Stali sami na balkonie, więc jego słowa były doskonale słyszalne.
Melodia podniosła wzrok, by na niego spojrzeć. Jego głęboki głos był naturalnie ciepły, ale brak emocji sprawiał, że brzmiał chłodno i obojętnie.
"Dobrze to przemyśl."
Jej serce zabiło nieco szybciej. Melodia w oszołomieniu wpatrywała się w Jeremiego. "Ty..."
Czy on się o nią martwił?
Oczy Jeremiego były piękne – głębokie i ciemne. Kiedykolwiek na kogoś patrzył, wydawało się to czułe. Jednak był tak powściągliwy, że niewielu ludzi odważyło się nawiązać z nim kontakt wzrokowy.
Jednak teraz Melodia widziała swoje odbicie w tych oczach.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, odezwał się ponownie. "Grupa Regallo zawsze była w centrum uwagi publicznej. Jeśli zdecydujesz się na separację od rodziny, ten reflektor skieruje się na ciebie. Prawdopodobnie wpłynie to również na nasz oddział."
Jeremy zrobił pauzę, a następnie dodał: "Oddział już przyciąga wiele uwagi, a niektórzy pacjenci zostali zaniepokojeni."
Zajęło Melodii chwilę, aby zrozumieć, co miał na myśli. Martwił się, że może wciągnąć oddział w ten bałagan.
Uspokoiła się i zapytała: "Więc?"
"Po prostu mówię ci o jednej z możliwych konsekwencji. Jeśli sprowadzisz kłopoty na oddział, nie ma gwarancji, że będziesz mogła zostać w szpitalu."
Cheryl często przypominała mu, żeby opiekował się Melodią. Mówiła, że Melodia jest miła i inni mogą ją łatwo wykorzystać.
Jeremy jasno przedstawił jej konsekwencje. "Zapytaj siebie, czy możesz znieść skutki. Jeśli nie, to odmów tak szybko, jak to możliwe."
Rodzina Chessonów współpracowała z rodziną Wardolfów, więc mógł pomóc w razie potrzeby.
Melodia zacisnęła usta. Nie odpowiedziała.
Była tylko adoptowaną córką. Rodzina Wardolfów nigdy nie traktowała jej źle.
Wiedziała, że Andrzej ją wykorzystuje. Jednak nie byłaby tym, kim jest dzisiaj, bez nich. Nie miała prawa być uparta.
Jeremy zdał sobie sprawę, że nie ma nic więcej do powiedzenia, więc odwrócił się i odszedł.
Następnego dnia Melodia miała nocną zmianę. Rano pojechała na lotnisko, aby odebrać Felicję, która była najlepszą przyjaciółką Melodii i reporterką.
Felicja była w podróży służbowej poza miastem i właśnie dzisiaj wróciła.
Felicja miała na sobie pomarańczową kurtkę i włosy związane w kucyk. To sprawiało, że wyróżniała się w tłumie.
Od razu zauważyła Melodię i uśmiechnęła się promiennie. "Hej, laska! Wróciłam!"
Melodia wzięła walizkę z ręki Felicji i powiedziała radośnie: "Zarezerwowałam stolik w twojej ulubionej restauracji. Nie mówiłaś, że ledwo miałaś coś porządnego do jedzenia, kiedy byłaś poza domem? Wyglądasz na znacznie szczuplejszą."
Felicja machnęła obiema rękami, wyglądając na wyczerpaną. "Nawet o tym nie wspominaj. W tych odległych górach nie ma dobrego jedzenia. Jedyny dobry posiłek zjadłam, ponieważ natknęłam się na Jasona."
Rozmawiali w drodze do restauracji.
Gdy tylko usiedli, telefon Felicji nie przestawał dzwonić. Westchnęła. "Chyba jestem skazana na śmierć w pracy. Czy nie mogą dać mi przerwy?"
Mimo że narzekała, i tak sprawdziła telefon.
Po przeczytaniu wiadomości spojrzała na Melodię z westchnieniem. "Mel, jest ogromna historia o twoim szpitalu. Wyciekły informacje medyczne pewnej znanej przedsiębiorczyni, a akcje jej firmy lecą na łeb na szyję. Lepiej trzymaj się z dala od tego, kto za tym stoi."
Zaraz po tym, jak skończyła mówić, zadzwonił telefon Melodii. To był telefon z oddziału.
"Panno Wardolf, jest ogłoszenie. Wszyscy muszą wrócić na oddział na spotkanie do godziny 13:00."
















