Zakończyłam lekcje i skierowałam się do szafki. Dzisiaj Jason wiezie mnie do domu, na zmianę wozimy się do szkoły. W tym tygodniu jego kolej. Przekładałam książki, wybierając te potrzebne do odrabiania lekcji, gdy cień padł na moją szafkę. Uniosłam wzrok i spojrzałam w lodowato niebieskie oczy Alfy Rika. Świetnie! Czego chce mój przyszły alfa?
Opanowałam niecierpliwość i irytację. Nie ma sensu denerwować tego, z którym najprawdopodobniej będę związana przez całe życie.
Zrobiłam głęboki wdech: „Alfo, w czym mogę pomóc?” Osobiście myślę, że świetnie udawałam obojętność, pozostając jednocześnie uprzejmą.
„Cześć, piękna, chyba jeszcze cię tu nie widziałem.” Serio? To jego tekst powitalny? Jakbyśmy nie chodzili do tych samych szkół CAŁE życie?
Założyłam swój najlepszy sztuczny uśmiech: „Chyba nie. Trudno dostrzec cokolwiek poza twoimi oddanymi fanami.” Zamknęłam szafkę i oparłam się o nią ramieniem, twarzą do niego. Postanowiłam trochę się pobawić i zamrugałam. „Naprawdę jesteś alfą?” spytałam, starając się jak najlepiej udać szeroko otwarte oczy i zachwyt.
„Jestem, kochanie, ale nie pozwól, żeby moja aura cię przytłoczyła. Słyszałem, że może być nieco przytłaczająca.” Wow! Ten facet ma o sobie naprawdę wysokie mniemanie. Nawet Artemis parsknęła w mojej głowie. Żart jest na jego koszt. Strażnicy są całkowicie odporni na aurę alfy lub rozkazy. Mój ojciec mówi, że w przeszłości alfy zaczęli zbyt mocno troszczyć się o swoich strażników, więc rozkazywali im ustąpić w walce, pozwalając alfom odnieść obrażenia, a nawet zginąć. Z czasem rozkazy alfy przestały na nas działać. Wydaje się, że nigdy nie będę musiała się tym martwić z tym alfą, nie to, że on w ogóle wie, kim jestem, czy docenia poświęcenie mojej rodziny.
I chociaż czuję aurę Rika, po prostu mnie omija. Ale nie mam zamiaru zdradzać temu burakowi, kim jestem i czym jestem.
„Ojej” – przyłożyłam rękę do serca, jakbym próbowała powstrzymać palpitację – „Miło cię poznać.”
Artemis chichocze w mojej głowie: „Trochę za grubo, co?”
Może tak, ale szczerze mówiąc, alfa powinien znać członków swojej watahy. Byłoby obraźliwe, gdyby mnie nie rozpoznał w normalnych okolicznościach, ale fakt, że moja rodzina tyle poświęciła dla niego, a on nawet nie wie, kim jestem? Cóż, to po prostu mnie wkurza.
Wyciągnął rękę, aby uścisnąć moją: „Jestem Rik, dziedzic alfy watahy Canyon Ridge, może słyszałaś o mnie?” Ułożyłam usta w najbardziej przekonujące „O” jakie potrafiłam i próbowałam wyglądać jeszcze bardziej zaskoczoną. „O, ojej, miło cię poznać” – i uścisnęłam jego rękę.
Nie spodziewałam się jednak poczuć szoku, jak prąd elektryczny przechodzący przez moją dłoń, jeżący włosy na rękach. Nie było to nieprzyjemne, ale bardzo niespodziewane. Rik na chwilę wyglądał zaskoczony i zastanawiam się, czy też to poczuł. Dziwne. Może to elektryczność statyczna z szafki.
Trzyma moją rękę i patrzy na mnie z oczekiwaniem. Zastanawiam się, na co czeka i dlaczego nie puszcza mojej ręki, kiedy w końcu mówi: „W moim rodzinnym miejscu zwyczajem jest przedstawienie się po tym, jak ktoś przedstawi się tobie”. Posłał mi uroczy uśmiech, jakby wprawianie kobiet w osłupienie było dla niego codziennością. I prawdopodobnie tak jest. Otacza go cały dzień cała armia tępych wielbicieli, nie może być tak trudno wprawić je w osłupienie. Jednak ja nie należę do jego wesołej menażerii, więc właśnie zamierzam się przedstawić, gdy ratuje mnie Jason.
„Hej Ca-” przerwałam mu, zanim mógł wypowiedzieć moje imię. „Hej Jason, znasz Alfę Rika?” spytałam i posłałam mu spojrzenie, które mam nadzieję, że zinterpretuje poprawnie. Jason spojrzał na mnie z miną „co do diabła?”, zanim zwrócił się do Rika. „Oczywiście. Alfa Rik pochodzi z mojej watahy i jest moim przyszłym alfą.” Jestem teraz BARDZO wdzięczna Jasonowi. Może nie wie, dlaczego zachowuję się głupio, ale bierze udział w zabawie. „Alfo” – przyznał Rikowi, pochylając głowę, pokazując mu szyję w poddaniu.
„Jason” – Rik skinął głową do Jasona. – „Właśnie przedstawiałem się twojej przyjaciółce.” Znów zwrócił się do mnie. „Więc, kochanie, jak masz na imię i z której watahy pochodzisz?”
Ok, więc teraz wkurzam się. Naprawdę nie ma pojęcia, kim jestem. Kątem oka widzę, jak Jason się wzdryga. Czas skończyć tę sytuację. „Co cię skłania do myślenia, że nie pochodzę z twojej watahy?” uniósłam do niego brew, przechodząc od niewinności do szyderstwa.
Patrzy na mnie z typowo protekcjonalnym spojrzeniem alfy, unosząc własną brew w odpowiedzi. „Cóż, kochanie, znam każdego członka mojej watahy i ciebie nie znam.” A teraz czas sprowadzić tego aroganckiego dupka na ziemię.
Pochyliłam się do niego, kładąc rękę na jego piersi. Na jego bardzo muskularnej i ciepłej piersi. O rany, czy alfy są zrobione z granitu? Zmuszam się, żeby nie przesunąć dłoni po większej części jego ciała, żeby zobaczyć, czy wszystko jest takie twarde i rzeźbione. Skup się, Car.
Wstałam na palcach i zbliżyłam usta do jego ucha. Na szczęście zrozumiał i też się do mnie nachylił, żebym mogła mu szeptać do ucha: „Cóż, oczywiście, nie znasz KAŻDEGO członka. I nie nazywam się Kochanie.”
Jestem dość pewna, że usłyszałam jego szybki wdech, gdy odwróciłam się na pięcie i zaczęłam odchodzić. „Chodźmy, Jay, muszę wracać do domu”.
…………..
Kiedy już siedzieliśmy w samochodzie, Jason spojrzał na mnie: „Ok, więc chcesz mi powiedzieć, o co w tym wszystkim chodziło? Dlaczego pozwalasz Alfie Rikowi myśleć, że pochodzisz z innej watahy?”
„Nie pozwalam” – nalegałam. Naprawdę, Rik zaczął tę rozmowę. Oczywiście nie ma pojęcia, kim jestem, a potem będzie stał tam i próbował mi powiedzieć, że zna każdego członka swojej watahy? „Nie zamierzam tego tak zostawić, Jay. Dlaczego miałabym? On jest przyszłym alfą naszej watahy. Jeśli ma być arogancki, to przynajmniej powinien to uzasadnić. Słyszałeś go. Nawet nie wiedział, że pochodzę z jego watahy.”
„Więc dlaczego mu nie powiedzieć?”
Patrzę na mojego najlepszego przyjaciela z otwartą buzią. „Żartujesz, prawda?”
„Po prostu mówię, bądź ostrożna, Car” – spojrzał na mnie błagalnie.
„Czego, Jay? Że może w końcu zda sobie sprawę, kim jestem i będzie na mnie zły? Nie to, że się mylę. I bądźmy szczerzy, jestem dość pewna, że gdyby doszło do bitwy, mogłabym go pokonać. Nie to, że Alfa Anders kiedykolwiek pozwoliłby mi z nim walczyć.”
Mój przyjaciel patrzy na mnie, gdy skręca w długą, kręta drogę do mojego domu: „Po prostu mówię, najprawdopodobniej będziesz przy nim przyklejona w pewnym momencie, lepiej nie robić z niego wroga publicznego numer jeden przed tym. Zna sposób, żeby uczynić twoje życie nieszczęśliwym.” Ma rację. Kiedy Rik zostanie alfą, jeśli nie znajdę swojego partnera, moja rola jego strażniczki oficjalnie się rozpocznie. Wtedy mogłabym utknąć z alfą-playboyem i całą jego świtą na niewiadomo jak długo. Nawet nie chcę myśleć o tym, co mogłabym widzieć lub słyszeć, spędzając tyle czasu z nim. OHYDA!
„Ok, Jason, masz rację. Jeśli ponownie się do mnie zbliży, będę miła.” Mój najlepszy przyjaciel spojrzał na mnie tak, jakby mi nie wierzył. „Co? Potrafię być miła na piaskownicy.”
Jason parsknął i powiedział: „Tak, ale tylko jeśli to twoja piaskownica i masz wszystkie zabawki.”
Wzdycham ramionami. „Jaki jest twój punkt?”
Po prostu potrząsnął głową, gdy podjechał i wysadził mnie przed moim domem. „Do zobaczenia jutro.” Machnęłam na pożegnanie i poszłam do domu, żeby przygotować się do popołudniowego treningu z moim ojcem.
















