Jeremy spojrzał na Melody. "Masz dziesięć minut." Nie chciał dłużej niż to konieczne przebywać w takim miejscu.
Melody zawsze go słuchała. Więc wróciła do pensjonatu, spakowała swoje rzeczy i wyszła, nie pytając, dokąd ją zabiera.
W najgorszym wypadku zawsze mogła wrócić później. Nie zdarzało się często, żeby Jeremy odwoził ją do domu – może raz lub dwa razy w roku, najwięcej.
Gdy Melody siedziała
















