koszykówka. Sport zawsze był dla mnie wyzwaniem. I, jakkolwiek to śmiesznie brzmi, piłka zawsze zdawała się być przyciągana do mojej twarzy. Wybrałam siatkówkę – opcję, która nie wiązała się z obecnością Aleca i Kade’a. Ku mojemu nieszczęściu, Grace również wybrała siatkówkę. Moje możliwości nie wyglądały najlepiej. Koszykówka i natrętne dotykanie bliźniaków, albo siatkówka i złośliwe uwagi Grace. Zdecydowanie wolałam złośliwe uwagi. Koszulka w średnim rozmiarze pasowała mi wygodnie, ale krótkie spodenki mieli tylko w rozmiarze S. Byłam naturalnie szczupła, ale moje biodra były szerokie, a pośladki pełne. Spodenki ciągle podwijały mi się na udach i moim zdaniem wyglądały tak, jakby miały zaraz się podrzeć. Na szczęście ten dziwny, siateczkowy materiał, z którego były uszyte, był zaskakująco wytrzymały. Jakoś udało mi się przeżyć piętnaście minut uciekania przed siatkówką, kiedy musiało się coś stać. Grace podała piłkę, ktoś z przeciwnej drużyny odbił ją, a piłka leciała prosto w moją twarz. Przygotowałam się na uderzenie. Zamiast uderzenia w twarz, zostałam gwałtownie powalona na ziemię. Moja głowa uderzyła o linoleum z nieprzyjemnym trzaskiem. Z moich ust wydobył się oszołomiony jęk, a zęby zgrzytnęły. „Kurczę, Aurora. Wszystko w porządku?” – usłyszałam znajomy głos Autumn. Wyciągnęła do mnie rękę i wdzięcznie ją chwyciłam, kiedy podnosiła mnie na nogi. Ziemia trochę się zatrzęsła i wiedziałam, że jutro będę miała strasznego bólu głowy, ale przeżyję. „Co do diabła się stało?” – jęknęłam, muskając palcami bok głowy w poszukiwaniu śladów krwi. Przeniosłam wzrok na Autumn i spojrzałam w zadowolone oczy Grace. Ciskała się ze śmiechem z kolejną dziewczyną, a kiedy zauważyła, że na nią patrzę, pogroziła mi szyderczo. „Stała się Grace” – zgrzytnęłam zębami, odpowiadając na własne pytanie. Zauważyłam, że reszta klasy przestała grać w koszykówkę i wpatrywała się w to, co się właśnie stało. Przesunęłam wzrok po innych dzieciach, aż zatrzymał się na Alecu i Kade’u. Serce mi prawie stanęło, gdy zobaczyłam ich spocone ciała i rozczochrane włosy. Ale to mordercze spojrzenia, które rzucali w moim kierunku, zmroziły mi krew w żyłach. „Autumn, zaprowadź Aurorę do pielęgniarki” – rzuciła nauczycielka WF-u. – „A reszta wracajcie do gry!” Po kilku gwizdkach było tak, jakby nic się nie stało. Autumn zaprowadziła mnie do gabinetu pielęgniarki, gdzie obie usiadłyśmy i czekałyśmy. „Zaraz wracam, kochanie. Jakiś biedny dzieciak zwymiotował na lekcji przyrody” – westchnęła pielęgniarka i wyskoczyła z pokoju. „Przynajmniej nie jesteś jedyną, która ma zły dzień?” – pytanie Autumn brzmiało jak stwierdzenie, a ona parsknęła śmiechem. „Słusznie” – zaśmiałam się suchym śmiechem, czując narastający ból z boku głowy. – „Przynajmniej wszyscy widzieli, jak mnie powaliła.” „Nie sądzę, żeby coś jej się stało” – skrzywiła się Autumn, mocno zaciskając usta. Zmarszczyłam brwi. „Dlaczego do cholery nie? Wszyscy widzieli, jak mnie przewróciła, od kiedy to jest w porządku?” „Od kiedy jest Grace, ulubioną zabawką Kade’a” – Autumn zaśmiała się bez humoru. Pokręciłam głową. „Co jest z tymi ludźmi? Jak to możliwe, że unikają kary?” „Ich rodzice chyba rządzą miastem czy coś” – wzruszyła ramionami Autumn, wyglądając na szczerze zdezorientowaną. – „Nikt nie chce narazić się na ich gniew, zwłaszcza bliźniakom.” „To musi się zmienić” – mruknęłam. – „Nie musisz tu siedzieć ze mną, wiesz.” „Każda wymówka, żeby uniknąć WF-u, jest dla mnie dobra” – zaśmiała się Autumn. – „Jak się czujesz?” „Jakbym potrzebowała nowej głowy” – pokręciłam głową. Mam nadzieję, że pielęgniarka da mi jakieś Advil. „A, przypomniało mi się, w sobotę jest impreza i chcę, żebyś poszła ze mną. Zaproszę też Tori po szkole” – uśmiechnęła się Autumn, pokazując białe zęby. Pokręciłam głową. „Jak ci się to skojarzyło z imprezą?” Autumn wzruszyła ramionami. „Nie mam pojęcia, ale jesteś zainteresowana?” Autumn była jedną z tych dziewczyn, które zdawały się pasować do każdej grupy społecznej. Wiele jej przyjaciół to sportowcy, ale Autumn wszędzie się wpasowywała. „Chyba tak” – wzruszyłam ramionami. Pracuję tylko od 8 do 18. Będę miała mnóstwo czasu na prysznic i ubranie się. „Świetnie!” – uśmiechnęła się Autumn. – „Załóż sukienkę albo coś. Mam te szpilki, które umieram z chęci założenia.” Zacięłam usta, nie chcąc przerywać jej monologu o butach. „Nie mam żadnych sukienek, poza tym wolę wygodę” – wzruszyłam ramionami. Nie będę piła ani paliła, idę po prostu z przyjaciółką. A ostatnią rzeczą, jakiej chciałam, było wyróżnianie się. „Poczekaj, a bliźniacy będą tam?” – zmarszczyłam brwi. Na pewno nie pójdę, jeśli oni mają się tam pojawić. „Nigdy nie chodzą na nasze imprezy” – prychnęła Autumn. – „Chyba uważają, że ich własne są lepsze. Kto w ogóle organizuje imprezy na środku lasu? Dziwacy.” Uniosłam brew. „To dziwne i trochę mordercze.” Autumn musiała wrócić do klasy, gdy wróciła pielęgniarka. Zaprowadziła do gabinetu zielonego jak szpinak dzieciaka i odesłała go do łazienki. Po chwili obejrzenia mnie i podaniu kilku Advil (na szczęście), powiedziała, że mogę iść do domu. „Nie, dziękuję” – pokręciłam głową. – „Przyjaciółka odwiezie mnie do domu, a naprawdę nie mam ochoty iść na piechotę.” „Zawsze mogę zadzwonić do twojej mamy, kochanie” – uśmiechnęła się do mnie pulchna pielęgniarka. Pokręciłam głową zbyt energicznie, krzywiąc się z bólu. „Nie, nie. Nie trzeba. Ona pracuje i nie będzie zadowolona, jeśli dostanie telefon.” „No dobrze, kochanie. Tylko odpocznij i pij dużo wody. Nie zaszkodziłoby ci pójście do lekarza.” Pielęgniarka spojrzała na mnie dziwnie, ale uśmiechnęła się uprzejmie. Skinęłam głową, naprawdę chcąc wyjść. „Tak, jasne. Pójdę do lekarza.” Nie było najmniejszej szansy, żebym poszła do lekarza w najbliższym czasie. Po pierwsze, nie miałam pojęcia, gdzie jest najbliższy lekarz, a po drugie, jestem dość pewna, że nie mam ubezpieczenia. Wyszłam z gabinetu pielęgniarki, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, i poszłam do swojej szafki. Usiadłam na korytarzu przez kolejne pół godziny, zanim znalazłam motywację, żeby podnieść się z podłogi. Wrócenie do domu przed czasem po prostu nie wchodziło w grę. Frank prawdopodobnie byłby w domu i od razu poszedłby do Melissy, gdyby mnie zobaczył. Dzwonek kończący lekcje zadzwonił, gdy w końcu podniosłam się z podłogi. Poruszałam się powoli, otworzyłam szafkę i upchałam książki do swojego zniszczonego plecaka. Po drugim dzwonku dzieci zaczęły wychodzić z klas. Znajomy, a zarazem uwodzicielski zapach perfum i męskiego potu wypełnił mój nos. Powstrzymałam westchnienie i zatrzasnęłam szafkę. „Wygląda na to, że mała laleczka ma zły dzień” – uśmiechnął się Alec, jego ciemne oczy przesuwały się na jego brata, a następnie z powrotem na moją twarz. Alec stał po jednej stronie mnie, zbyt blisko, dodam. Kade stał po drugiej stronie, jego ciemne oczy spoglądały na moją głowę. „Jak się czujesz, kochanie?” – głos Kade’a był chropowaty, ale kąciki jego ust były opadnięte. Ich gry umysłowe sprawiły, że znów rozbolała mnie głowa i przysięgam, że dostanę zawrotów głowy od ich wahań nastroju. Jednej minuty nazywają mnie, obrażają. Następnej minuty Alec nie może oderwać rąk ode mnie. Potem rzucają we mnie śmiertelnymi spojrzeniami, a potem nagle martwią się o moją głowę. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, szorstka ręka Kade’a chwyciła mnie za podbródek, obracając moją twarz w jego stronę. Jego dotyk wywołał dziwny dreszcz w moim kręgosłupie i zadrżałam, gdy oddech Aleca musnął moje ucho. Druga ręka Kade’a była o wiele delikatniejsza, niż się spodziewałam, co tylko bardziej mnie zdezorientowało. Delikatnie sięgnął i dotknął miejsca, w którym uderzyłam o podłogę w siłowni. Z moich ust wydobył się bolesny syk pod jego dotykiem i skrzywiłam się, przyciskając plecy bliżej Aleca. „Biedna mała laleczka jest ranna” – mruknął Alec mi do ucha. – „Wiesz, co to znaczy, Kade.” „Uleczmy cię, kochanie” – głos Kade’a był chropowatym szeptem, a jego palce mocno trzymały mnie za podbródek. Moje serce waliło mi w piersi, a ochota do ucieczki była bardzo silna. Byłam w wewnętrznym konflikcie. Z jednej strony chciałam uciec, a z drugiej rozkoszowałam się ich delikatnym dotykiem, uwagą, którą mi okazywali. Jęk zaskoczenia wydobył się z moich ust, gdy ręce Aleca chwyciły mnie w talii. Jego palce drażniły koniec mojej koszulki, muskając delikatną skórę pod nią. „P-przepraszam” – mruknęłam, próbując odpychać go rękami. Moje ręce zostały bez wysiłku odepchnięte, a Kade przechylił moją głowę na bok. „Sss” – jego miętowy oddech uwodzicielsko powiał mi po twarzy. Kade z łatwością przechylił moją głowę na bok, a ja wyraźnie podskoczyłam, gdy para miękkich ust zetknęła się z moim szyją. „Co ty robisz?!” – pisnęłam, gdy jego usta poruszały się po mojej szyi. Powiedzieć, że czuło się to dobrze, byłoby niedopowiedzeniem. Jakaś ukryta część mnie chciała zostać na tym pustym korytarzu z nimi dwoma na zawsze, nie dręczona już przez życie poza naszą małą bańką. Życie, w którym oni wracaliby do dręczenia mnie przy pierwszej nadarzającej się okazji. „Uleczamy cię, laleczko” – mruknął Alec mi do ucha, jego palce rysowały wzory na moim nagim brzuchu. Kade był wprawny w tym, co robił ustami. Zostawiał małe całuski i ukąszenia na mojej szyi i ramieniu, sprawiając, że dyszałam z bólu i przyjemności. „Aurora?” – znajomy głos Tori rozbrzmiał na korytarzu, razem z jej tupotaniem kroków. Zegar na przeciwległej ścianie wskazywał 14:12, dwie minuty po drugim dzwonku. Szybciej niż mogłam to ogarnąć umysłowo, Kade i Alec odsuneli się ode mnie. „Do następnego razu, kochanie” – mruknął Kade mi do ucha, lekki zarost na jego twarzy drażniąc mój policzek. Widocznie zadrżałam od jego chropowatego głosu. Moje oczy były przyklejone do uśmiechu, jaki tworzyły jego pełne usta. Chciałam ich pocałować, ale też chciałam ich odepchnąć i uciec. W jakie gry umysłowe oni grali? Zaczęłam myśleć, że powinniśmy zostać w Kalifornii. Obaj odwrócili się i zostawili mnie samą na korytarzu. Tori pojawiła się sekundę później, z dziwnym wyrażeniem na twarzy. Cóż, bliźniacy mieli rację w jednej rzeczy. Ból głowy był już tylko wspomnieniem.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Chapter 5 – Połączona z bliźniakami Alfa. | Czytaj powieści online na FicSpire