logo

FicSpire

Lyon

Lyon

Autor: Emilyyyyy

Rozdział 5: KAT
Autor: Emilyyyyy
1 sie 2025
Tej nocy zadzwoniłam do mamy na naszą wieczorną pogawędkę. Mama jest moją deską ratunku, kiedy w mojej głowie robi się zbyt tłoczno. – No i jak w nowej pracy, kochanie, podoba ci się? – W porządku, mamo, całkiem łatwa, ale zgadnij co. Dzwoni dziś facet i jest tak bezczelny, jak tylko można sobie wyobrazić, po prostu działał mi na nerwy, wiesz, więc trochę mu nagadałam. – Zaraz, co ty zrobiłaś? – Ustawiłam go do pionu, a chwilę później on się tu zjawia. – Nie skrzywdził cię, prawda, skarbie? – Nie znosiłam paniki w jej głosie. – Nie, mamo, posłuchaj. W każdym razie, okazuje się, że to jakiś obrzydliwie bogaty, stary piernik z manierami antylopy gnu, ale zgadnij co, dał szefowi kontrakt na dostawę rowerów dla wszystkich swoich przedsięwzięć, a podobno jest ich mnóstwo. – Pracuje z Hollywood i torami wyścigowymi tutaj, i w Europie, między innymi. Powiedział, że podoba mu się mój styl i dlatego w końcu zdecydował się dać Coltonowi ten kontrakt. – Colton, ooch… już po imieniu, ten Colton jest przystojny? – Mamo… tak chce, żeby się do niego zwracać. Nie będę ci opowiadać o rozmowie na temat "pana". – Dobrze się bawisz, kochanie? – W porządku, mamo, obiecuję. – Powiedziałabyś mi, gdyby coś cię dręczyło, prawda? – Tak, mamo, poza tym tata tu jest, wszystko w porządku. Podoba mi się nowa praca, a Jared jest na miejscu, co ułatwia sprawę. Mój samochód jest prawie gotowy, więc wkrótce będę miała trochę więcej swobody. Na razie utknęłam w domu, ale to spoko. I tak nie ma tu nic do roboty… chwileczkę, mamo, ktoś dzwoni na drugą linię. Zawiesiłam ją i przełączyłam się. Numer nie wyglądał znajomo, ale był lokalny. – Halo? – Halo, czy to Katarina? – Eee, tak? Dlaczego ten głos brzmiał znajomo i obco jednocześnie? – Tu Elena Lyon, rozmawiałyśmy dziś wcześniej. – Ach, cześć. Do cholery, dlaczego dzwoni do mnie matka Coltona? Proszę cię, kobieto, nie zadawaj mi żadnych podchwytliwych pytań, proszę, proszę, proszę. – Założę się, że zastanawiasz się, dlaczego dzwonię, skoro nigdy się nawet nie spotkałyśmy. Mam twój numer od Jareda, to taki dobry chłopak. W każdym razie dzwonię, żeby osobiście zaprosić cię na nasz coroczny piknik z grillem w poniedziałek. Wiem, że to w ostatniej chwili, ale dowiedziałam się o tobie dopiero dzisiaj, więc nie możesz odmówić. – Nie przyjmę odmowy, poza tym tego dnia i tak nie ma nic innego do roboty w tym mieście. Wszyscy przychodzą na moje małe spotkania, a ty będziesz się świetnie bawić, pyszne jedzenie, miłe towarzystwo; czego chcieć więcej. Poza tym to świetna okazja, żeby poznać żony facetów, z którymi pracujesz, więc będzie cudownie. – Do zobaczenia około pierwszej, lubimy zaczynać wcześnie i spędzić cały dzień i wieczór. Jeśli potrzebujesz podwózki, to też nie ma problemu. Z pewnością mogę to dla ciebie zorganizować, więc jesteśmy umówione, tak? – Eee, jasne, okej. Jezu, ta kobieta to walec. Rozłączyłam się pospiesznie, zanim zgodziłam się na Bóg wie co, i z jakiegoś nieznanego powodu moje serce biło nienormalnie szybko. – Mamo, mogę porozmawiać z tobą później? – Jasne, kochanie, wszystko w porządku? – Tak, wszystko w porządku, tylko muszę coś zrobić. Rozłączyłam się z mamą i opadłam na łóżko. Piknik z grillem z ludźmi, a z tego, co słyszę, z mnóstwem ludzi. Nic dziwnego, że moje serce biło nierówno. Co za sposób, żeby rzucić się na głęboką wodę, Kat. No cóż, nie możesz teraz zmienić zdania i obrazić matki szefa, więc albo pływasz, albo toniesz. *** ELENA *** Ha, mój syn myśli, że może mnie przechytrzyć, powodzenia. Ten chłopak zawsze był trochę za mądry jak na swój wiek, ale nic nie przebije matki polującej na synową i wnuki. Cholera, Stacy już się wycofała, bo ona i Em starają się od lat bezskutecznie i odmówiła sztucznego zapłodnienia, a Carol jeszcze do tego nie dorosła. W każdym razie, moja Char może i jest stuknięta, ale zna się na rzeczy. Mój syn miał tupet, żeby wielokrotnie kłamać mi w oczy podczas wczorajszej kolacji, zapłaci za to. "Nie, mamo, nie poznałem dziś żadnych dziewczyn". Ha, opowiada to samo kłamstwo od dziesięciu lat, więc zastanawiam się, jakim cudem zyskał reputację kobieciarza, skoro nie spotykał się z żadnymi dziewczynami. Oczywiście on nie wie, że ja wiem o takich rzeczach, ale kobiety rozmawiają, a niektóre rzeczy, które słyszałam o moim jedynym synku, nie nadają się do mieszanego towarzystwa. Wdał się w ojca, w końcu. Cóż, według Jareda ta Katarina jest młoda, ale bardzo inteligentna, poczekamy i zobaczymy. Brzmiała słodko jak miód w telefonie i mam nadzieję, że nie będę rozczarowana, kiedy w końcu się spotkamy. *** KAT *** Następnego dnia poszłam do pracy, zastanawiając się, czy jego mama powiedziała mu coś o zaproszeniu. Całą noc przewracałam się z boku na bok jak szalona, myśląc o rzeczach, których od dawna nie dopuszczałam do siebie, na przykład o tym, co powinnam założyć. Dostałam gęsiej skórki na samą myśl o tym. Minęło trochę czasu, odkąd nosiłam cokolwiek innego niż worek pokutny, moją ochronną tarczę. Zaczynam sobie uświadamiać, że to głupie. Wiem to w swojej głowie, ale nakłonienie reszty mnie do tego to problem. No cóż, w razie potrzeby zawsze mogę założyć jedną ze starych flanelowych koszul taty i jakieś dresy. Klasa, Kat. Cóż, jeśli moim największym problemem jest to, co założyć, to powiedziałabym, że robię postępy. Kilka miesięcy temu sama myśl o wyjściu do miejsc publicznych w otoczeniu tylu ludzi wprawiłaby mnie w szok. Usłyszałam głosy dochodzące z pokoju gier. To tam faceci spędzali czas, jedli, grali w bilard i gry wideo, kiedy mieli wolne. Był tam nawet kącik dla dzieci, a kiedy zapytałam o to Coltona, powiedział mi swoim szorstkim tonem: "Baby mają czasem coś do roboty, więc ich stary przyprowadza dzieciaka, a my na zmianę pilnujemy tych małych smyków". Poszłam do pokoju, żeby zobaczyć, co się dzieje, bo skończyłam poranną pracę i umierałam z nudów. Wpadam w kłopoty, kiedy się nudzę. Wyglądało na to, że faceci odbywają jakieś narady, bo byli tam wszyscy. Colton stał przed nimi i wydawał rozkazy dotyczące jakiegoś zbliżającego się wydarzenia jeździeckiego. Sposób, w jaki stał ze skrzyżowanymi na muskularnej piersi ramionami i rozstawionymi nogami, patrząc na swoich ludzi jak król na poddanych, coś we mnie poruszył. Może to dziwne, ale chciałam paść u jego stóp. Nigdy w życiu nie widziałam piękniejszej istoty ludzkiej. Szkoda, że zjadłby mnie na śniadanie i poszedł dalej. Tacy faceci jak on nie zakochują się w dziewczynach takich jak ja, gdyby tylko… Odwrócił na mnie ten przeszywający, zielony wzrok, jakby wyczuwając moją obserwację, moje wewnętrzne zamieszanie. Jego oczy powędrowały w górę i w dół mojego ciała, zanim ponownie spoczęły na moich oczach. – Coś cię trapi, Sloane? Ojej, właśnie zmoczyłam majtki. Powinnam zacząć go za nie obciążać. Dziewczyna może przejść tylko przez określoną liczbę majtek, zanim jej się skończą. – No! Prawie się nie odzywa, ale na pewno trafia w sedno. Myślę, że jedno z jego twardych spojrzeń jest gorsze niż krzyk. – Wracam do pracy, panie. O kurczę, przypomniałam sobie o "panie" za późno, pędząc prosto do biura. Słyszałam cichy pomruk jego głosu, gdy kontynuował rozmowę z mężczyznami, zanim rozległ się szereg kroków wracających do warsztatu. Niedługo potem drzwi się otworzyły i wszedł ten, o którym myślisz. Pracując tutaj, zabierz swoje seksowne oczy i kuszące pośladki na koniec korytarza, dziękuję bardzo. – O czym teraz myślisz? – Eee… przepraszam? Nienawidzę tego głupiego koka. Gdybym nosiła rozpuszczone włosy, mogłabym się za nimi schować, ale przy takich zaczesanych włosach widzi mój rumieniec. – Znowu się rumienisz, denerwuję cię, czy coś? Potrząsałam głową, zanim skończył, i dlaczego tak było? Właśnie zdałam sobie sprawę, że wcale mnie nie denerwuje, a wręcz to miejsce sprawia, że czuję się bezpiecznie. Nie miałam wątpliwości, że to dlatego, że on tu jest. Dziwne. Zabawne, nawet o tym nie myślałam, dopóki teraz, ale mój tata i Jared to jedyni mężczyźni, w których towarzystwie mogłam spędzać czas, nie wpadając w panikę. Ta myśl wywołała uśmiech, może, tylko może, zdrowieję. *** COLT *** O co kurwa się teraz uśmiecha. Myślę, że Jared sprzedał mi bubel, tylko nie mogę rozgryźć, o co do cholery chodzi. Kiedy nie rumieni się jak średniowieczna dziewica, to albo na kogoś naskakuje, albo uśmiecha się bez żadnego cholernego powodu. – Próbujesz mnie doprowadzić do szaleństwa? – Nie, panie… eee… yhm… nie. Znowu potrząsnęła głową. – Zacznę zliczać te "panie" i zatrzymam je na przyszłą zapłatę. Potrzebowałaś czegoś wcześniej? – Nie… ahem… nie, nic. Jest dziwną kaczką, a teraz jej głos brzmiał, jakby się dusiła. Gdzie do cholery jest Jared, zaraz skopię mu tyłek. Jego "młodsza siostra" doprowadzała mnie do szału, a ja nie spałem przez nią całą noc, zastanawiając się nad nią, kurwa, to nie mój styl. Poza tym nie mam czasu na jakąś małą, więdnącą roślinkę z rozdwojeniem jaźni, czy czymkolwiek innym. – Co się dzieje między tobą a Jaredem? Spokojnie Lyon, dlaczego po prostu nie zaciągniesz jej za włosy do swojej jaskini. – Jaredem, to znaczy co? Dobrze, nie wydawało się, żeby wyczuła ton wkurzenia w moim głosie. Jednym z powodów, dla których nie spałem całą noc, była ta mała wymiana zdań, której byłem świadkiem wczoraj między nimi. – Zapomnij, idę do warsztatu. – Odwróciłem się i wyszedłem, zanim zrobiłem z siebie jeszcze większego idiotę. Nie wiem, dlaczego mnie tak bierze, przecież nie jest w moim typie. Poza tymi jej oczami nie ma w niej nic pociągającego, a włosy nosi jak stara nauczycielka. Jej ubrania są dalekie od atrakcyjnych i jest stuknięta. Niezbyt kusząca kombinacja, więc dlaczego kurwa jest jedyną rzeczą, o której mogę myśleć od dwudziestu czterech godzin? Pieprzony Jared. Zamiast iść do warsztatu, postanowiłem pojechać na przejażdżkę i oczyścić umysł. Nie ma sensu zostawać tutaj z nią tak blisko, i tak nic nie zrobię.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 5: KAT – Lyon | Czytaj powieści online na FicSpire