logo

FicSpire

Ten książę to dziewczyna: niewolnica podstępnego króla

Ten książę to dziewczyna: niewolnica podstępnego króla

Autor: Jakub Lewandowski

4. TWÓJ CEL TUTAJ
Autor: Jakub Lewandowski
21 kwi 2025
KSIĄŻĘ EMERIEL Emeriel był przerażony. Muszę uratować Aekeirę! Musimy uciec! – Wiem, że tam jesteś, śliczny książę. Czuję twój zapach – rozległ się głos Lorda Vladyi. Emeriel wstrzymał oddech, zamarł w miejscu, gdy zza drzwi wyłoniła się imponująca postać Lorda Vladyi. Jego zimne, martwe, szaro-żółte oczy utkwiły w Emerielu. Instynktownie Emeriel cofnął się o krok. Potem o kolejny. Lord Vladya uśmiechnął się szyderczo. – Radziłbym ci porzucić wszelkie myśli, które kotłują się w tej twojej małej główce. Nie masz pojęcia, gdzie jesteś, prawda? Emeriel zdołał jedynie rozpoznać, że znajdują się w najwyższej, najbardziej ufortyfikowanej twierdzy, jaką kiedykolwiek widział. Potrząsnął głową, a jego strach był wyczuwalny. – Jesteś w Ravenshadow – powiedział Lord Ottai, podchodząc za oszpeconym Lordem. Ravenshadow? Ravenshadow!? Nie, na Światłość, to nie może się dziać. – R-Ravenshadow Citadel? Dom cz-czterech wielkich władców Urekai. Szepcząca Otchłań wielkiej mocy? – wypalił Emeriel, nie mogąc dłużej powstrzymać swojego przerażenia. Lord Ottai prychnął. – Tak to nazywają ludzie. My nie. Ale tak, masz rację. Jesteś w Ravenshadow Citadel, Książę Emerielu. – Nie muszę cię informować, że jest to najbezpieczniejsze miejsce w Urai, z rozległymi ziemiami, w których mógłbyś się zgubić, gdybyś próbował uciec – Lord Vladya uśmiechnął się szyderczo. – Wir, który by cię pochłonął i nigdy więcej nie zobaczono. Nie ma ucieczki z Ravenshadow. Emeriel słyszał ich słowa, ale jego umysł pochłonął o wiele większy strach. – Czterej wielcy władcy Urekai tutaj rezydują? – zastanawiał się Emeriel, przerażony. – Tak – Lord Ottai zabrzmiał lekko rozbawiony, przyciągając uwagę Emeriela. Emeriel nie miał pojęcia, że powiedział to na głos. Przybliżając się do Lorda Ottai – wydawał się mniej onieśmielający i w tamtej chwili był lepszym wyborem – Emeriel rzucił zmęczone spojrzenia na oszpeconego lorda. – Słyszałem plotki o Urekai. – Co dokładnie słyszałeś? – zapytał Lord Ottai. – Mówi się, że są śmiertelnie niebezpieczni, nieprzewidywalni i niemal zdziczali w swoich działaniach – Emeriel wyliczał na palcach, gdy się rozwodził. – Mówi się, że ich zwyczaje godowe są tak brutalne, jak ich zabójstwa, i chociaż mają krwiodawców, wolą wysysać krew ludzi. A po tym, jak ich król oszalał, oni… – Wspaniale. Tego właśnie potrzebowałem – dodał Lord Vladya suchym tonem. Lord Ottai, wciąż nieco rozbawiony, odezwał się: – Zostawię odprawę Lordowi Vladyi. Muszę zająć się radą. Co!? Proszę, nie zostawiaj mnie z nim! – prawie krzyknął Emeriel. Ale mocno zagryzł wargi, powstrzymując się. Lord Vladya jednak nie powstrzymywał się. – Zastanów się jeszcze raz, Lordzie Ottai. Nie ma mowy, żebym… – Wolałbyś, żeby Lord Zaiper zajął się odprawą? – zapytał cicho Lord Ottai. Mięsień zadrgał na szczęce Lorda Vladyi i spojrzał na Emeriela twardym wzrokiem, jakby rzeczywiście rozważał tę opcję. Lord Ottai musiał to wyczuć, szybko dodając: – Wiesz, że nie chcesz, żeby tak się stało. Poza tym nie zapominajmy o przysługę, którą mi jesteś winien. Pamiętasz to? Lord Vladya spojrzał na niego gniewnie, a Lord Ottai obdarzył go wilczym uśmiechem. – Myślę, że nadszedł czas, aby odebrać. Ty zrób odprawę. Zmykam. – Z tymi słowy Lord Ottai oddalił się, emanując aurą wyrafinowania z każdym krokiem. W końcu Emeriel i Lord Vladya stanęli naprzeciwko siebie. – Chodź – Lord Vladya zaczął iść, a Emeriel ruszył za nim. – Zapomnij o plotkach, które mogły się rozprzestrzenić w ludzkiej krainie. Niektóre mogą zawierać ziarno prawdy, ale większość jest naprawdę dziwaczna – Lord Vladya wyglądał na lekko zirytowanego. – Nie będę jednak zagłębiał się w rozległą wiedzę o naszym gatunku, ponieważ jest zbyt obszerna, aby ją omówić. Zamiast tego podzielę się częściami, które dotyczą obecności twojej siostry tutaj. Emeriel przygotował się. – Pięćset lat temu, a nawet wcześniej, mój lud i ludzie żyli ze sobą w pokoju. Wielki Król Daemonikai zadbał o to. Wielki Król Daemonikai. Samo wspomnienie imienia wywołało gęsią skórkę na skórze Emeriela, a kolana trzęsły się w ledwo skrywanym strachu. Jeden z najstarszych Urekai, jaki kiedykolwiek istniał, jego reputacja była znana na całym świecie, nawet dziecku urodzonemu w obecnych czasach. Nie był tylko jednym z czterech władców, był pierwszym. Najwyższym władcą. Jego moc i siła były legendarne. Niektórzy nawet sugerowali, że nie można go zabić. To imię, Daemonikai, było imieniem, które budziło przerażenie w sercach każdego gatunku istniejącego na tym świecie. – Jego syn, Alvin, zaprzyjaźnił się z ludzkim księciem – kontynuował Lord Vladya. – Podczas rozmowy przy kieliszku szampana Alvin, w stanie upojenia alkoholowego, zdradził księciu sekrety naszego ludu. Noc Zaćmienia Księżyca. – Noc, kiedy Urekai są naturalnie pozbawieni swojej mocy i siły przez księżyc, prawda? – zapytał Emeriel, zastanawiając się, czy plotki są prawdziwe. – Nadchodzi co pięćset lat, czyniąc was wszystkich niesamowicie słabymi. Słabszymi niż noworodek. Podatnymi na atak. Oszpecony Urekai zatrzymał się i przyjrzał się Emerielowi, skinął głową, zanim znowu ruszył. – Alvin nie wiedział, że ojciec księcia wykorzystał swojego syna do zebrania informacji o nas. Król Memphis miał oko na naszą ziemię. Krótko mówiąc, ludzie naruszyli naszą obronę i zaatakowali nas w noc Zaćmienia Księżyca, powodując znaczne szkody w naszym królestwie. Cień przemknął przez oczy Lorda Vladyi. – Wielu z naszych ludzi zginęło. Przetrwanie Urekai było w dużej mierze zasługą czterech władców, w szczególności Daemonikai. – Wyglądał na odległego, jakby widział tę noc rozgrywającą się przed nim. – Daemonikai wydał z siebie każdy gram swojej siły, aby uratować swój lud. Poświęcił wszystko, co miał… znając konsekwencje, jakie to przyniesie. Konsekwencje? Emeriel nagle poczuł się źle. Ludzie uważali tę noc za zwycięstwo. Mówili o niej jako o wielkim osiągnięciu. Ale słysząc to teraz, było to nic innego jak barbarzyństwo. – Po tej nocy wszystko się zmieniło – powiedział Lord Vladya. – Wielu Urekai straciło swoich partnerów i dzieci. Ci, którzy pozostali, zostali stwardnieni przez stratę. Nawet nasza zemsta nie złagodziła bólu w naszych sercach. – Wasz gatunek niemal zdziesiątkował populację ludzi, zmuszając wielu do ukrywania się – Emeriel nie mógł powstrzymać goryczy w swoim tonie. – Urekai wzięli licznych niewolników i prawie ogołocili ludzkie ziemie z ich samic. I to nic nie dało? Gdy te mrożące krew w żyłach oczy ponownie na niego spojrzały. Emeriel zamknął usta. – Następnie Wielki Król Daemonikai poddał się swojej bestii i oszalał. Jego umysł został całkowicie zagubiony, pozostaje tak przez ostatnie pięćset lat. Ci sami ludzie, dla których poświęcił wszystko, aby chronić, są teraz zagrożeni przez niego. – Lord Vladya skręcił za róg. – Bestia uwalnia się okresowo, rozpoczynając bezlitosne, brutalne szały zabijania. Aby zapobiec dalszym stratom, bestia jest zamknięta tutaj, w Ravenshadow. Okay… to brzmiało jak dobry pomysł. W czym problem? – Ale samo uwięzienie nie wystarcza. Nasze wewnętrzne bestie potrzebują dwóch podstawowych substancji do przeżycia: krwi i seksu – Lord Vladya zmierzył Emeriela przeszywającym wzrokiem. – I tu pojawia się twoja siostra. Emeriel poczuł się nieswojo. Nie podobało mu się, dokąd to zmierza. – Księżniczka Aekeira zaspokoi seksualne potrzeby bestii. Dlatego została sprowadzona. Co do ciebie, ponieważ nie mam dla ciebie żadnego użytku, oboje należycie do bestii – stwierdził stanowczo Lord Vladya. – Co? – Niedowierzający szept wyrwał się z Emeriela. – Z-Z pewnością nie możesz tego mówić poważnie. – Powiedz księżniczce Aekeirze, żeby zaprezentowała się bestii. Jeśli zaprezentuje się dobrze, kto wie? Może przeżyje kolejny dzień. Mało mnie obchodzi wynik. Emeriel osunął się na kolana, a łzy zamgliły mu wzrok. – Proszę, Lordzie Vladya, nie poddawaj jej temu. Być niewolnicą seksualną? Dla bestii… bestii króla? Moja siostra umrze!! – Krzyknął, a jego słowa były skażone gniewem. Lord Vladya nie mrugnął okiem. – Powodzenia w próbie ucieczki z Ravenshadow. Za każdą próbę spotka cię pięćdziesiąt uderzeń batem. – Z tymi słowy odwrócił się na pięcie i odszedł. Gniew przewyższył przerażenie i Emeriel ruszył za nim, ale żołnierze Urekai zagrodzili mu drogę. – Za kogo wy się uważacie!? – krzyknął Emeriel. – Czy uważacie się za tak wszechmocnych, że możecie dyktować los istot żywych!? Jesteście niczym więcej niż bestiami! Jesteś potworem, Lordzie Vladya! Lord Vladya zatrzymał się w drzwiach, rzucając spojrzenie przez ramię. – To komplement, ludzki książę. A dla ciebie to Wielki Lord Vladya. Emeriel zamarł. Wielki Lord? Czyli jeden z czterech władców Urekai, ten WIELKI LORD!? Święci bogowie światła, jesteśmy zgubieni.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

4. TWÓJ CEL TUTAJ – Ten książę to dziewczyna: niewolnica podstępnego króla | Czytaj powieści online na FicSpire