logo

FicSpire

Bliźniacze Alfy, Jedna Luna

Bliźniacze Alfy, Jedna Luna

Autor: Agnieszka Nowak

Chapter 5: Guest Room Encounters
Autor: Agnieszka Nowak
4 maj 2025
Tony i jej ojciec weszli do gabinetu, a ona poczekała chwilę w salonie. Jej mama, gdy tylko oboje weszli do gabinetu, poszła do sypialni na noc, całując szybko Bailey w czoło na dobranoc. Słyszała tylko stłumione głosy przez zamknięte drzwi i wciąż zastanawiała się nad prawdziwą tożsamością Tony'ego. Jaka sprawa mogła być tak pilna, że jej ojciec poszedł prosto ze spotkania Stada na kolejne długie spotkanie? Bezmyślnie przełączała kanały w telewizorze, zwlekając, aż Tony lub jej ojciec wyjdą. Miała pytania do obojga, ciekawość zżerała ją od środka. O to, kim był Tony, ale także niepokój, który wyraźnie widziała na twarzy ojca. Jeśli działo się coś ze Stadem, chciała wiedzieć. Zastanawiała się, czy zadzwonić do Luke'a, nie po to, by rozmawiać o tym, co się stało wcześniej, ale żeby dowiedzieć się, czy on coś wie. Jej ręka zawisła nad telefonem, ale wiedziała, że nie może do niego zadzwonić. Odszedł tak wściekły i nie była gotowa na rozmowę, jeśli nadal był na nią zły. Kiedy wpatrywała się w telefon, znowu zaczął dzwonić. Po raz kolejny imię Polly świeciło jasno na ekranie. Bailey odebrała i zażartowała: „Pozwól zgadnąć, zapomniałyśmy porozmawiać o naszym makijażu na moją imprezę?” Polly zaśmiała się lekko po drugiej stronie: „Bardzo śmieszne, Bailey. Nie, dzwonię… w innej sprawie”. Bailey lekko się wyprostowała, słysząc ton Polly: „Wszystko w porządku?” „Tak! Wszystko jest w porządku” – powiedziała Polly trochę za szybko. „Po prostu, no wiesz, gdybyś szła z twojego domu do domu Luke'a, nie przeszłabyś obok mojego domu, prawda?” Żołądek Bailey zrobił fikołka na dźwięk imienia Luke'a: „Tak…”. Nie do końca pewna, do czego zmierza Polly. „No więc, patrzyłam właśnie przez okno, zajmując się swoimi sprawami –” „Polly, kiedy ty kiedykolwiek zajmowałaś się swoimi sprawami?” „Mówię poważnie!” – wykrzyknęła Polly po drugiej stronie, a Bailey zamknęła usta, czekając, aż będzie kontynuować. „Dobra, jak mówiłam, patrzyłam przez okno i widziałam Luke'a idącego ulicą”. „To nie ma sensu” – odpowiedziała Bailey, próbując wymyślić powód, dla którego miałby iść tą drogą. „No właśnie?! Dlatego do ciebie dzwoniłam” – powiedziała Polly. „O której go widziałaś?” „To było godzinę temu i jeszcze nie widziałam, żeby tędy przeszedł. Nie spotykaliście się dzisiaj wieczorem? Myślałam, że wspominałaś coś o tym, że miał przyjść”. Bailey zrobiła w głowie rachunek, to było mniej więcej w czasie, kiedy wyszedł z jej domu. Przygryzła wargę: „Tak, był u mnie dzisiaj wieczorem… ale pokłóciliśmy się. Trochę”. Nie była jeszcze gotowa na tę rozmowę z Polly i miała nadzieję, że nie będzie naciskać. „O nie, myślałam, że wam się układa. Co się stało?” Bailey milczała. Próbowała coś powiedzieć. Nie lubiła okłamywać Polly. Zawsze mówiły sobie wszystko. Ale to było… krępujące. I nie była to rozmowa na telefon. „To było drobne, ale wiesz, jak on potrafi się wściekać z powodu małych rzeczy. Wszystko w porządku, po prostu potrzebowaliśmy oddechu” – skłamała Bailey obojętnie. Nie wspomniała też o Tonym, przystojnym nieznajomym, który nadal był w jej domu. Wiedziała, że Polly zadałaby milion pytań na jego temat, a Bailey nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Poza jego oczami, uprzejmością. Zmusiła swój umysł do powrotu do toczącej się rozmowy. „Hm… no może po prostu poszedł na spacer, po prostu pomyślałam, że to dziwne” – rozważała Polly po drugiej stronie. Bailey zgodziła się: „To dziwne, ale tak, pewnie po prostu poszedł na spacer”. Chociaż Luke nigdy nie był znany z tego, że robił sobie przypadkowe spacery po okolicy. Ale huk jego uderzenia w werandę rozbrzmiewał w umyśle Bailey, sprawiając, że znowu się wzdrygnęła. Jeśli był aż tak zły, może nie chciał od razu wracać do domu. Jego temperament był kolejnym problemem, który z nim miała, czuła się, jakby zawsze musiała tłumaczyć jego zachowanie, bronić go. „Aha, tak przy okazji, chyba zostawiłam moją szczęśliwą gumkę do włosów w pokoju gościnnym, kiedy u ciebie spałam w zeszłym tygodniu, możesz ją znaleźć?” – zapytała Polly. „Naprawdę? Gumkę do włosów?” „No weź, wiesz, ile razy moja szczęśliwa gumka do włosów mi pomogła” – odpowiedziała Polly w obronnym tonie. Bailey zaśmiała się z absurdalności tego, ale rozumiała. Polly zawsze była trochę przesądna w takich sprawach. Wstała z kanapy i poszła do pokoju gościnnego. Rozglądała się, nadal rozmawiając przez telefon z Polly. „Nie mogę jej nigdzie znaleźć, gdzie ją ostatnio widziałaś?” – zapytała Bailey, przeszukując pokój. „Może pod łóżkiem? O–” Urwała na chwilę, a Bailey przestała szukać, wstając i czekając na Polly. Mając nadzieję, że magicznie przypomni sobie, gdzie ją zostawiła. „– przepraszam, mama chce ze mną porozmawiać, muszę iść! Ta gumka powinna być gdzieś w pokoju!” Telefon się rozłączył, a Bailey przeskanowała pokój. Szukała w najłatwiejszych miejscach. Pokój gościnny był mniej więcej tej samej wielkości co jej pokój, łóżko w rogu z drewnianym stolikiem nocnym obok. Zajrzała pod komodę, łóżko, stolik nocny. Nie było gumki do włosów. Usiadła na łóżku, próbując pomyśleć, gdzie mogłaby się ukrywać. Usłyszała odgłos prysznica i założyła, że to jej tata zmywa z siebie zmartwienia z tej nocy. Tony musiał już wyjść, a Bailey poczuła, że jej serce trochę opadło. Jej ciekawość na jego temat jeszcze bardziej wzrosła od czasu, kiedy ostatni raz widziała go rozmawiającego z jej tatą. Aby uspokoić gonitwę myśli, znowu zaczęła szukać gumki do włosów. Bailey była tak skupiona, że prawie nie usłyszała otwierających się drzwi. Prawie. Odwróciła się, spodziewając się, że to albo jej mama, albo tata zapyta, co robi. Jej policzki zapłonęły, gdy zobaczyła Tony'ego stojącego w drzwiach tylko w spodenkach do spania, wyraźnie należących do jej taty, owiniętych wokół jego talii. Jego długie, ciemne włosy lśniły od tego, co, jak sobie uświadomiła, było prysznicem, który słyszała. Wyglądał tak samo zaskoczony, widząc ją w pokoju gościnnym, co bez kontekstu, Bailey uświadomiła sobie, musiało mu się wydać dziwne. Jego muskularna klatka piersiowa była nadal wilgotna po prysznicu, a Bailey musiała odwrócić wzrok, żeby się nie gapić. Poczuła mrowienie w całym ciele na widok jego siły. Na to, jak bardzo uważała go za atrakcyjnego. „Przepraszam, ja tylko… moja przyjaciółka coś tu zostawiła i ja tego szukałam, nie wiedziałam, że tu będziesz spać” – wybełkotała. Mówiąc to, zauważyła szczęśliwą gumkę do włosów Polly wciśniętą między materac a ramę łóżka. Uniosła ją, żeby udowodnić swoje wytłumaczenie, dlaczego jest w tym pokoju. Jej wzrok powędrował z powrotem do niego, zanim próbowała odwrócić wzrok. Trochę zawstydzona uczuciami, które narastały w niej za każdym razem, gdy spotykała jego spojrzenie. Tony zastygł w drzwiach, jego oczy ani na chwilę nie opuszczały Bailey. „Nie, wszystko w porządku” – bąknął. „Wziąłem tylko prysznic, nie myślałem, że ktoś jeszcze nie śpi”. Przeczesał dłonią włosy, z niezręcznym uśmiechem na twarzy. Bailey wyprostowała się: „Czyli zostajesz na noc?” „Twój tata zaproponował, wyjeżdżam jutro rano” – stał w drzwiach, trzymając w rękach swoje wcześniejsze ubrania. Bailey nie mogła się powstrzymać: „Wyjeżdżasz z powrotem dokąd?” „Do mojego Stada, to niedaleko stąd, ale łatwiej podróżować za dnia” – odpowiedział Tony. Bailey zauważyła, że nie wymienił nazwy swojego stada. Przytaknęła: „Cieszę się, że mogłam cię zobaczyć przed wyjazdem”. Natychmiast pożałowała tych słów i wyjaśniła je: „Nie w taki sposób, po prostu jako naszego gościa. Wiesz… gościnność”. Lekko skrzywiła się na swoje kulawe słowa, które wypłynęły z jej ust. Jej serce zabiło jeszcze mocniej, gdy Tony powiedział: „Ja też się cieszę, że cię zobaczyłem”. Zaczęła wychodzić z pokoju, a potem zatrzymała się, zdając sobie sprawę, że będzie musiała koło niego przejść. I koło jego wpółnagiego ciała. Muskularnego i silnego, ale wciąż dającego poczucie komfortu. Jej myśli powędrowały do ich pierwszego uścisku, poczucia bezpieczeństwa, które poczuła w ramionach zupełnie obcego człowieka. „Cóż, chyba powinnam iść spać”. Czuła ciepło promieniujące z jej twarzy i wiedziała, że jaskrawa czerwień jej policzków jest dla niego widoczna. Sprawiając, że czuła się jeszcze bardziej speszona. Niezręcznie przesunęła się do drzwi, a on lekko się odsunął, żeby mogła przejść. Zatrzymała się przed nim, tuż przed przekroczeniem progu do korytarza: „Dziękuję ci, tak przy okazji. Za wcześniej i za to, że nic nie powiedziałeś moim rodzicom”. Stalowe oczy Tony'ego złagodniały na jej słowa. Uniósł dłoń, jakby miał dotknąć jej policzka palcami, a Bailey wstrzymała oddech. Zdała sobie sprawę, że ich twarze były zaledwie kilka centymetrów od siebie, oboje zwlekali w drzwiach. Opuścił dłoń i obdarzył ją szczerym uśmiechem: „Nie ma za co dziękować. Dobranoc, Bailey”. Uśmiechnęła się i wyszła na korytarz: „Dobranoc, Tony”.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Chapter 5: Guest Room Encounters – Bliźniacze Alfy, Jedna Luna | Czytaj powieści online na FicSpire