Kiedy spotkałem się z Ailduinem, było to w jego gabinecie. Tam właśnie zobaczyłem książkę. Uznałem to za dziwne, że posiadał książkę o historii wilkołackich strażników, ale nie przywiązywałem do tego większej wagi, gdyż miałem inne, ważniejsze sprawy na głowie, takie jak upewnienie się, że wszystkim członkom naszej watahy nic się nie stało. Ailduin powiedział mi, że jest we mnie zadłużony. Szczerz
















