logo

FicSpire

Wilcza Przynęta

Wilcza Przynęta

Autor: MMOLLY

Sześć
Autor: MMOLLY
7 wrz 2025
Perry "Nagle poczułam się bardzo niestosownie ubrana," szepczę. "Jesteś," chichocze i przyciąga mnie bliżej. Dopóki jemu to nie przeszkadza, mnie też nie. "Mój Królu," zwraca się do niego dwóch mężczyzn, gdy się zbliżamy. Ich elektryzujące spojrzenia lądują na mnie i jestem zmuszona powstrzymać mojego wilka. Moja skóra faluje, gdy ona naciska, by spróbować zneutralizować zagrożenie przede mną. Warkot wydobywa się z mojego gardła i nie mam innego wyboru, jak tylko zaakceptować mojego małego, idiotycznego wilka. "Na co, kurwa, się gapicie?" niemal wypluwam w ich stronę. Obaj uśmiechają się i patrzą na Króla. "Wybacz, moja Królowo. Zapoznaje się z miastem i bywa trochę wrogo nastawiona, kiedy jest głodna," Król uśmiecha się szeroko. Ich oczy się zmieniają. Ich zagrożenie znika, kiedy on się do nich uśmiecha, nie. Nie do nich. Jego oczy są na mnie. Ma wprawę w robieniu dobrego wrażenia. Jego ruchy i uśmiechy są gładkie i niemal szczere. Mogę z tym pracować. "Przepraszam za moją nieuprzejmość, Pani," mówią obaj jednocześnie i kłaniają się. Przewracam oczami i macham na to ręką. Król odchrząkuje. "Nic się nie stało," mówię tak uprzejmie, jak tylko potrafię. Wydaje z siebie zduszony śmiech. "Perry, to są działający alfa zwiadowcy otoczenia twojego nowego biura," informuje mnie. "Jonathan i Christopher. Są odpowiedzialni za twoje bezpieczeństwo." "Och," kiwam głową. "Więc chyba sama muszę przeprosić. Nie jestem przyzwyczajona do przebywania w pobliżu takiej prawdziwej mocy. Mój wilk przez to wariuje. Mam na imię Pernicous Phur-uh. Prince." "Pernicous?" pyta Christopher i przysięgam, że w jego spojrzeniu jest rozpoznanie. "Jesteś byłą partnerką Darrena. Bardzo mi przykro z powodu twojej straty." "Co, kurwa?" patrzę na Króla. "Wybacz mi, mój Królu. Darren Phurry jest synem Elizy Roman. Była związana z wilkiem. Chyba miał na imię..." wzdycha, drapiąc się po karku. "Jacob," podpowiadam. "Tak," kiwa głową. "Byłaś związana z Lykanem?" pyta mnie Król. "Nie przypominam sobie. Nie wiedziałam, że matka Darrena była Lykanem," wzruszam ramionami. Jake mógł mnie, kurwa, ostrzec. A teraz popatrz na mnie. Wyglądam jak pieprzona idiotka. "Nie zmieniał się jak jeden z nich." "Częste u mieszańców," kiwa głową Jonathan. "Witamy w Clifton Way, Pani. Mamy nadzieję, że spodoba się Pani pobyt." Muszę powstrzymać śmiech z tego, jak to mówi, ponieważ wyraźnie kryje się za tym ukryte znaczenie. Król to zauważa i warczy na niego. Obaj cofają się o krok. "Miło było was poznać," macham do nich, gdy Król prowadzi mnie dalej. "Jesteś po prostu pełna małych, irytujących niespodzianek," warczy, gdy zbliżamy się do jedzenia. "Jedz." "O kurwa, tak," mamroczę do siebie. "Umieram z głodu." Sięgam po winogrono z jednej z tac i podrzucam je w powietrze. Otwieram usta, żeby je złapać, ale on mnie wyprzedza. Warkam na niego i biorę kolejne, tym razem wkładam je do ust i żuję, patrząc na niego gniewnie. "Jesteś żywiołowa," uśmiecha się. "No cóż, dostałam fajną nową pracę, gdzie nie muszę zadawać się z pieprzonym dupkiem jak Calvin. Mieszkam w wielkim zamczysku, które zostało wykute w zboczu góry dziewięćset dwadzieścia sześć lat temu. Jest tu mnóstwo żarcia i po tym wszystkim mogę iść spać," biorę ciepłą bułkę z innej tacy. Pachnie roztopionym masłem i parmezanem. Rozrywam ją na pół i biorę gryza. "To jest, kurwa, takie dobre," mówię i oferuję mu drugą część. "Spróbuj." "W porządku," mówi i schyla się, żeby wziąć ode mnie bułkę ustami. "Co, kurwa?" śmieję się i rozglądam, mając nadzieję, że nikt nie patrzy, ale wszyscy się gapią. Lekki gwar ustaje, gdy wpatrują się w nas dwoje. "Co, kurwa?" "To u nas tradycja," wyjaśnia. "Nie karmisz nikogo poza swoim partnerem." "Och, dlatego jesteś taki dziwny w kwestii jedzenia," myślałam, że to jakiś fetysz. "To poważna sprawa, Perry. Nikt inny," ostrzega. "Rozumiem," kiwam głową. "Pani," podchodzi do nas kobieta i oferuje mi złoty talerz. Biorę go od niej. Ta dziewczyna ma co najmniej metr dziewięćdziesiąt wzrostu. "Perry, to Andromeda. Moja młodsza siostra," przedstawia ją od niechcenia. "Umm," rozglądam się i znajduję serwetkę, żeby wytrzeć ręce i moją idiotyczną twarz. "O kurwa, jesteś księżniczką," wyciągam do niej rękę. Uśmiecha się szeroko i ją chwyta. "Wow, totalnie widzę podobieństwo." "Masz tym razem żywiołową, bracie," patrzy na niego. Mają te same ładne, lawendowe oczy. Tę samą upiorną poświatę w skórze. Jej włosy też są ciemnoszare, ale w tym oświetleniu są prawie grafitowe. Opadają na jej ramiona w idealnych falach. Ma na sobie błękitną satynową suknię, która bezbłędnie spływa po jej pięknym ciele. Ma to, co wydaje mi się tatuaż plemienny lub oznaczenia rangi na prawej ręce. Są w tym samym odcieniu co jej włosy. "Jesteś przepiękna. Aż boli na ciebie patrzeć," wyrywa mi się, a ona uśmiecha się. "Ty również jesteś całkiem piękna," mówi. Jej głos jest głęboki, ale jednocześnie szalenie kobiecy i dystyngowany. "Jestem Perry, tak w ogóle." "Perry. Słodkie," uśmiecha się, a potem patrzy na Króla. "Matka chce z tobą porozmawiać. Może pójdziesz do swojego gabinetu, a ja popilnuję naszego..." zawiesza głos, patrząc na mnie. "Małego wilka." "Jeśli coś jej się stanie..." warczy. "Dam sobie radę," przewraca na niego oczami. Zwraca na mnie uwagę. Jego figlarna postawa dawno zniknęła i zaczynam się martwić o tę wspaniałą Amazonkę za nim. "Jedz. Staraj się nic nie zaczynać. Zostań z Annie." "Tak, mój Królu," kłaniam się. Śmieje się. "Nie musisz tak do mnie mówić." "Nie przedstawiłeś się formalnie jako nikt inny," przypominam mu. Jego oczy zwężają się, gdy pochyla się nade mną z niskim, groźnym warkotem dudniącym w jego piersi. Moje serce zaczyna bić szybciej i próbuję cofnąć się o krok, ale on łapie mnie za ramiona. "W porządku, zwracaj się do mnie: twój król," jego usta muskają moje tuż przed tym, jak odsuwa się i odchodzi wściekły. "O kurwa, myślałam, że umrę," wyrywa mi się, kładąc rękę na piersi. Patrzę na jego seksowną siostrę, która się śmieje. "Nie masz pojęcia, w co się wpakowałaś, mały wilku," mówi. "Nie mylisz się," zajmuję miejsce i zaczynam brać jedzenie. Postanawiam, że nie ma znaczenia, co jem, dopóki to jedzenie. "Słyszałam, że byłaś związana z Romanem." "Nie wiedziałam o tym i to było dawno temu," wpycham do ust cienki plasterek kurczaka. "To było prawdopodobnie dla ich bezpieczeństwa," mówi. "To wyjaśnia, dlaczego jesteś taka wysoka jak na wilka. Dlaczego twoja agresja jest tak zła jak u alfy." "Nie ma mowy. Naprawdę?" "Mhm," kiwa głową. "Ugryzienie Lykana zmienia anatomię partnera. Nie każdy może przeżyć ugryzienie Lykana. Nawet sami Lykanie. Dlatego jest tak mało samic." To niesamowicie smutne. Dlaczego, kurwa, Jacob mi nie powiedział, kiedy poszłam się z nim zobaczyć wcześniej? "Przykro mi," współczuję. "Jesteś z kimś związana?" "Nie," kręci głową. "Jestem za młoda." "Czekaj, ile masz lat?" "Piętnaście." "Masz piętnaście lat?" prawie krzyczę. Śmieje się. "Tak," kiwa głową. "Za kilka dni skończę szesnaście. Dlatego tu jesteśmy. Mama ma nadzieję, że mój partner tu jest." "Jesteś podekscytowana?" pytam. "O, nie," kręci głową. "Ty byłaś?" "Szczerze mówiąc, najbardziej bałam się przemiany. Darren mnie przez to przeprowadził. Na początku nie wiedziałam dlaczego, trochę się kłóciliśmy. Potem, kiedy to się skończyło, nie mogłam sobie wyobrazić nikogo lepszego." Nigdy nikomu tego nie powiedziałam. To znaczy, myślę, że moja przemiana mówiła sama za siebie, ale wypowiedzenie tego na głos w jakiś sposób zdejmuje mi ciężar z ramion. "Nawet nie Król Lykanów?" uśmiecha się. "On jest trochę dupkiem. Wydaje się trochę zagubiony," przyznaję. "Bardzo," wzdycha. "Jaki był twój partner?" "Dupek," obie się śmiejemy. "Ale był najmądrzejszą osobą, jaką znałam. Popchnął mnie do bycia najlepszą wersją siebie. Jestem trochę rywalizacyjna i myślę, że to mu się we mnie podobało. Obaj byliśmy betami, więc było o co rywalizować, a potem dowiedzieliśmy się, że mamy być razem." Straciłam apetyt. "Przykro mi," mówi cicho. "Nie chciałam cię zasmucić." "W porządku. To coś, co nigdy nie znika. Nigdy wcześniej nie musiałam o nim rozmawiać. Stado po prostu zamietło jego śmierć pod dywan i zachowywało się, jakby nigdy nie istniał." "To musiało być trudne," klepie mnie po głowie tak samo jak Król. Śmieję się i zmuszam się, żeby dokończyć jedzenie. Podchodzi kelner z tacą, na której jest szampan. Moje ciało tego chce. Pragnie tego, ale i tak odmawiam. "To trochę niegrzeczne, żeby mówić nie," szepcze Andromeda. "Oni są tu dla ciebie." "Och," mówię i biorę kieliszek, kiedy kelner mi go oferuje. Wpatruję się w złoty, musujący napój. Kiedy podnoszę wzrok, widzę, że patrzy na mnie wyczekująco. Biorę łyk i mój wilk natychmiast znajduje w nim ukojenie. Zmuszam się, żeby nie wypić wszystkiego na raz. "Dobre?" pyta. "Jest gorzki," kręcę głową. "No proszę, proszę, proszę," Andromeda wzdycha i cofa się o krok, gdy mężczyzna, wykapany Król, wychodzi z zamku na dziedziniec. "Co to jest? Mały wilk w Clifton Way? Musisz być nową zdobyczą mojego brata," śmieje się. "Pozwól, że się przedstawię, Pani," wkłada rękę na brzuch i kłania się. "Mam na imię James Prince. Drugi w kolejce do tronu. Mogłaś już o mnie słyszeć."

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Sześć – Wilcza Przynęta | Czytaj powieści online na FicSpire