Elena
Wjeżdżając na podjazd po pracy, zobaczyłam mojego młodszego brata bawiącego się piłką na trawie. Miałam spotkać się z Alishą na treningu, ale teraz rozważałam odwołanie spotkania, bo czułam się okropnie przez cały dzień.
Zazwyczaj po treningu wyjeżdżamy za miasto, żeby spotkać się z Jakiem, więc westchnęłam, bo chciałam go zobaczyć, nie widziałam go od tygodnia. Dopadła mnie jakaś okropna grypa żołądkowa, przez którą od kilku dni biegam do toalety, żeby zwymiotować wszystko, co mam w żołądku.
Wysiadając z samochodu, Luke podbiegł do mnie i objął mnie w pasie. Potargałam go po włosach, a on odwinął swoje małe rączki od mojego pasa i spojrzał na mnie.
"Pobaw się ze mną, Eleno" – jęknął, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę trawy.
"Muszę się przygotować do spotkania z Alishą. I nie czuję się zbyt dobrze."
"Proszę, proszę, dwadzieścia minut" – wydął wargi, a ja przewróciłam oczami i westchnęłam.
"Dobra. Dwadzieścia minut i koniec" – powiedziałam, rzucając torebkę na stopień. Zsunęłam buty na obcasie i miałam już za nim iść, kiedy drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem.
"Elena!" – ryknął mój ojciec, aż podskoczyłam.
Spojrzałam na niego przez ramię.
"Do mojego gabinetu. Już!" – warknął, zanim ruszył w stronę domu.
Spojrzałam z powrotem na Luke'a, który trzymał piłkę. Upuścił ją, a ja zmarszczyłam brwi z powodu jego rozczarowania.
"Przepraszam, stary. Zaraz wracam" – powiedziałam mu, ale było jasne, że mi nie wierzy.
Zazwyczaj, kiedy ojciec mnie woła, utykam u jego boku na cholerne godziny. Schylając się, podniosłam buty i torebkę, po czym weszłam po schodach ganku siedziby stada. Wślizgnęłam się do środka, zamykając za sobą moskitierę.
Położyłam klucze w miseczce na stoliku w holu, torebkę obok, a buty postawiłam przy drzwiach. Z westchnieniem ruszyłam na tyły domu w stronę jego gabinetu, zastanawiając się, ile to potrwa, bo obiecałam spotkać się z Alishą i Jakiem. On jest naszym najlepszym przyjacielem i człowiekiem, przyjemną odmianą od dupków, z którymi mam do czynienia na co dzień w stadzie.
Niestety dla mnie, on jest gejem, bo kurwa, ten facet jest niezły. Spotykamy się z nim w sklepie, który prowadzi na obrzeżach miasta, a potem idziemy do kina. Odkąd mój ojciec oświadczył, że nigdy nie zostanę przywódcą stada, unikałam go za wszelką cenę, z wyjątkiem kolacji.
Otwierając ciężkie drzwi, zastałam ojca siedzącego przy jego ogromnym dębowym biurku. Wpatrywał się we drzwi, zanim jeszcze weszłam, z założonymi rękami na piersiach.
Świetnie, co teraz zrobiłam?
"Zamknij drzwi" – warknął, a ja to zrobiłam, zanim usiadłam przy jego biurku.
W momencie, gdy usiadłam, przesunął w moją stronę telefon. Złapałam go, czując ulgę. Przez cały ranek szukałam tego cholerstwa przed pracą.
"Gdzie go znalazłeś?" – zapytałam, odblokowując ekran.
"Nieważne. Chcę wiedzieć, dlaczego Alpha Axton do ciebie dzwoni" – powiedział, a krew mi zamarzła w żyłach.
Spojrzałam na niego, tylko po to, by odwrócić wzrok, kiedy warknął na mnie.
"Miałem ciekawą rozmowę z nim. Twierdzi, że jesteś jego przeznaczeniem. Czy to prawda?"
Przełknęłam ślinę, zanim otworzyłam usta, tylko po to, by je zamknąć, kiedy ogarnęła mnie jego aura.
"Nie kłam mi. Czy on jest twoim przeznaczeniem?" – zażądał, a ja zacisnęłam zęby, patrząc na niego jak na wroga.
"Tak, jest."
Mój ojciec zrezygnował ze swojej aury i miał coś powiedzieć, ale podniosłam rękę.
"Prawdopodobnie dzwonił, bo go odrzuciłam. Nie sądzę, żeby był z tego powodu zbyt szczęśliwy" – powiedziałam mu, a mój ojciec odetchnął z ulgą.
"Dzięki Bogu, że masz trochę rozumu" – powiedział, wyglądając na uspokojonego, podczas gdy ja tylko na niego patrzyłam.
"Okay, no cóż, skoro już się tym zajęłaś, to ja nie muszę" – powiedział.
Skinęłam głową, wstając z krzesła, kiedy odezwał się ponownie, zatrzymując mnie.
"Gdzie go w ogóle poznałaś? Nigdy nie zabierałem cię na żadne z jego imprez."
"W noc spotkania stada" – odpowiedziałam, wiedząc, że teraz jestem w potrzasku.
"To on jest powodem, dla którego się nie pojawiłaś. Myślałem, że jesteś z Alishą?" – warknął, a ja pokręciłam głową.
"Nie, byłam na ciebie zła, więc wyszłam z Alishą i zobaczyłam go w klubie, do którego poszłyśmy."
Mój ojciec warknął, a jego oczy zaświeciły się jaskrawo. Zacisnął usta w linię i odwrócił wzrok.
"Kobiety nie są Alfami" – powiedział.
"Moja krew mówi co innego" – powiedziałam mu, zanim wybiegłam w stronę drzwi.
"Nie opuszczasz terytorium stada. Masz szlaban, dopóki nie powiem inaczej. Nie mogę uwierzyć, że opuściłabyś ważne spotkanie dla tego dupka" – powiedział, a ja zatrzymałam się, zanim wybuchnęłam śmiechem.
"Mam dwadzieścia lat. Nie możesz mi dać szlabanu. Nie jestem nieposłusznym dzieckiem, ojcze."
"Właśnie to zrobiłem. Nie pozwolę ci włóczyć się po mieście jak jakaś dziwka, przez którą nasze stado wygląda źle, zwłaszcza z kimś takim jak on" – warknął tata.
Czy on nie usłyszał ani słowa, które powiedziałam? Cholernie go odrzuciłam, a mój wilk milczy od tygodni z tego powodu. Nawet nie pozwala mi się przemienić! Odrzuciłam dla niego swojego partnera, a on śmie nazywać mnie dziwką!
"Wow, naprawdę, tato? Dziwka? Zrobiłam wszystko, o co mnie prosiłeś. Wszystko!" – krzyknęłam na niego wściekle.
"Uważaj na ton, w jakim się do mnie odzywasz. Nie będę tego tolerował" – warknął.
"A ja nie będę tolerować, że traktujesz mnie jak cholerne dziecko!"
"Wiesz, gdzie są drzwi. Jeśli chcesz iść, idź. Ale jeśli pozostaniesz pod moim dachem, będzie to na moich warunkach. A teraz zniknij mi z oczu" – zadrwił.
Łzy zakręciły mi się w oczach i powstrzymałam się od pogarszania sytuacji, zamykając usta i wychodząc.
Nic nie wskóram z tym człowiekiem i mam dość prób, więc wyszłam, zamykając za sobą drzwi.
Doszłam do połowy korytarza, zanim mój chód zamienił się w bieg i pobiegłam w stronę mojej łazienki, czując, jak skręca mnie w żołądku. Upadając na kolana, zwymiotowałam. Może w końcu nie będzie tak źle z tym szlabanem. Podniosłam się i przepłukałam usta.
Spojrzałam na swoje blade odbicie w lustrze. Wyglądam okropnie. Moje włosy są przyklapnięte, a ja się pocę. Z jękiem zrzuciłam z siebie ubranie. Muszę się ogarnąć. Ostatnią rzeczą, której potrzebuję, jest dawanie tacie więcej powodów do złości na mnie.
















