PERSPEKTYWA EVANA
"Twoja przyszła panna młoda miała wypadek, i to poważny."
Rozłączyłem się i wpatrywałem w przestrzeń. Nie mogłem uwierzyć, że to dzieje się właśnie teraz, w tej już i tak pokręconej sytuacji.
"Tomasz!" zawołałem mojego kierowcę.
"Tak, proszę pana?" Młody mężczyzna szybko wszedł do mojego biura.
"Przygotuj samochód, jedziemy do szpitala." Odpowiedziałem.
"Dobrze, proszę pana" odpowiedział i wyszedł.
Kilka minut później siedziałem na miejscu pasażera, a Tomasz jechał w kierunku naszego celu.
Westchnąłem po raz setny i potarłem twarz. Jak to się mogło stać? Zapytałem sam siebie ponownie.
Miałem się ożenić w ten weekend, a moja przyszła panna młoda właśnie miała wypadek.
Mieliśmy już wszystko zaplanowane, wszystko było idealne.
To było zaaranżowane małżeństwo. Potrzebowałem narzeczonej na rok ze względów biznesowych, a ona potrzebowała pieniędzy. Oszukaliśmy już wszystkich i wmówiliśmy im, że jesteśmy zakochani. Westchnąłem znowu, myśląc o ilości udziałów, które stracę, jeśli nie ożenię się w ten weekend.
Podróż do szpitala była dość długa, więc dotarliśmy na miejsce dopiero w nocy. Kiedy zaparkowaliśmy, od razu wysiadłem i skierowałem się do środka.
Podszedłem do recepcjonistki i dowiedziałem się, że obecnie przeprowadzają jej serię badań i zabiegów.
Próbowałem usiąść, ale byłem niespokojny, więc po prostu chodziłem w kółko, czekając na wieści.
Po kilku minutach wyszedł lekarz, a ja podszedłem do niego.
"Moja przyszła panna młoda została tu przywieziona jakiś czas temu." Powiedziałem, nie bawiąc się w uprzejmości.
"Ach, tak, recepcjonistka już mi powiedziała, że pan czeka." Powiedział.
"Więc jakie są wieści?" Zapytałem nerwowo.
"Wypadek był dość poważny i doznała pewnych obrażeń." Powiedział.
Pewne obrażenia nie są takie złe, pomyślałem z radością.
"Ale mocno uderzyła się w głowę i ma wstrząs mózgu. Jest też w śpiączce." Dodał ze smutkiem.
"Kurwa," powiedziałem, pocierając oczy.
"Chce pan ją zobaczyć?" Zapytał uprzejmie.
"Jasne" odpowiedziałem, idąc za nim.
Doszliśmy do sali, w której ją przyjęto i naprawdę mi jej żal. Miała kilka obrażeń na twarzy i ramionach, ale poza tym można by pomyśleć, że po prostu ucina sobie drzemkę.
Mój kierowca wszedł i podał mi mój telefon służbowy, informując, że jestem potrzebny.
Przeprosiłem i wyszedłem.
Kiedy skończyłem rozmowę, postanowiłem zostać chwilę na zewnątrz, żeby zebrać myśli.
Nie znałem dobrze rodziców mojej przyszłej panny młodej, więc zapisałem w pamięci, żeby zadzwonić do jej najlepszej przyjaciółki i poinformować ją o tym, co się stało.
Podszedłem do boku budynku i oparłem się o ścianę, wpatrując się w ciemność.
W ciągu minuty zauważyłem ruch na płocie, jakby ktoś się na niego wspinał.
Podszedłem bliżej i przyjrzałem się lepiej.
Zobaczyłem dziewczynę w szpitalnej koszuli. Uświadomiłem sobie, że może próbować uciec z terenu szpitala i zastanawiałem się dlaczego.
"Co ty wyprawiasz?" Zawołałem.
Postać zatrzymała się na ułamek sekundy i pospiesznie kontynuowała, jakby próbowała przyspieszyć ucieczkę.
Włączyłem latarkę w telefonie i skierowałem ją na nią, żeby się jej lepiej przyjrzeć.
Nie zawracała sobie głowy zatrzymywaniem się, nawet żeby na mnie spojrzeć. Zamiast tego jej prędkość i determinacja wzrosły i prawie się roześmiałem, widząc, jak trzęsą się jej nogi.
"Proszę pani, będę musiał poprosić, żeby pani zeszła." Stwierdziłem.
"Czego chcesz?" Powiedziała, brzmiąc na sfrustrowaną.
"Chcę, żeby pani natychmiast zeszła. To oczywiste, że próbuje pani uciec i nie mogę siedzieć bezczynnie i na to patrzeć." Powiedziałem.
"Jeśli pani nie zejdzie natychmiast, będę musiał wezwać ochronę." Dodałem, kiedy zobaczyłem, że nie jest gotowa się poddać.
"Proszę, zostaw mnie w spokoju" powiedziała, a jej głos się załamał.
"Nie będę cię pytał drugi raz. Jeśli pójdziesz dalej, wezwę ochronę." Powiedziałem rzeczowo.
Powoli zaczęła schodzić i nie mogłem powstrzymać się od zauważenia, jak krucho i słabo wyglądała. Zastanawiałem się, czy w ogóle byłaby w stanie wspiąć się na ten płot.
Kiedy w końcu wylądowała, zobaczyłem, że już płacze.
Usiadła na podłodze w przygnębieniu i wypłakiwała swoje serce.
Nie wiem dlaczego, ale nagle poczułem się winny. Odrzucając to dziwne uczucie, skierowałem światło na jej twarz i prawie upuściłem telefon.
Przez chwilę nic nie mówiłem, tylko wpatrywałem się w tę młodą kobietę. Gdybym nie widział mojej przyszłej panny młodej kilka minut temu leżącej nieprzytomnej w szpitalu, od razu pomyślałbym, że to ona teraz wypłakuje oczy.
"Kim jesteś?" Zapytałem dziewczynę, rozglądając się, żeby upewnić się, że nie mam halucynacji.
"To ja powinnam cię o to pytać, skoro mnie złapałeś i zrujnowałeś mój plan ucieczki." Zapłakała.
"Skoro już mnie złapałeś, to dlaczego tracisz czas i nie oddajesz mnie ochronie?" Kontynuowała.
"Cóż, sam nie wiem." Powiedziałem.
"Dlaczego próbujesz uciec?" Zapytałem, wciąż zdumiony, dlaczego wygląda dokładnie jak moja narzeczona. Były identyczne, jedyną zauważalną różnicą był ich głos. Głos tej dziewczyny był spokojniejszy.
"Nie mam pieniędzy, żeby zapłacić rachunki, więc pomyślałam, że mogę uciec." Powiedziała, wciąż płacząc.
"A co z twoją rodziną?" Zapytałem.
"Rodzina?" Powtórzyła, chichocząc słabo.
"Trafiłam do szpitala, bo oddałam nerkę mojemu chłopakowi, który myślałam, że mnie kocha. Niestety, po operacji zapadłam w śpiączkę. Kiedy się obudziłam, spotkałam jego rodziców, którzy wywieźli go z kraju, a wszystkie rachunki zostały wystawione na moje nazwisko. Opróżnił też moje konto bankowe, więc jestem biedna. Moi rodzice też nie mogą mi pomóc, bo jestem winna szpitalowi 30 000 dolarów." Skończyła z czkawką.
"Cóż, przykro mi z tego powodu i przepraszam, że zrujnowałem ci ucieczkę. Nie mogłem po prostu pozwolić ci odejść, kto wie, czy kogoś nie zamordowałaś i nie próbowałaś uciec." Powiedziałem, próbując ją pocieszyć.
"Dlaczego tu jesteś?" Zapytała.
"Moja przyszła panna młoda miała dziś wypadek i została tu przywieziona. Mieliśmy się ożenić w ten weekend, ale ona jest w śpiączce." Odpowiedziałem, wciąż wpatrując się w jej twarz.
Do tej pory jej łzy zredukowały się do czkawki, więc zaproponowałem jej ramię, bo wciąż siedziała na podłodze.
Złapała mnie za ramię i powoli wstała, strzepując brud z absurdalnie dużej koszuli.
Pamiętając, gdzie jestem i gdzie powinienem być, cofnąłem się i z kolejnym "przepraszam, że zrujnowałem ci ucieczkę" odwróciłem się i zacząłem wracać do szpitala, czując już ból głowy.
Nagle zatrzymałem się w miejscu i pospieszyłem z powrotem tam, gdzie ona wciąż stała.
"Wyjdziesz za mnie? Spłacę wszystkie twoje długi, o ile zgodzisz się być moją narzeczoną przez rok."
















