logo

FicSpire

Wilcza Przynęta

Wilcza Przynęta

Autor: MMOLLY

Siedem
Autor: MMOLLY
7 wrz 2025
Perry To jedno tęsknić za śmiercią, a zupełnie co innego patrzeć jej prosto w oczy. James to młodsza wersja Króla. Są mniej więcej tego samego wzrostu, ale od razu widać, że Jonas jest starszy. Ten mężczyzna ma bardzo groźną aurę, zupełnie inną niż Król. Ten tutaj, ten jest bardzo podobny do mnie. Martwy w środku. Mężczyzna szukający wyjścia. Widać to w jego beztroskim podejściu. W tym przewrotnym uśmieszku na jego twarzy. W sposobie, w jaki jest ubrany. Ma na sobie podarte, obcisłe dżinsy. Koszulkę zespołu Falling In Reverse, ciemnoniebieską bluzę z kapturem i dżinsową kamizelkę. Bardzo podobają mi się jego buty. Założę się, że mają metalowe noski. Dziedziniec znowu całkowicie ucichł. "Nie mogę powiedzieć, żebym miał," odpowiadam, opuszczając zsyp. Staję przed nastoletnią Lycanką obok mnie i popycham ją za siebie. On się ze mnie śmieje. "Masz w sobie trochę więcej werwy niż to wilcze ścierwo, które on tu sprowadził," mówi. Jego oczy świecą purpurowo, gdy podchodzi bliżej, a ja pozwalam wilczycy mówić za mnie. Warczy i napiera na moją skórę. Pokazuje mu, że jego groźba jest więcej niż mile widziana. "Cofnij się," ostrzegam go. On robi krok do przodu. Andromeda ściska mój nadgarstek, powodując, że upuszczam zsyp. Moje pazury wydłużają się i tym razem skupiam się na mojej wilczycy. Grożę mu, gdy on pochyla się, by mnie powąchać. Kiedy próbuje się zbliżyć, odpycham go. Moje pazury przecinają jego t-shirt. "Mówiłem ci, żebyś się cofnął, dupku," "Będziesz niezłą zabawą," uśmiecha się, pokazując mi swoje duże, spiczaste kły. "Nie powinieneś tu być, James," mówi nieśmiało Andromeda. Ten dupek w końcu cofa się i patrzy na nią. "Słyszałem, że jesteś w mieście, siostrzyczko," chowa kły i uspokaja się. "Będziesz się przemieniać podczas tej pełni. Nie myślałaś chyba, że to przegapię, prawda? Przyniosłem kilku przyjaciół w twoim wieku. Może jeden okaże się twoim przeznaczeniem," wyciąga do niej rękę, a ja bez zastanowienia odtrącam ją, ostrzegając go ponownie. Jego oczy wracają do mnie i jego nozdrza się rozszerzają. Andromeda puszcza mnie i cofa się. "Naprawdę?" "Nie dotykaj jej, kurwa," warczę. Moja wilczyca znowu napiera na moją skórę, tym razem przygotowując się do przemiany. "Może po prostu zaoszczędzę nam czasu-" warczy, wysuwając pazury. "I po prostu cię teraz zabiję?" Cofam się, gdy jego ogromna ręka wymachuje w moją stronę. Schylam się nisko, kopiąc go w wewnętrzną stronę lewej kostki, jednocześnie chwytając go za nadgarstek. Jego nogi się pod nim uginają, a jego kolano uderza w szarą cegłę tak mocno, że trzask roznosi się echem po dziedzińcu. Cofam się, odpychając Andromedę, gdy on wyje z bólu. Patrzy na mnie, a moja krew krzepnie, gdy jego twarz zaczyna się zmieniać. Głośny warkot zatrzymuje wszystkich, w tym Jamesa. Odpycham Andromedę dalej od niego, gdy Król wychodzi z zamku i idzie prosto do swojego brata. "Jonasz!" krzyczy kobieta zza niego, gdy ten wysuwa pazury, by zaatakować. Zatrzymuje się, nie spuszczając wzroku ze swojego brata. James dyszy, próbując wstać, ale potyka się. Jego oczy wracają do mnie i uśmiecham się, wiedząc, że jego kolano jest prawdopodobnie złamane. To był ruch, którego nauczyłem się dla mojej partnerki, kiedy ciągle skakaliśmy sobie do gardeł. Zwichnął mi rzepkę. Przez trzy tygodnie mnie przepraszał. Zrobiliśmy sobie pasujące tatuaże, kiedy zdjęto gips, żeby to uczcić. "Ona mnie zaatakowała," warczy. "Ty zacząłeś," krzyczy Andromeda zza mnie. "Ty," uśmiecham się. On znowu warczy na mnie, ale spotyka się ze spojrzeniem Króla. "Wypierdalaj z mojego domu," mówi spokojnie, a to jest o wiele bardziej przerażające niż wtedy, gdy jest zirytowany. "Jestem ranny," mówi zaczepnie James. Kobieta na szczycie schodów zbiega na dół i staje między nimi. Domyślam się, że to ich matka. "Ta głupia mała wilczyca mnie zraniła," "Jesteś pieprzonym idiotą, który pozwolił się zranić wilkowi," Król prycha. "Zabierzcie go do kliniki. Wyprowadźcie go stąd, kurwa," Sylas i kilku innych podchodzą i podnoszą go z ziemi. Jego oczy pozostają na mnie, dopóki nie znika w środku. Wzdrygam się, gdy Król odwraca się, by na mnie spojrzeć. Jego oczy są czarne jak smoła. Jego purpurowe tęczówki świecą. Stoję nieruchomo, gdy się do mnie zbliża. "Przepraszam," wyduszam z siebie z powodu siły jego dominacji. Opuszczam głowę w geście poddania, nie mogąc utrzymać z nim kontaktu wzrokowego. Prawie wyskakuję ze skóry, gdy jego szponiasty palec wsuwa się pod moją brodę i zmusza mnie do ponownego spojrzenia na niego. "Przepraszam," "Za co przepraszasz, Mały Wilku?" pyta łagodnie. "Nie wiem," przyznaję. "Masz demoniczne oczy," Wzdycha i odchyla głowę do tyłu. Bierze głęboki wdech i powoli go wypuszcza. Jego ręka wraca do normalności, a kiedy znowu na mnie patrzy, jego oczy są miękkie, lawendowe. Uśmiecha się i patrzy ponad moją głową na swoją siostrę. "Wszystko w porządku?" "Tak, mały wilk mnie obronił," mówi cicho. "Ona?" pyta kobieta za nim. "Mamo, to jest Perry," mówi, patrząc na mnie. "Perry, to jest moja matka. Królowa Alegra Prince," Cofam się i kłaniam jej. "To było bardzo lekkomyślne z twojej strony," upomina mnie. "Mój syn jest Lykanem Alfą. Dlaczego byś to zrobiła?" "Ona jest tylko dzieckiem," mówię, nie patrząc na nią. To też wydaje się niegrzeczne. "Dziękuję, Perry," podchodzi bliżej i, podobnie jak jej syn, zmusza mnie do spojrzenia na nią. "Nie musisz kłaniać głowy żadnemu z nas. Jesteś częścią tej rodziny, jak długo tu będziesz. Rozumiesz?" "Tak, moja Królowo," kiwam głową. "Ally," poprawia mnie. "Zasłużyłaś przynajmniej na to, Perry," "Ally," zgadzam się. "Zabierz ją stąd, Jonaszu. Ja zajmę się resztą," "Chodź," Król wyciąga rękę. Spoglądam na jego siostrę. "Dzięki," uśmiecha się nerwowo. Kiwam jej głową i chwytam Króla za rękę. Ściska moją dłoń mocno i przyciąga mnie do swojego boku. Prawie upadam, gdy popycha mnie przed sobą, gdy jesteśmy w środku. "Czy ty postradałaś zmysły?" ryczy. Cofam się o kilka kroków, gdy on zbliża się do mnie. "Mógł cię zabić," "Myślałem, że o to chodzi," podnoszę ręce w obronnym geście. Warczy, lustrując mnie wzrokiem. "Zranił cię?" pyta stanowczo. "Nie, nie dotknął mnie," "Jeśli umrzesz, zanim zdążę cię naznaczyć, to wszystko pójdzie na marne," chwyta mnie za nadgarstek i ciągnie za sobą. Muszę biec, żeby za nim nadążyć, gdy prowadzi nas do windy. Trzymam głowę spuszczoną, nagle czując się przytłoczona. Nikt nigdy na mnie tak nie krzyczał. To znaczy, no tak. Darren robił to cały czas, ale minęło dużo czasu, odkąd zostałem upomniany. Nie wiem dlaczego, ale robię się płaczliwa. Walczę z moją głupią, drżącą wargą na próżno. Gorące łzy spływają po mojej twarzy, gdy wpatruję się w moją rękę w jego ogromnej dłoni. Mógłby ją złamać jednym ruchem nadgarstka, a ja musiałabym tu stać i to znieść. Czuję wściekłość emanującą z jego ciała. "Dlaczego płaczesz?" pyta stanowczo. Drzwi dzwonią, a następnie otwierają się. Ciągnie mnie za sobą, prowadząc korytarzem do mojego pokoju. "Zadałem ci pytanie, Zgubna," mówi gniewnie. "Krzyczysz na mnie," odpowiadam głupio. Zatrzymujemy się przed moimi drzwiami i w końcu mnie puszcza. Moja ręka od razu wędruje do mojego nadgarstka. Boli. Spoglądam w dół, widząc, że zaczynają się tworzyć czerwone ślady. Moja wilczyca wyje z gniewu z powodu sposobu, w jaki jestem traktowana. Jednak nie mogę nic zrobić ani powiedzieć. Po pierwsze, jest Królem. Po drugie, jest moim właścicielem. Jestem jego własnością. Może ze mną robić, co mu się podoba. Legalnie. "Nie mogę uwierzyć, że on tu jest," warczy, odwracając się. Podskakuję, gdy jego pięść przebija drzwi naprzeciwko moich. Cofam się, aż przywieram plecami do drzwi za mną, próbując zrobić się tak małą, jak to tylko możliwe. Ryczy i uderza raz za razem, aż zostają tylko kawałki na podłodze. Chwyta się ramy, żeby się podeprzeć, dysząc głębokimi, przeszytymi bólem warknięciami. Po mojej twarzy spływa więcej łez, ponieważ o kurwa. Mężczyzna, który mu wszystko zabrał, stał w jego domu, jakby nic się nie stało i nie mógł nic zrobić przed swoją matką i siostrą. Czuję jego rozpacz w powietrzu wokół nas i wszystko, co mogę zrobić, to stać tutaj i patrzeć, jak najbardziej przerażające stworzenie, jakie kiedykolwiek widziałem, rozpada się. "Przydałby mi się drink, teraz," pociągam nosem i wycieram twarz. "Tak, mi też," wydusza z siebie.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Siedem – Wilcza Przynęta | Czytaj powieści online na FicSpire