Uścisk Jake’a na gardle Alishy zaciska się, a jej stopy odrywają się od ziemi, gdy podnosi ją do góry.
– Jake! To Alisha – wykrztuszam, unosząc ręce i wyciągając je w jej stronę. Jake przechyla głowę na bok, obserwując, jak drżę, podczas gdy moja ręka w powietrzu sięga po nią.
– Proszę, nic nie widzieliśmy! – szepczę, a on zaczyna się śmiać, ale rzuca ją na ziemię.
Alisha kaszle, drapiąc ziemię, g
















