"Możesz się rozebrać, bo nigdzie nie wychodzisz."
"Jak to? Przecież idziesz do pracy, dlaczego ja nie mogę?"
"Bo gówno słuchasz i muszę cały dzień latać po biurze, zostajesz tutaj."
"Wcale nie." Skrzyżowała ręce i spojrzała na mnie tym swoim wrednym wzrokiem, no dobra.
"Byłaś, czy nie byłaś, w szponach jakiegoś szalonego pojeba kilka dni temu?"
"No i co, przyjechałeś mnie uratować." Wzruszyła rami
















