Kilka minut później dotarliśmy na miejsce. Zaparkował, a kiedy miałam już otworzyć drzwi i wysiąść, zatrzymał mnie.
– Proszę zaczekać, proszę pani, moim obowiązkiem jest zawsze otwierać pani drzwi. – powiedział, patrząc na mnie w lusterku wstecznym.
– Spokojnie, poradzę sobie – odparłam, odpinając pasy.
– Nie, proszę pani, muszę. – upierał się, po czym szybko wysiadł z samochodu i podszedł do moic
















