Chris
Woń dezynfekcji i ziołowych lekarstw szczypał mnie w nozdrza, gdy razem z Leonardem szliśmy wąskim korytarzem infirmerii. Moje buty odbijały się echem od ścian, kroki były krótkie i urywane.
– Jesteś pewien, że chcesz się z nią widzieć? – zapytał Leonard. – Po tym, co zrobiła, nikt by cię nie winił.
– Musi to usłyszeć ode mnie – wycedziłem, mając tak mocno zaciśniętą szczękę, że słowa nie
















