Ton Jeremy'ego był niski. Gdyby nie zmarszczone brwi, trudno byłoby zauważyć, że zadaje pytanie.
Melody wzdrygnęła się i natychmiast spuściła wzrok, pragnąc ukryć swój obecny stan. Wyjaśniła cicho: "Nie. Po prostu owad wleciał mi do oka."
Czoło Jeremy'ego rozluźniło się i nie drążył już tematu. Zamiast tego zapytał: "Co się dzieje z twoimi aparatami słuchowymi?"
Zajęło Melody chwilę, zanim zrozumiała, co miał na myśli. "Już je naprawiłam."
Jednak jej głos był nadal cichy i nawet trochę ochrypły, co wyraźnie wskazywało, że coś jest nie tak.
Ostrożnie spojrzała z powrotem na Jeremy'ego. Mocniej zacisnęła dłoń na telefonie i w końcu zebrała się na odwagę, by zapytać: "Przyszedłeś mnie tu poszukać?"
Jeremy temu nie zaprzeczył. "Harold poprosił mnie, żebym sprawdził, co z tobą. Powiedział, że jesteś zdenerwowana. Dlaczego jesteś zdenerwowana?"
Melody zamrugała. Nie wiedziała, jak mu odpowiedzieć. W końcu nie mogła się zmusić, żeby powiedzieć Jeremy'emu, że to też jej urodziny.
Telefon w jej dłoni wciąż migał, przyciągając uwagę Jeremy'ego. "Odbierz najpierw połączenie" - przypomniał jej.
Jak marionetka, Melody posłuchała jego polecenia i odebrała połączenie.
W następnej sekundzie rozległ się radosny głos Felicji: "Niespodzianka, Melody! Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
"Zgadnij, z kim teraz jestem? Wpadłam na Jasona Chiltona i dopiero po jego słowach przypomniałam sobie, że dzisiaj są twoje urodziny. Bardzo mi przykro, kochanie. Po prostu byłam taka zajęta. Jak tylko skończę ten wywiad, na pewno ci to wynagrodzę, dobrze?" Głos Felicji był jasny i wyraźny.
Melody zawsze miała głośność w telefonie ustawioną na maksimum ze względu na problemy ze słuchem. Jej serce ścisnęło się, gdy zastanawiała się, czy Jeremy usłyszał słowa Felicji.
Kiedy na niego spojrzała, jej oczy spotkały się z jego zamyślonym spojrzeniem.
Zacisnęła palce wokół telefonu i powiedziała do Felicji cichym głosem: "Porozmawiamy o tym, kiedy wrócisz. Nadal jestem w szpitalu. Zadzwonię do ciebie, kiedy wrócę do domu."
Po tych słowach natychmiast się rozłączyła.
Między nimi zapadła krótka cisza, dopóki Jeremy nie odezwał się pierwszy. "Dzisiaj są twoje urodziny?"
Żołądek Melody opadł. Oszołomiona, skinęła mechanicznie głową. "Tak."
Jeremy był inteligentny i wszyscy wiedzieli, że jest geniuszem. Co więcej, miał niezwykłą pamięć i rzadko o czymś zapominał.
A jednak, nawet po spędzeniu tylu urodzin z Melody, nadal zapomniał o dacie?
Melody ugryzła się w wargę, poprawiając się w myślach. Nie chodziło o to, że Jeremy zapomniał o dacie, ale o to, że od początku nie zamierzał jej pamiętać.
Jeremy zawahał się przez chwilę, zanim zapytał: "Dlaczego o tym wcześniej nie wspomniałaś?"
Melody odpowiedziała cicho: "Ja… zapomniałam."
Jeremy wpatrywał się w nią, gdy milczała. Jego przystojna twarz zdradzała niewiele. Lekko zmarszczył brwi, jakby nad czymś się zastanawiał.
Po chwili powiedział: "Skoro dzisiaj są twoje urodziny, zamówię ci tort, kiedy wrócimy. Ale na razie nie psuj urodzin Krystal. Źle to zrozumie, jeśli będziesz się tak zachowywać."
To był pierwszy raz, kiedy Melody usłyszała, jak Jeremy wyraża coś, co przypominało troskę, choć nie o nią.
Jeremy zawsze różnił się od innych, odkąd był młody. Zawsze był spokojny i opanowany, jakby nic nie mogło na niego wpłynąć.
Melody przełknęła gorzką gulę w gardle. Zapytała powoli: "Martwisz się, że Krystal się zdenerwuje?"
"Po prostu przypominam ci, żebyś nie robiła nic, co zepsuje nastrój."
W końcu Melody poszła za Jeremym z powrotem do kafeterii. Usiadła cicho w kącie sama, nie zamierzając dołączać do innych w ich radości.
Tylko Tiffany podeszła. "Czy z twoimi aparatami słuchowymi wszystko w porządku?" - zapytała z troską.
"Wszystko w porządku."
Tiffany uśmiechnęła się do niej. "Dr Chesson zwymyślał wcześniej Caleba przez ciebie."
Caleb Lancaster był lekarzem, który wcześniej powiedział, że szkoda, że Melody jest głucha.
"Naprawdę?" - zapytała cicho Melody.
"Tak. Dr Chesson powiedział, że Caleb był lekceważący i brakowało mu profesjonalizmu lekarza. Melody, może się tak nie wydawać, ale dr Chesson staje w twojej obronie."
















