**Król**
Kiedy wracam do domu, zastaję Niko na kanapie, trzymającego Zuri na piersi. Śpi, jakby nie miała żadnych zmartwień na świecie. Miło.
– Gdzie nasz kociak? – pytam cicho, żeby nie obudzić Zuri.
– Na górze, śpi. Nasza słodka dziewczynka była tak wykończona, że nawet nie obudziła się, kiedy Zuri płakała. Mam nadzieję, że nie wpadnie w jakąś cholerną panikę, kiedy się obudzi i jej nie zobac
















