Powoli otwieram oczy i rozglądam się. Jestem w swojej sypialni, z wenflonem w ręce. Nagle wszystko wraca do mnie z impetem i gwałtownie siadam w łóżku. „CARA!”
Mama pędzi do łóżka, gdy próbuję z niego wyczołgać. „Kochanie, zaczekaj. Wszyscy są tutaj. Posłali tropicieli, żeby ją odnaleźć. Pozwól, że zadzwonię po lekarza.”
Wstaję i szarpię wenflon, wyrywając go z ręki. „Nie potrzebuję lekarza, mam
















