„Och, wygrywam, owszem” – odparłam, kierując się w stronę linii startu.
Ustawiliśmy się, a tata oddał strzał z pistoletu startowego. Obie ruszyłyśmy jak z procy, wspinając się na pierwszą przeszkodę. Pierwsza wymagała przede wszystkim siły górnych partii ciała. Jestem silna, ale nie tak silna jak Liam, i wyprzedził mnie. Następna przeszkoda to równowaga. Zmiażdżyłam go tutaj i nie tylko dogoniłam
















