Robert zmarszczył lekko brwi.
– W takim razie, panie Zabiński, zostawię pana przy pracy – powiedział Gilbert, obserwując wyraz twarzy Roberta.
Robert odłożył telefon i machnął nonszalancko ręką. – To nic takiego. Słuchaj, Gilbert, jest już południe, może zjemy razem lunch? Zapraszam.
W holu Grand Triumphant Hotel Marilyn sprawdziła godzinę. Była już wpół do drugiej po południu, a minęła godzina, o
















