Fiona
– Przepraszam – wymamrotał Aleksander, siadając na łóżku i zsuwając się na jego brzeg.
– To nie twoja wina – Pokręciłam głową, myśląc o powiedzeniu czegoś więcej, ale ostatecznie zrezygnowałam.
Podziękował mi tam, w lochu, za wstawiennictwo w jego obronie przed macochą. Ale ja jeszcze nie podziękowałam mu za pobicie, którego doznał, aby oszczędzić mi konsekwencji za późniejsze wydarzenia.
















