Między lekcjami, przechadzając się korytarzami liceum, słyszę okrzyki moich towarzyszy broni. Odpowiadam im machnięciem ręki. Jason, mój najlepszy przyjaciel, podbiega do mnie. „Hej, Mała Źliducha, co robisz po szkole?”
„Jason, nie nazywaj mnie tak. Nienawidzę tego imienia.”
„Cóż, mam dla ciebie nowinę, cała drużyna nazywa cię Małą Źliduchą po tym twoim wczorajszym numerze, więc lepiej się przyzwyczaj.”
Zatrzymuję się i patrzę na Jasona. „Mówisz poważnie?!” Po jego minie widzę, że nie żartuje. Cholera!
„W każdym razie”, kontynuuje, „po szkole?”
„A, tak. Zazwyczaj spędzam czas z tatą.”
„A przez „spędzanie czasu” rozumiesz trening? To twoja tajemnica, prawda? Trenujesz z największą Źliduchą, jaką kiedykolwiek znała nasza wataha?”
Zatrzymuję się i patrzę na mojego przyjaciela z dawnych lat. Skrajem oka widzę Alfę Rika z jego świtą samic. „Widzę, że harem wciąż rośnie” – kiwam brodą w kierunku Alfy Rika, ignorując pytanie Jasona o treningi z ojcem.
Ma rację, trenuję z ojcem. Codziennie. Znam swoją drogę, została mi wyznaczona od dnia, w którym się urodziłam. Moim zadaniem jest być najsilniejszą, najszybszą i najpotężniejszą wojowniczką w watahy, lepszą nawet od mamy i taty. Moim dziedzictwem jest kiedyś ochrona Alfy, tak jak robił to mój ojciec.
Mój jedyny problem polega na tym, że nasz przyszły Alfa nawet mnie nie zna. Jaki to Alfa, który nie zna córki mężczyzny i kobiety, którzy są jedynym powodem, dla którego on i jego rodzina żyją? Ofiara moich rodziców to powód, dla którego on może być tym dupkiem, którym chce być. I szczęśliwie dla mnie, kiedyś będę musiała chronić ten kawałek… Alfy.
Nie zrozumcie mnie źle, rozumiem pragnienie Alfy, by pokazać, jaki jest wspaniały. Tak robią Alfy. I szczerze mówiąc, Alfa Rik ma wszystko. Ciemnowłose, prawie sięgające ramion włosy. Zadbana, długa broda i wąsy. I te oczy, zaskakująco niebieskie, niczym lodowiec, które wyróżniają się na opalonej skórze. Szerokie, umięśnione ramiona i barki dobrze układają się na jego 195-centymetrowej sylwetce, zwężającej się w talii i przechodzącej w wąskie biodra, zaokrąglone przez silne, umięśnione nogi, których nie da się ukryć pod spodniami ani jeansami. Każda niezamężna samica w wieku rozrodczym z naszej watahy i każdej innej pobliskiej watahy ma nadzieję, że będzie miała szansę zostać naszą przyszłą Luną. A jeśli nie przyszłą Luną, to przynajmniej mieć możliwość zostania dziewczyną przystojnego Alfy i może zostać wybraną partnerką, stąd harem.
Patrzę, jak stoi wśród swoich członków, emanując arogancją i siłą. Nawet jego imię oznacza odważny. Silny i odważny. Tak jest w naszej rodzinie Alfów. Mężczyźni noszą imiona oznaczające odwagę lub męstwo. I póki co, to prawda. Nasza wataha jest silna, jedna z największych i zdecydowanie najsilniejsza w kraju. Nasz Alfa jest potężną siłą, przewodzącą przykładem. Ale jest też dobry i sprawiedliwy, dokładnie to, czego oczekujesz od przywódcy twojej watahy. Nasz przyszły Alfa, cóż, powiedzmy, że jury wciąż obraduje. Zdecydowanie jest silny. Obserwowałam jego treningi, jest bestią. Geny Alfy robią swoje. W przeciwieństwie do mnie, muszę być sprytniejsza i pracować ciężej niż jakikolwiek Alfa, jeśli mam być jego ochroniarzem. Nie tylko to, ale jestem stosunkowo niewielką samicą, o szczupłej, wysportowanej sylwetce 163 cm wzrostu. Ale to tylko oznacza, że moi przeciwnicy mają tendencję do niedoszacowania mnie. Moi towarzysze broni dowiedzieli się, że nie jestem łatwym celem. Pokonałam ich wszystkich w tym czy innym momencie. Zdobyłam ich szacunek, a także szacunek Alfy Andersa. Prowadzi on nasze treningi rano przed szkołą, w których uczestniczę. Po południu, kiedy inni wojownicy trenują z Alfą Rikiem, ja trenuję z ojcem.
Ja jednak odmawiam bycia jedną z wielbicielek Rika. Może to moja arogancja, ale najprawdopodobniej kiedyś będę jego strażniczką. Nie mam ochoty być kolejnym punktem na jego liście podbojów. I szczerze mówiąc, trochę szacunku, jeśli nie dla siebie, to przynajmniej dla swojej przyszłej partnerki. Wszyscy mamy swoją przeznaczoną partnerkę. I nie zamierzam urazić mojej przyszłej partnerki, będąc w długim szeregu krótkich związków, a jeszcze gorzej – w długoterminowym, poważnym związku z kimś innym. Wybrałam swoją przeznaczoną partnerkę, zanim go nawet poznałam.
„Dobrze, że się w tym zgadzamy” – mówi moja wilczyca, Artemis. „Nie wybaczyłabym ci, gdybyś uraziła naszego partnera. Nie mogę się doczekać, aż skończę 18 lat, żebyśmy mogli go znaleźć”. Moja wilczyca jest znacznie bardziej podekscytowana znalezieniem naszego partnera niż ja.
Kiedy skończę 18 lat i stanę się strażniczką, będę musiała spędzać ogromną ilość czasu w obecności Rika. Chyba że, a to jest kluczowe, spotkam swojego partnera i będzie on z innej watahy. Wtedy moja lojalność przejdzie do tego Alfy. Z tego powodu wiem, że Alfa Anders naprawdę ma nadzieję, że mój partner będzie z naszej watahy. Ja i mój ojciec jesteśmy największym powodem, dla którego nasza wataha jest najsilniejsza w kraju. Jednak od prawie roku flirtuję z Alfą watahy Shadow Falls, Alfą Liam. Jest trochę starszy ode mnie, ma 24 lata. Jeszcze nie spotkał swojej partnerki i wie, że ja czekam na swoją. Szanuje moją decyzję, ale jest wytrwały w swoich zainteresowaniach.
Zdaję sobie sprawę, że odpłynęłam myślami, a Jason wciąż do mnie mówi, podczas gdy ja wpatrywałam się w Alfę Rika. Nagle musi poczuć moje spojrzenie, bo patrzy na mnie, jego lodowoniebieskie oczy wpatrują się w moją duszę. To jak elektryczny impuls. Co… co to było?
Czuję, jak Artemis mruczy w mojej głowie. „Artemis?? Co do diabła?”
„Szczerze mówiąc, nie wiem, może dlatego, że jest Alfą?”
„Poważnie? Nie ty też?!”
„To instynkt, nie mogę nic na to poradzić.”
Wyłączam ją i odrywam wzrok od magnetycznego przyciągania, jakim jest Alfa Rik, aby zwrócić uwagę na Jasona. „Przepraszam, co powiedziałeś?”
„Cara, czy ty w ogóle na mnie słuchasz?? Powiedziałem, tak, harem rośnie w miarę, jak Alfa Rik zbliża się do swoich 18. urodzin, wiesz, że wszystkie mają nadzieję, że zostaną jego partnerkami.”
„Tak, ale „może być tylko jeden” – mówię, robiąc najlepszą możliwą imitację szkockiego górala. Jason uwielbia stare filmy o szkockich góralach.
„Dobre” – mówi, owijając rękę wokół mojej szyi i ciągnąc mnie do następnej lekcji, która jest również jego lekcją.
Minęło nas kilka innych członków watahy, wszyscy nazywają mnie Małą Źliduchą. Świetnie, Jason nie żartował.
„Po prostu zaakceptuj to, Cara. Jeśli pseudonim pasuje…”
„Tak, dobrze, nie tak, jakbym miała jakiś wybór.”
„To duch walki. Więc, wracając do mojego pierwotnego pytania.”
„Które brzmiało…” – pytam, przeciągając „brzmiało”.
„Poważnie, Car? Spytałem, co robisz po szkole.”
„A, tak, przepraszam. No cóż, to czwartek. Wiesz, Alfa Anders zawsze przychodzi i je kolację z tatą i mną w czwartki. Więc po treningu zrobię kolację, a potem odrobię lekcje.”
Od kiedy pamiętam, Alfa Anders w czwartki je kolację z moim ojcem. Myślę, że to jego sposób na okazanie wdzięczności za ofiarę mojego ojca. Szczerze mówiąc, bardzo pomogło to mojemu ojcu w utrzymaniu więzi z watachą. Po śmierci mojej matki i utracie przez tatę możliwości chodzenia, poprosił Alfę Andersa, czy możemy opuścić watachę. Myślę, że chciał spróbować żyć wśród ludzi. Zamiast zgodzić się na to, Alfa Anders kazał zbudować dom na skraju terytorium watahy. W ten sposób wciąż jesteśmy członkami watahy, ale tata nie musi brać udziału we wszystkich wydarzeniach watahy, widzieć treningów wojowników czy biegających wilków w lasach otaczających terytorium naszej watahy. Jesteśmy nadal pod opieką watahy i pomagamy monitorować naszą część północnej granicy. To daje tacie poczucie celu w watahy, przynajmniej tak mi się wydaje.
„Zapomniałem, że to czwartek” – odpowiada Jason. „No dobrze, idziemy jutro wieczorem na imprezę?”
„Tak, zawsze gotowa na odreagowanie.”
„Wspaniale!”
Westchnięłam, wchodząc do klasy.
















