Elena!
Luke krzyczy i wali w okna, a i tak ledwo dajemy radę skupić wzrok na przeciwnikach, kiedy przelatujemy przez werandę i lądujemy na rabacie kwiatowej poniżej.
Mój ojciec nie gra fair. Nie tylko stoi z boku i patrzy, jak jego wojownicy próbują nas rozerwać na strzępy, ale dołącza do walki, kiedy Lexa zdążyła już powalić dwóch z nich. Zęby i pazury wbijają się w nas. Czuję, jakby moja tylna n
















