– Pozwól mi to dobrze zrozumieć. Chcecie kupić Forward za więcej, niż pierwotnie żądaliśmy? – spytał Mathew z szeroko otwartymi oczami i zmarszczonym czołem. Spojrzał na siedzących przed nim mężczyzn. Twarz Neila pozostawała stoicka, a palce miał splecione na blacie stołu. Neil wiedział, że zaproponowanie wyższej ceny to zawsze dobry sposób na przejęcie firmy. Zwłaszcza gdy w grę wchodzą dramaty.
Dzięki wścibstwu Dominica i wynajętemu detektywowi szybko dowiedzieli się, że Forward to idealna firma do przejęcia. I choć technologia, którą promował Forward, była nieco przestarzała, to i tak lepsza od wszystkiego, co było dostępne na rynku. Neil widział wiele zastosowań dla tej technologii. Gdyby tylko dostał w swoje ręce oprogramowanie do rozpoznawania twarzy Forwarda i zatrudnił do niego odpowiednich czarodziejów technologii, nie wiadomo, co mogliby wymyślić.
– Zgadza się. Mój klient chce kupić ją za dwanaście milionów. Po cztery miliony na osobę – powiedziała Frankie, przesuwając propozycję do Mathew i Theresy. Oboje spojrzeli na siebie, a błysk w oczach Theresy powiedział Neilowi wszystko, co musiał wiedzieć. – Oczywiście, potrzebowalibyśmy zgody wszystkich stron, ponieważ wszyscy macie równe udziały w firmie.
Uśmiech Theresy zniknął, a ona wysunęła dolną wargę i zmarszczyła brwi. Wyglądała jak małe dziecko, które zaraz urządzi histerię. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale zanim zdążyła cokolwiek wydusić, Neil wszedł jej w słowo.
– Tak, i jestem ciekawy, dlaczego nie dołączyła do nas dzisiaj pani… – przeszukał stos dokumentów przed sobą, aż znalazł właściwy – … Sophie Powers?
Uniósł brew w kierunku Mathew, który przełknął ślinę. Oczywiście, Neil wiedział, dlaczego jej tu nie ma. Ich śledztwo ujawniło, że Theresa i Mathew to była najlepsza przyjaciółka i były chłopak Sophie. Nie ma nic lepszego niż podejrzany trójkąt miłosny, żeby rozbić firmę. Neil szczerze mówiąc, nie obchodziło go, gdzie jest Sophie, ale zawsze wiedział, że aby skłonić ludzi do podejmowania szybkich decyzji, nad którymi nie mają czasu się zastanawiać, trzeba zamieszać w kotle. Zabawnie było patrzeć, jak wiercą się na krzesłach.
Theresa spojrzała na Mathew z zaciśniętymi wargami i uniesionymi brwiami. Mathew wzruszył ramionami i odwrócił dłonie. Theresa przewróciła oczami i wypuściła krótki oddech, zanim ponownie zwróciła uwagę na Neila.
– Sophie nie jest zainteresowana sprzedażą. Mathew i ja jesteśmy. Możecie mieć nasze udziały i posiadać większość firmy. Czy nadal dostaniemy po cztery miliony na osobę?
Neil musiał powstrzymać się od chichotu. Ten Mathew był ewidentnie pod pantoflem, a Theresa nie dbała o nic poza pieniędzmi. Nie obchodziło jej, że próbuje sprzedać firmę swojej najlepszej przyjaciółki, ani że sypia z chłopakiem swojej najlepszej przyjaciółki. To było naprawdę samolubne i obrzydliwe.
To był kolejny powód, dla którego Neil nie lubił małżeństwa i związków. Ludzie tacy jak ten bezkręgosłupowy Mathew, który nie miał nawet przyzwoitości, żeby zerwać ze swoją dziewczyną i szukać nowej miłości poza swoim kręgiem, i ta suka Theresa, która najwyraźniej dba tylko o siebie. Jasne, Neil wiedział, że dla większości ludzi może się to wydawać straszne, że spał z różnymi kobietami i nigdy się nie zaangażował, ale przynajmniej był szczery wobec każdej osoby, z którą zdecydował się uprawiać seks.
Z wyjątkiem Marie. Marie była inna. To ona przechytrzyła jego, a nie odwrotnie. Nigdy nie miał okazji sprawdzić, czy coś z tego wyniknie, ani jej nic powiedzieć. Może to właśnie przeszkadzało mu w niej najbardziej. Dziwne, ale nawet w stanie upojenia alkoholowego pamiętał, że był nią oczarowany, chwytając każde jej słowo, jakby była boginią, która przekazuje mu sekrety życia. Jego usta wykrzywiły się na myśl o niej.
– Mój klient przyszedł tu z myślą, że nabędzie całą firmę, a nie tylko dwie trzecie – powiedział Frankie, a Neil wrócił do teraźniejszości. Zmazał uśmiech z twarzy i spojrzał na nich oboje. Theresa westchnęła i oparła się na krześle ze skrzyżowanymi ramionami. Co do cholery widział ten Mathew w tej kobiecie? Jasne, była ładna, ale w tak krótkim czasie Neil zdołał stwierdzić, że jest to wymagająca i rozpieszczona smarkula. Zdecydowanie nie jego typ. Mathew pociągnął za krawat, pochylił się do przodu i oparł łokcie na stole.
– Próbowaliśmy przekonać Sophie do sprzedaży. Jest nieugięta w trzymaniu się swojego dziecka – powiedział Mathew, a żołądek Neila się skręcił na widok cudzysłowu, którego Mathew użył, wypowiadając tę ostatnią kwestię. Było dla niego oczywiste, że żadne z nich nie dba o tę firmę. Smutne, że Sophie zaufała im obojgu, powierzając im pomoc w jej założeniu.
Neil odchrząknął i spojrzał na Frankiego z uniesioną brwią. Frankie wiedziałby dokładnie, co powiedzieć, dlatego Neil zadbał o to, by był zaangażowany we wszystko, co działo się w Visionetworks. Frankie znał Neila, zanim ten nauczył się chodzić. W wieku zaledwie pięćdziesięciu pięciu lat, głębokie zmarszczki zdobiące jego twarz i plamy siwizny w jego ciemnych włosach świadczyły o stresie, jaki wywoływała jego praktyka. Utrzymywał jednak formę, dążąc do zachowania reputacji "zabójcy kobiet" i udawało mu się zdobywać tyle kobiet, co Dominic i Neil razem wzięci. Dobrze znał ich rodzinę, pracując zarówno dla Neila, jak i jego ojca, i był cholernie dobry w tym, co robił. Neil wiedział, że może zaufać wszystkiemu, co powie Frankie.
– Mój klient rozważy ofertę dotyczącą dwóch trzecich firmy. Powinniście otrzymać odpowiedź do jutra – powiedział Frankie, kiwając głową do nich obojga. Spojrzeli na siebie z ponurymi minami. Nie tego chcieli usłyszeć. Neil nie dbał o to, co chcieli usłyszeć.
Jeśli ta sprzedaż miała się wydarzyć, musiał to zrobić na swoich warunkach. Musiał im dać do zrozumienia, że nie mają przewagi. Gdyby dał im to do zrozumienia, poczuliby, że mogą dostać wszystko, czego chcą, a Neil musiał ich przekonać, że ich firma nie jest warta swojej prawdziwej wartości. Wydawało się, że ci dwoje nie mają pojęcia, co trzymają w rękach, co sprawiło, że motyle w jego brzuchu zaczęły tańczyć.
Neil zachował kamienną twarz, gdy wstał, by uścisnąć im dłonie. Był idealny do tego typu rzeczy. Powinien być światowej klasy pokerzystą. Niezależnie od tego, jak bardzo jego wnętrzności robiły salta, Neil potrafił zachować twarz bez emocji. Nigdy nie dałby po sobie poznać, że dana transakcja wiele dla niego znaczy. Pozwolenie sprzedawcy, aby zobaczył potencjał w swojej firmie, sprawiłoby, że zastanowiłby się dwa razy nad sprzedażą. Nie, musiał się upewnić, że nie wiedzą, co mają, dopóki nie będzie za późno.
Nie był do końca pewien intencji Mathew, wyglądało na to, że pochodzi z uprzywilejowanego środowiska, więc pieniądze nie wydawały się czymś, co nim kieruje. Ale wiedział, że Theresa nie pochodzi z bogatej rodziny, więc cztery miliony dolarów musiały wydawać się jej fortuną. Nie miało to jednak znaczenia, i tak prawdopodobnie nigdy nie byłaby zadowolona z żadnej sumy pieniędzy, zawsze szukałaby więcej. Kobiety tego typu przepuściłyby te cztery miliony w mgnieniu oka i ruszyłyby w drogę do jakiegoś innego biednego frajera z głębokimi kieszeniami, w którego mogłyby wbić pazury.
Neil musiał dowiedzieć się, co motywuje Mathew, jeśli tak, mógłby być w stanie uzyskać lepszą ofertę, niż wcześniej sądził. Mathew wydawał się chętny do sprzedaży i wycofania się z firmy. Możliwe, że po prostu chciał iść dalej przez życie z Theresą i raz na zawsze zostawić Sophie. A może po prostu zgadzał się z Theresą, bo czuł, że musi. Nie miało to znaczenia, tak czy inaczej wydawał się prawie tak zdesperowany jak Theresa, co sprawiło, że Neil widział tylko znaki dolara.
Neil i jego zespół, w skład którego wchodzili Frankie, Dominic i asystent Frankiego, Dean, zostali w sali konferencyjnej, podczas gdy Mathew i Theresa wyszli. Słyszał, jak Theresa krzyczy na Mathew, gdy szli korytarzem hotelu. Odwrócił się i spojrzał na mężczyzn, którzy zostali z nim w pokoju.
– Co za kawał baby, co? – powiedział Frankie, a w pokoju rozległ się śmiech.
– Wyobraź sobie, przez co musi przechodzić ten biedny Mathew każdego dnia – odparł Dean, a Dominic pokręcił głową.
– Sam dokonał tego wyboru. Z moich badań wynika, że przyjaźnią się od lat. Wiedział, w co się pakuje – powiedział Dominic, marszcząc górną wargę. Zawsze był równie zniesmaczony jak Neil ludźmi tego typu. Neil nie był pewien, kim była ta kobieta Sophie, ale wydawało się, że jest mózgiem całej tej operacji, jeśli to nie było oczywiste po spotkaniu, które właśnie odbył z nimi dwoma. Jej przeszłość była czysta jak łza, ukończyła studia z najlepszymi wynikami, nigdy nie wyszła za mąż, pracowała jako wolontariuszka. Wydawała się dobrym człowiekiem.
To, że ta firma była "dzieckiem" Sophie, miało oczywiście stanowić problem dla Neila. Każdy, kto traktował biznes jak coś, co urodził i wychował, będzie miał poważny problem z jego porzuceniem. Zwłaszcza za skromną sumę, którą Neil oferował za niego. Będzie musiał usiąść z Sophie i wypytać ją, dowiedzieć się, co ją motywuje, i zmęczyć ją. Nie chciał częściowej własności, zawsze stawiał wszystko na jedną kartę albo nic.
– Nieważne. Tak czy inaczej, zdobędę tę firmę. Nawet jeśli będę musiał wykupić Sophie później. Frankie, przygotuj dokumenty na jedną trzecią firmy. Zaproponuj im łącznie dwa miliony zamiast czterech milionów na osobę, zobacz, czy się skuszą.
– A jeśli nie?
– Przejdziemy przez ten most, gdy do niego dotrzemy. Przypomnij im, jak przestarzała jest technologia i że nie dostaję całej firmy, jak pierwotnie oferowali, więc nie mogą dostać pełnej ceny – powiedział Neil, zbierając dokumenty i wkładając je do skórzanej teczki. Chociaż Mathew nie wydawał się typem, na którego można by wpłynąć pieniędzmi, liczył na chciwość Theresy, która przypieczętuje umowę. Wydawało się, że to ona rządzi w tym związku, więc najprawdopodobniej postawi na swoim w przypadku Mathew.
– Prawdopodobnie będą chcieli negocjować – powiedział Dean, pakując laptopa do torby.
– W porządku. Możemy z nimi ponownie usiąść, jeśli zajdzie taka potrzeba. Mamy środki, aby ich zamknąć – powiedział Neil, kiwając głową do Dominica, który odwzajemnił skinienie. Ta transakcja i tak się wydarzy, w ten czy inny sposób.
Mężczyźni opuścili salę konferencyjną w hotelu Neila, a Frankie i Dean rozeszli się. Neil i Dominic skierowali się do windy, a Neil spojrzał na zegarek, gdy otworzyły się drzwi windy.
17:47.
Musiał wejść na górę i się przygotować. Wiedział, że każdemu, komu by o tym powiedział, wyda się to żałosne, ale dziś wieczorem zamierzał pójść do Mulberry Lounge. Do tego samego baru, w którym poznał Marie. Jego myśli zbyt wiele razy wracały do Marie. Jeśli miał chwilę na przemyślenia, to właśnie o niej.
– To powinna być łatwa transakcja, ci dwaj wydają się gotowi, by wycofać się z tej firmy – powiedział Dominic, gdy jechali na poddasze.
– Theresa jest chętna, nie jestem pewien co do Mathew – odpowiedział Neil, stukając stopą, jakby to miało pomóc windzie poruszać się szybciej.
– Tak, tak czy inaczej – wzruszył ramionami Dominic – W każdym razie, nadal wychodzimy?
– Miałem to w planach – powiedział Neil, gdy drzwi windy ponownie się otworzyły, a obaj wyszli. Na poddaszu znajdowały się dwa apartamenty naprzeciwko siebie, które zajmowały całe najwyższe piętro hotelu. On miał jeden, a Dominic drugi.
– Teraz twoja kolej, żeby wybrać, gdzie pójdziemy, skoro ja znalazłem ostatni bar i ten mały steakhouse – powiedział Mathew, wskazując kciukiem na swoją klatkę piersiową. Rozeszli się na boki korytarza, a Neil wyciągnął klucz z portfela.
– Idziemy do tego samego baru, nie chce mi się szukać czegoś nowego. Jest blisko i ostatnim razem był tam niezły tłum.
Świetny sposób na zachowanie twarzy, Neil.
Dominic wzruszył ramionami, wsunął plastik w zamek i otworzył drzwi.
– Brzmi dobrze. Spotykamy się tutaj o ósmej?
– Idealnie – powiedział Neil, otwierając drzwi i wchodząc do swojego apartamentu. Miał zamiar znaleźć Marie w ten czy inny sposób.
Zdjął marynarkę i rzucił ją na kanapę, a następnie chwycił pilota ze stołu. Kliknął na telewizor i przełączył go na lokalny kanał informacyjny.
Blond reporterka przypominała mu o Marie. Wszystko przypominało mu o Marie. Kazał nawet pokojówkom nie prać jego prześcieradeł, aby jak najdłużej zachować jej zapach. Musiał przyznać, że to było dość żałosne.
Zdjął krawat i rzucił go na marynarkę. Poszedł do barku i wyjął swój ulubiony gin. Jeszcze bardziej żałosne było to, że poważnie rozważał zatrudnienie tego samego prywatnego detektywa, którego wykorzystali do zbadania Forward, aby znaleźć Marie. Był aż tak zdesperowany. Mógł pójść do baru i zabrać do domu każdą z tych kobiet jednym mrugnięciem jego błękitnych oczu, ale nie tego chciał. Chciał znaleźć Marie, dostać szansę, aby ją poznać bez mózgu pływającego w alkoholu.
Coś w niej nie dawało Neilowi spokoju. Miał mnóstwo przygód na jedną noc, dlaczego ta była tak inna? Od tamtej nocy łamał sobie głowę, próbując zrozumieć, dlaczego nie może przestać myśleć o tej kobiecie. Wydawała się inteligentna, zmotywowana i elokwentna… zupełnie inaczej niż inne kobiety, które poznał w barach i które po prostu szukały dobrej zabawy. Nie przyszła tam, żeby znaleźć sobie sponsora. Jej motyw był inny.
Lód zadźwięczał, uderzając o szkło. Wlał gin i wodę gazowaną, aż był zadowolony z miksu. Wziął łyk, gdy wracał do kanapy i usiadł, skupiając wzrok na blondynce na ekranie, zanim ten powrócił do prezenterów wiadomości siedzących w studio.
– Dziękuję Susan. Kiedy wrócimy, skupimy się na kolejnym skandalu korporacyjnym. Tym razem dotyczącym giganta badań medycznych, Plymetrix, osób, którym zapłacono za milczenie, oraz pokaźnej, miliardowej ugody, o którą proszą. Więcej po przerwie – powiedział prezenter.
Neil zakrztusił się piciem, wylewając płyn na całą twarz. Postawił drinka na stoliku kawowym i wytarł twarz jedną ręką, podczas gdy drugą sięgnął po telefon, kaszląc przez cały czas.
Czy on powiedział miliard?
Po złapaniu oddechu wyciszył telewizor i odblokował telefon. Znalazł numer Frankiego, ale telefon zaczął dzwonić, zanim zdążył dotknąć jego imienia. To był Frankie. Musiał oglądać tę samą transmisję. Dotknął przycisku odbierania.
– Neil?
– Frankie, co do cholery? – powiedział Neil, wystarczająco głośno, by rozległo się echo po całym apartamencie na poddaszu – Co się stało z czterdziestoma pięcioma milionami?
– Neil, uspokój się – powiedział Frankie prawie protekcjonalnym tonem, co jeszcze bardziej wkurzyło Neila. Odsunął telefon od ucha, żeby krzyczeć do słuchawki, wstał i zaczął chodzić za kremową skórzaną kanapą.
– Jak do cholery możesz mi kazać się uspokoić? Zgodziłem się na czterdzieści pięć milionów, a nie na miliard. Kim do cholery ci ludzie myślą, że są? Frankie, proszę, powiedz mi, że się na to nie zgodziłeś – krzyknął Neil. Jego serce waliło mu o żebra. Przystawił telefon z powrotem do ucha, dysząc.
– Skończyłeś? – powiedział Frankie spokojnym i opanowanym tonem. To nie było ich pierwsze rodeo i Neil wiedział, że Frankie rozumie, że czasami traci kontrolę i trzeba go sprowadzić na ziemię, nawet jeśli Frankie nie ma jeszcze planu. Jego pewność w słowach powiedziała Neilowi, że jednak ma. Sprowadził oddech do normy, wypuszczając z siebie ogromne westchnienie.
– Tak – powiedział tak spokojnie, jak tylko mógł.
– Jak tylko wysłaliśmy umowę, panie zmieniły zdanie. Poszły za plecami swoich prawników i rozreklamowały to w mediach, licząc, że uda im się wyciągnąć więcej z umowy. Mam teraz Deana na słuchawce, który się wszystkim zajmuje. Zrelaksuj się. Mam to pod kontrolą. Miłego weekendu.
Neil zgodził się i odłożył słuchawkę. Wiedział, że Frankie sobie z tym poradzi, ale mimo to perspektywa wyłożenia miliarda dolarów nie była łatwa do przełknięcia. Umowa o takiej wartości z pewnością przyciągnęłaby jeszcze więcej wścibskich oczu do tego bałaganu. Musiał przyznać sobie, że dobrze zrobił, kupując Plymetrix w ramach anonimowej transakcji, ale ktoś z wystarczającą wiedzą i determinacją, by kopać głęboko, mógł znaleźć nazwisko Neila powiązane z własnością. Czegoś, czego nie chciał i nie potrzebował.
Chwycił szklankę, opróżnił ją jednym haustem, postawił szklankę na barze i poszedł do swojego pokoju. Rzucił telefon na łóżko i przeszukał ubrania w szafie, wybierając parę spodni i jasnoniebieską koszulkę polo. Dziś wieczorem ubierał się na luzie. Miał nadzieję, nie, potrzebował, żeby Marie tam dziś była. Stres związany z tym wszystkim narastał, a on pragnął tego słodkiego wytchnienia, które, jak wiedział, Marie mogła mu dać.
Żadna inna kobieta nie wchodziła w grę. Jeśli to nie będzie Marie, nie przyprowadzi jej do domu. Nie był pewien, czy w ogóle będzie w stanie zabawić jakąkolwiek inną kobietę. Musiał znaleźć Marie, sprawdzić, czy pociąg, który do niej czuł, nie był tylko alkoholem, upewnić się, że jest warta całego tego psychicznego zamieszania, przez które go przechodzi.
Rzucił ubranie na łóżko i zaczął rozpinać koszulę z kołnierzykiem. Wiedział, że jego słaba próba złapania Marie w barze nie wystarczy. Ale co innego mógł zrobić? Chodzić i pytać ludzi, czy ją znają? A co, jeśli nie mieszkała tutaj i była w mieście tylko na tę noc? Strach przed ponownym jej nie zobaczeniem wzrósł w jego gardle. Nie, musiał ją znaleźć. Kropka. Koniec dyskusji.
Wyjął telefon z pluszowych pokrowców i otworzył swoje wiadomości tekstowe. Przewinął wątki rozmów i dotknął ten, którego szukał.
– Potrzebuję cię do kolejnej roboty, jesteś na to gotowy? – napisał i wysłał wiadomość. Jego serce waliło, gdy patrzył na ekran. Wystarczyła chwila, aby pojawiły się dymki i powiedzieć Neilowi, że odbiorca pisze.
– Jakiej firmy to tym razem dotyczy? – odpowiedział Tony. Poznał tego faceta dopiero dzień po przyjeździe do Kalifornii, ale już go polubił. Był głodny, gotowy, aby wyjść i zdobyć to, czego Neil potrzebował.
– Nie firmy, osoby. Kobiety. Może 24 albo 25 lat? Blond włosy, niebieskie oczy, zabójcze ciało, nazywa się Marie. Poznałem ją w dniu, w którym tu przyjechałem, w Mulberry Lounge i przyprowadziłem ją tutaj, do mojego hotelu. To wszystkie informacje, które mam – odpisał. Wiedział, że to niewiele, ale wiedział również, że ten prywatny detektyw wie, jak wykonać zadanie. Przekroczył swoje obowiązki, jeśli chodzi o informacje na temat Forward, teraz Neil potrzebował, aby zrobił to samo dla Marie.
– Zajmuję się tym – odpisał Tony. Neil wypuścił z siebie westchnienie i rzucił telefon z powrotem na łóżko. Czy wydawało się to desperackim posunięciem? Tak. Ale to nie miało znaczenia. Musiał wiedzieć. Zamierzał znaleźć Marie bez względu na to, co to będzie kosztować. Miał do dyspozycji miliardy dolarów, równie dobrze mógłby je dobrze wykorzystać, prawda?
Prawda.
















