logo

FicSpire

Metamorfoza życia: Minted Edition

Metamorfoza życia: Minted Edition

Autor: Tomasz Kamiński

Chapter 1 Smash
Autor: Tomasz Kamiński
24 paź 2025
"Są rzeczy, których nie możesz mieć w życiu, jeśli się z nimi nie rodzisz. Robercie, pomyśl o tym dobrze. Czy na mnie zasługujesz? Czy związek może przynieść jedzenie na stół? Już jedna moja suknia jest warta twojej rocznej pensji. Jakim prawem twierdzisz, że dasz mi szczęście? Obudź się, Robercie. To jest rzeczywistość, a nie bajkowy świat, w którym możesz mieć rzeczy, na które nie zasługujesz. Spójrz na siebie w lustrze!" Robert Zabinski patrzył na oszałamiającą Marilyn Quesnell siedzącą naprzeciwko niego, a jego usta lekko drżały. Zostały mu dwa dni do ukończenia studiów. Fantazjował o spędzeniu reszty życia z Marilyn, ale nie spodziewał się, że zaprosiła go dzisiaj, żeby mu to wszystko powiedzieć. "Wiesz, dlaczego cię tu zaprosiłam?" Marilyn skinęła głową w stronę Roberta, żeby rozejrzał się po otoczeniu. "To dla mnie normalne, że bywam w takich luksusowych hotelach. A ty? To chyba twoje najlepsze ubrania, prawda? Nie uważasz, że tu nie pasujesz? To jest mój świat, a twój świat jest dwie ulice dalej. Ten pchli targ tam jest dla ciebie bardziej odpowiedni." Słowa Marilyn były jak ostry nóż wbity w pierś Roberta. Nie był jednak w stanie jej zaprzeczyć. "To prawda. Pochodzę z bardzo zwyczajnej rodziny. Ale ona może z łatwością kupować torebki warte dziesiątki tysięcy dolarów, nawet nie mrugając okiem" - pomyślał. Siedząc w takim otoczeniu, Marilyn była opanowana i zrelaksowana. W jej spojrzeniu widać było pewność siebie, która wypływała z głębi jej duszy. Wręcz przeciwnie, Robert czuł się nieswojo ze wszystkim. Właściwie to nawet nie wiedział, jak wezwać kelnera. Patrząc na fryksyjskie jedzenie na stole, nie wiedział nawet, od czego zacząć jeść. To poczucie frustracji unosiło się nad Robertem. Nigdy wcześniej nie miał do czynienia z takimi rzeczami. Dla zwykłego studenta takiego jak on, wydanie 75 dolarów w karaoke było już dużym wydatkiem. Przystojny młody mężczyzna podszedł do stołu i delikatnie przemówił do Marilyn. "W porządku, Marilyn. Robi się późno. Powinniśmy wracać." Mężczyzna był dobrze ubrany, a kluczyk od Porsche w jego ręku był szczególnie uderzający dla Roberta. Mężczyzna dżentelmeńsko pomógł Marilyn wstać, nawet nie zaszczycając Roberta spojrzeniem przez cały czas. Tymczasem ubrania Roberta, które kosztowały łącznie mniej niż 45 dolarów, wyglądały śmiesznie w porównaniu z dobrze skrojonym garniturem mężczyzny. Na wykwintnej twarzy Marilyn pojawił się uśmiech. "Robert Zabinski, to koniec między nami." Kiedy Marilyn skończyła mówić, niektórzy ludzie przechodzący obok stołu spowodowali powiew i zdmuchnęli świece na stole Roberta. Już i tak słabe światło nagle zniknęło, a w cieniu nie można było zobaczyć wyrazu twarzy Roberta, ani nikt nie zwracał na niego uwagi. W tej chwili nikogo nie obchodził Robert. Marilyn wzięła mężczyznę pod ramię i wyszła z restauracji. Przyciągające wzrok Porsche przy wejściu zawarczało, gdy uruchomiono jego silnik. Choć światło świec zgasło, elegancka muzyka wypełniała restaurację. Kilku plotkarskich kelnerów już dawno zauważyło, co dzieje się przy stole Roberta. Po odejściu Marilyn podeszła kelnerka, Helena Smith, i zapytała cicho: "Czy mam to zabrać, proszę pana?" Słowa Marilyn wciąż rozbrzmiewały w głowie Roberta. Nie mógł zapomnieć pogardy i arogancji w jej oczach. Najbardziej bolała go nie jej krytyka, ale jej pogarda. Wydawało się, że jego istnienie nie ma z nią nic wspólnego, a jej życie lub śmierć i emocje nie obchodzą jej tylko dlatego, że nie pochodzą z tego samego świata. Widząc, że Robert nie odpowiada, Helena spojrzała na tanie, codzienne ubrania na nim i skrzywiła usta. "Zabieram to więc, proszę pana" - poinformowała chłodno. Mówiąc to, Helena wyciągnęła rękę w stronę talerza przed nim. Głowa Roberta, która cały czas była spuszczona, nagle się podniosła i wpatrywał się w kelnerkę przed sobą przekrwionymi oczami. Jego głos był nieco ochrypły, gdy zapytał: "Czy ja powiedziałem, że możesz?" Helena była zaskoczona niespodziewanym ruchem Roberta i podświadomie cofnęła się. Robert wpatrywał się w Helenę i kontynuował przesłuchanie: "Czy ja powiedziałem, że możesz? Co? Odpowiedz mi! Czy ja tak powiedziałem? Więc to jest wasza obsługa klienta? To jest obsługa klienta w luksusowym hotelu?" Głos Roberta nagle się podniósł, a jego ryk przyciągnął uwagę osób w pobliżu. Większość z nich spojrzała na Helenę. W jednej chwili Helena była śmiertelnie zawstydzona. Od lat przyjmowała znamienitych gości w takim otoczeniu, przez co mniej więcej patrzyła z góry na Roberta, który wyglądał na biednego. Natychmiast odparła: "Dlaczego wyżywasz się na mnie? Wyładuj swoją złość na osobie, która cię rzuciła! Skoro wcześniej nie powiedziałeś ani słowa, to dlaczego teraz udajesz? Spójrz na siebie, nieudaczniku! Nic dziwnego, że cię rzuciła!" "Ha! Ekskluzywny? Więc to jest ten tak zwany ekskluzywny, co?" Robert roześmiał się ze złości i gwałtownie przewrócił stół przed sobą. "Ekskluzywny, gówno prawda!" Wszystko rozproszyło się po ziemi z przeszywającym uszy brzękiem. Helena cofnęła się o kilka kroków w szoku, a potem zadrwiła: "Śmiało. Niszcz dalej! Zobaczymy, czy stać cię na odszkodowanie za to wszystko. Myślałeś, że to miejsce, w którym możesz siać spustoszenie?" Dysząc, Robert od razu się uspokoił, słysząc słowo "odszkodowanie". Spojrzał na bałagan przed sobą i pomyślał: "Pieniądze. Zawsze chodzi o pieniądze. Ta kelnerka jest pełna szacunku, gdy ma do czynienia z innymi, ale ma ten pogardliwy wyraz twarzy wobec mnie tylko dlatego, że nie mam pieniędzy! Marilyn też powiedziała te słowa i wsiadła do samochodu innego mężczyzny, ponieważ nie miałem pieniędzy!" "Ochrona, przyjdźcie i miejcie go na oku. Nie pozwólcie mu uciec!" Helena spojrzała na Roberta z twarzą pełną szyderstwa. Godzinę później Robert siedział w lobby hotelowym przygnębiony. Helena patrzyła na niego z niewielkiej odległości i chichotała. Zastawa stołowa i akcesoria na tym stole wcześniej kosztowały prawie 1500 dolarów. Nie mogła się doczekać, co zrobi później ojciec Roberta. Właśnie wtedy do hotelu weszło dwóch mężczyzn w średnim wieku. Jeden z nich to ojciec Roberta, Zachary Zabinski, a drugi to Zidane Zimmer, sąsiad Zachary'ego. Zachary marszczył brwi, a jego kroki brzmiały szczególnie ciężko. Najwyraźniej tłumił swoją wściekłość. Robert natychmiast podszedł i spuścił głowę. "Tato." Robert był świadomy sytuacji swojej rodziny. 1500 dolarów to wcale niemała kwota. Zauważając, że jego ojciec wezwał nawet Zidane'a, Robert uważał, że jego rodziny prawdopodobnie nie stać na odszkodowanie. W końcu finanse ich rodziny zawsze były napięte. Robert początkowo zakładał, że zostanie zbesztany, sądząc po wyrazie twarzy ojca. "Rozwal to wszystko" - powiedział zamiast tego Zachary, ku zaskoczeniu Roberta. "Co?" Robert był lekko oszołomiony. Zachary zapalił papierosa i powoli wypuścił kłąb dymu. "Powiedziałem, rozwal. Skoro jesteś dzisiaj zdenerwowany, po prostu rozwal, jeśli chcesz. Poprę cię, cokolwiek się stanie." Powiedziawszy to, Zachary bezpośrednio podniósł krzesło obok siebie i rzucił nim z całej siły w stronę okna sięgającego od podłogi do sufitu. Rozwal! Gdy rozległ się dźwięk pękającego szkła, okno hotelu sięgające od podłogi do sufitu zostało rozbite na kawałki.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Chapter 1 Smash – Metamorfoza życia: Minted Edition | Czytaj powieści online na FicSpire