PERSPEKTYWA EMILY
"Wyjdę za ciebie."
Te słowa wciąż dźwięczały mi w głowie. Potrząsnęłam nią, myśląc, w co się wpakowałam.
Stanęłam z boku i obserwowałam, jak swobodnie rozmawia z recepcjonistką. Chociaż nie miałam odwagi naprawdę spojrzeć mu w twarz, nie mogłam nie zauważyć, jak wysoki i wysportowany wyglądał.
"Załatwione, chodźmy." Powiedział, zostawiając mnie i kierując się w stronę wyjścia. Szybko ruszyłam za nim, ale nie wcześniej, niż rzuciłam szybkie spojrzenie na recepcjonistkę, która bezwstydnie go pożerała wzrokiem.
Kiedy byliśmy na zewnątrz, mężczyzna, którego wcześniej nie zauważyłam, otworzył mi drzwi pasażera. Zamarłam na chwilę, spojrzałam na samochód i starałam się nie gapić zbyt nachalnie. Wsiadłam i zastałam tajemniczego mężczyznę już siedzącego w środku i wpatrzonego w telefon. W mgnieniu oka odjechaliśmy.
"Jak masz na imię?" Zapytałam, próbując nawiązać rozmowę.
"Evan Parker" - padła jego stanowcza odpowiedź.
"Jestem Emma" - zaproponowałam.
"Powiedz kierowcy, gdzie mieszkasz." Odpowiedział.
Podałam kierowcy adres i usiadłam z powrotem, uznając, że nie jest zainteresowany pogawędkami.
Po około 30 minutach ciszy dotarliśmy na miejsce.
"To jest moja wizytówka, przyjdź jutro do mojego biura, żebyśmy mogli omówić warunki umowy i podpisać ją." Powiedział, wręczając mi kartę.
"Uhm" - powiedziałam, widząc adres.
Podniósł brwi w pytaniu.
"Uhm, przepraszam, że przeszkadzam, ale to dosyć daleko, a nie mam teraz przy sobie nic." Powiedziałam, nie lubiąc się do tego przyznawać.
"Ktoś będzie po ciebie o 10:00, nie spóźnij się." Zakończył.
"W porządku." Powiedziałam.
"Dziękuję" - dodałam, zanim wysiadłam z samochodu.
Odjechali, a ja stałam tam przez chwilę, rozglądając się po okolicy, mimo że było już późno.
Biorąc głęboki oddech, ruszyłam w kierunku mojego mieszkania i zatrzymałam się, gdy dotarłam do drzwi, przypominając sobie, że nie mam klucza.
"Kurwa" - wymamrotałam, kiedy nie znalazłam klucza tam, gdzie zwykle go trzymałam.
Postanowiłam spróbować z oknem i na szczęście było otwarte.
Wślizgując się do środka, wzięłam głęboki oddech, tęskniąc za tym przytulnym zapachem i uczuciem.
Kilka minut później leżałam w mojej małej, wygodnej wannie, wypełnionej po brzegi ciepłą wodą. Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech, a mój umysł powrócił do wydarzeń ostatnich kilku miesięcy i zdałam sobie sprawę, w jakim bałaganie się znalazłam.
Moje myśli powędrowały do wydarzeń tego wieczoru. Prawie się roześmiałam na myśl, że wychodzę za mąż w ten weekend. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że wkrótce wyjdę za mąż, a tym bardziej, że będzie to zaaranżowane małżeństwo. Zgodziłam się go poślubić, ponieważ nie miałam innego wyjścia. Jedyną osobą, która sprawiła, że w przeszłości myślałam o małżeństwie, był Liam.
Mój nastrój nagle się pogorszył, gdy pomyślałam o Liamie. Pomyślałam o tym, jak zostałam wykorzystana i znowu porzucona. A myślałam, że mnie kochał.
Prawie godzinę później wyszłam z już zimnej wanny i zmęczona ruszyłam do sypialni, wycierając się. Byłam głodna, ale nie miałam jedzenia ani pieniędzy, więc zasnęłam w ten sposób.
Leżąc, nagle poczułam się przytłoczona biegiem wydarzeń i płakałam, aż zasnęłam.
*
Obudził mnie głośny dźwięk dochodzący z zewnątrz. Przez chwilę czułam się zdezorientowana, próbując się zorientować. Rozległo się gwałtowne pukanie do drzwi, tym razem coraz bardziej niecierpliwe.
"Już idę!" - powiedziałam, wstając z łóżka i pospiesznie kierując się do drzwi, zastanawiając się, kto to może być.
"Dzień dobry, pani, dostałem polecenie, żeby po panią przyjechać." Powiedział mężczyzna, gdy tylko otworzyłam drzwi.
"Przepraszam?" - zapytałam, wyglądając na zdezorientowaną.
"Dostałem polecenie, żeby po panią przyjechać" - powtórzył.
"Chyba ma pan zły adres" - powiedziałam, pocierając oczy.
"Czy nie jest pani panną Emmą?" - zapytał.
"Tak, jestem" - odpowiedziałam, patrząc na niego.
"Pan Evans kazał mi przyjechać po panią o 10:00". Powiedział, tracąc cierpliwość.
"Pan Evans" - pomyślałam, próbując sobie przypomnieć.
"O kurczę" - wykrzyknęłam, przypominając sobie, że miałam się z nim dzisiaj spotkać, żeby porozmawiać o umowie.
"Proszę dać mi pięć minut" - powiedziałam pospiesznie, zamykając drzwi. Sprawdziłam godzinę i było już 10:20. Musiałam zaspać, pomyślałam, biegnąc do łazienki.
Po około godzinnej jeździe dotarliśmy do gigantycznego budynku. Zaparkowaliśmy, a on poprowadził mnie do środka, podczas gdy ja starałam się nie ślinić na widok wystroju wnętrz tego miejsca.
Podeszliśmy do recepcjonistki. Podałam jej swoje imię i nazwisko i powiedziałam, że pan Evan na mnie czeka. Po wykonaniu telefonu zaprowadziła mnie do windy. Następnie zaprowadziła mnie do drzwi, zapukała i odeszła.
Kiedy usłyszałam "proszę wejść", odchrząknęłam, poprawiłam sukienkę i weszłam do środka.
"Cześć" - powiedziałam, wchodząc do środka.
"Witaj" - odpowiedział, stukając w klawiaturę komputera.
Poświęciłam chwilę, żeby rozejrzeć się po jego biurze, zachwycona jakością wystroju.
"Usiądź" - dodał, patrząc na mnie.
"To jest umowa, przeczytaj uważnie i zadawaj pytania". Powiedział, wręczając mi teczkę.
"Uhm, co masz na myśli, mówiąc 'to małżeństwo ma zadowolić opinię publiczną'?". Zapytałam.
"Nie bierzemy ślubu z miłości, tylko dla interesów. Muszę być żonaty przez co najmniej rok ze względów biznesowych, a ty potrzebujesz pieniędzy. Dlatego będziemy bacznie obserwowani przez opinię publiczną, to znaczy przez mojego partnera biznesowego i wszystkich innych. Musimy zachowywać się tak, jakbyśmy się kochali, żeby nie powstały żadne plotki". Wyjaśnił.
Przytaknęłam i czytałam dalej.
Kiedy skończyłam czytać, poświęciłam chwilę, żeby naprawdę pomyśleć, w co się pakuję.
UMOWA ZAWARŁA DZISIEJSZEGO DNIA POMIĘDZY EVANSEM PARKEREM A EMMĄ SMITH.
Panna młoda zgadza się pozostać w związku małżeńskim z panem młodym przez jeden rok, bez żadnych zobowiązań.
Panna młoda nie może ingerować w interesy pana młodego ani w jego życie codzienne, ponieważ jest to małżeństwo z rozsądku.
To małżeństwo ma zadowolić opinię publiczną, więc panna młoda musi robić wszystko, co powie pan młody, żeby to zadziałało.
Część zapłaty w wysokości 25 000 dolarów zostanie przelana na konto panny młodej, a dodatkowe 25 000 dolarów po roku.
Panna młoda nie może sprzeciwiać się panu młodemu ani naruszać umowy poprzez informowanie osób trzecich o kontakcie. Jeśli to zrobi, zwróci wszystko, co na nią wydano, plus 30 000 dolarów za szkody uboczne.
Jeśli obie strony wyrażają zgodę, należy podpisać poniżej, podając datę zawarcia umowy.
Nie było już odwrotu, byłam już wobec niego zadłużona. Poza tym zapłata była dobra. Biorąc głęboki oddech, szybko podpisałam i oddałam mu umowę, zanim zdążyłabym się rozmyślić.
"Dobrze." Powiedział, podpisując swoją część.
"Twoje pieniądze zostaną przelane natychmiast. Przygotowania do ślubu już trwają, jedyne, co zostało, to upewnienie się, że suknia ślubna jest w twoim rozmiarze". Powiedział.
"Jeszcze jedno, wprowadzasz się do mnie dzisiaj, ponieważ ślub jest za dwa dni". Dodał.
















