Sophie otworzyła drzwi wejściowe i stanęła twarzą w twarz z Mathew. Zacisnęła zęby, tłumiąc w sobie pragnienie krzyku. Mathew nieustannie wkraczał w jej życie. Ten mężczyzna był gorszy niż pajacyk z pudełka. "Co tu robisz?"
"Upewniam się, że bezpiecznie dotrzesz do pracy." Wskazał na jej Malibu, ten sam, którym odjechała z jego podjazdu tej nocy, kiedy znalazła go z Theresą razem. "Podwiozę cię."
















