„Clarko, robię zakupy. Co byś chciał na obiad?”
Nyla podniosła wzrok. Na widok rozmówczyni jej twarz pociemniała. To była Jordyn.
Uśmiechnięta, nieśmiała Jordyn wywołała u Nyli falę obrzydzenia. „Clarko”, do którego mówiła, był niewątpliwie Clarkiem.
Myśl o tym, co ci dwaj wyprawiali, zanim wylądowali w szpitalu, przyprawiła ją o mdłości. Szybko chwyciła rybę i odwróciła się, odjeżdżając wózkie
















