Powinnam była się obronić przed napastnikami.
Było ich tylko dwóch. Góra mięśni, którą zauważyłam, zbyt późno, zbliżającą się z prawej. I drugi, którego w ogóle nie widziałam, który zdawał się wyłonić znikąd. Nagle był tuż za mną, jego szorstka dłoń owinęła się wokół mojej twarzy, ciągnąc mnie do tyłu i w dół w zgięcie jego łokcia, a coś miękkiego zostało mocno przyciśnięte do moich ust.
Wiedziała
















